12/0 – z takim bilansem w Nowy Rok chodzi gorzowski AZS, który w ostatniej kolejce wysoko pokonał wicemistrza z Lublina. Dobre wyniki to głównie zasługa trafionych zagranicznych transferów, gdzie numerem 1 jest Alanna Smith. Australijka w poprzednim sezonie występowała w lidze w kraju kangurów, gdzie razem z również grającą w Gorzowie Wlkp. Lindsay Allen – dominowała. Tak samo jest w lidze polskiej, gdzie Smith raz po raz zgarnia tytuły MVP oraz znajduje miejsce w pierwszej „5” tygodnia. - Trafione transfery to jedno, ale zawsze najtrudniejsze jest zbudowanie, z zakontraktowanych zawodniczek prawdziwego zespołu. Jeżeli się komuś wydaje, że obecna drużyna mimo zwycięstw jest łatwa w prowadzeniu, to jest w błędzie. Każda z zawodniczek ma bardzo duże ambicję i pomimo, że gramy co trzy dni to każda chce grać jak najwięcej. Trzeba naprawdę się mocno nagimnastykować, żeby wygrywać mecze i wszystkie osoby zadowolić. Staramy się, ale nie zawsze to drugie się udaje. Dla mnie drużyna to kilku liderów i wartościowi zadaniowi gracze, gdzie każdy musi zaakceptować swoją rolę w drużynie – mówił dla portalu KoszykowkaKobiet.pl, trener zespołu Dariusz Maciejewski.
Szczególnie ważne i cenne były wygrane z drużynami z Polkowic (72:69) oraz Gdyni (72:70), a także nieoczekiwanie po walce do ostatniej sekundy z Energa Krajowa Grupa Spożywcza Toruń (73:71).
Jeśli popatrzymy na statystyki poszczególnych zawodniczek, to czołowe pięć miejsc zajmuje pięć zawodniczek zagranicznych.
- Alanna Smith 20,2pkt/m
- Lindsay Allen 15,0pkt/m
- Zoe Wadoux 14,0pkt/m
- Tilbe Senyurek 13,5pkt/m
Kolejne miejsce ze średnią 7,9pkt/m zajmuje Wiktoria Keller, która stała się bardzo ważnym ogniwem drużyny.
Jedyne co może martwić, to „krótka ławka” – jednak póki co… nie ma co się o to martwić. - Nie powiem nic odkrywczego, lecz na dzień dzisiejszy oprócz drużyny z Polkowic, którą jak widać finansowo stać na bardzo szeroki i wyrównany skład, to pozostałe zespoły mają ten sam problem. Ze względów i ograniczeń finansowych, budują zespół o krótkiej ławce z określoną ilością wartościowych zawodniczek. Jeżeli wypadnie komuś jedna lub dwie z liderki, to mają kolosalny problem i szybko mogą pożegnać się z dobrym wynikiem w sezonie. Takie są właśnie dziś realia naszej ligi, a to element świadomie podjętego ryzyka. Z naszej strony również tak jest – dodaje Maciejewski.