Rywalizacja przenosi się do Lublina: Finaliści zaczynają od
fot. www.yukaphoto.com.pl

,

Lista aktualności

Rywalizacja przenosi się do Lublina: Finaliści zaczynają od "zera"

Po dwóch meczach finałowych, żadna z rywalizujących drużyn nie jest bliżej mistrzostwa Polski. Co prawda Polski Cukier AZS UMCS Lublin przełamał BC Polkowice już w pierwszym meczu, jednak drugi zdecydowanie lepiej zagrały panujące mistrzynie. Teraz rywalizacja przenosi się do Koziego Grodu, gdzie jeden z zespołów może zakończyć rywalizację.

,

Przed rozpoczęciem serii finałowej faworytem rywalizacji było BC Polkowice, które oprócz dobrej gry w poprzednich meczach notowało serię 15 zwycięstw z rzędu. Zespół potrafił pozbierać się po stracie Stephanie Mavungi (kontuzja), a w rolę liderki wcieliła się Erica Wheeler. Pierwsze spotkanie lepiej rozpoczęły obrończynie tytułu, które w drugiej kwarcie prowadziły już 29:15. Od tego jednak momentu inicjatywę powoli przejmowały przyjezdne, wychodząc po zmianie stron na prowadzenie. Kapitanie grała Sparkle Taylor, zdobywając w całym meczu aż 32 punkty. I to właśnie Amerykanka postawiła kropkę nad „i” na minutę i 16 sekund przed końcową syreną. Oprócz wspomnianej Taylor, bardzo dobrze grała Natasha Mack, radząc sobie z Lilianą Banaszak oraz Weroniką Telengą.

W tym spotkaniu liderką BC była nie Erica Wheeler czy też któraś zawodniczka z zagranicznego duetu Zala Friskovec – Sasa Cado, a Lililiana Banaszak. 23 – latka z Gniezna obecnego sezonu nie może zaliczyć do udanych, gdyż wzbić się na wyższy poziom uniemożliwiały kontuzje. Udało się jednak tego dokonać po kontuzji Stephanie Mavungi, gdzie Banaszak mogła przez większą ilość minut prezentować swoje umiejętności. Statystyki pierwszego meczu finałowego to 16 punktów oraz 10 zbiórek, co robi wrażenie.

Drugi mecz był bardzo ważny szczególnie dla BC Polkowice, które w przypadku porażki byłyby w bardzo trudnym położeniu. Sztab BC miał mniej niż 24 godziny, aby wyciągnąć wnioski z pierwszego meczu i zmienić tyle ile się da. Początek spotkania jednak należał do AZS UMCS, który w połowie pierwszej kwarty prowadził 13:6 i… to był powolny koniec biało-zielonego zespołu ze wschodniej Polski. Mistrzynie serią 12:0 zbudowały solidną przewagę, a główną rolę odegrała w tym Liliana Banaszak. Zmiana stron lepiej podziałała na przyjezdne, jednak wystarczyło to tylko do zniwelowania części strat. Wtedy jednak odpowiedź BC była piorunująca – za trzy trafiła Erica Wheeler, dając sygnał do ataku.

Wypełniona hala przy ulicy Henryka Dąbrowskiego dosłownie eksplodowała, będąc „szóstym” zawodnikiem w pomarańczowym trykocie. BC w kolejnych akcjach pokazało „serce mistrza”, pewnie wygrywając mecz numer dwa i doprowadzając do remisu w serii. AZS w tym meczu borykał się problemami kondycyjnymi, co szczególnie widać było po Aleksandrze Stanacev. Stąd też przy dość dużej stracie, trener Krzysztof Szewczyk desygnował na parkiet m.in. Wiktorię Zając, Michele Nassisi czy tez Martynę Goszczyńską.

W tym spotkaniu jeszcze lepiej zagrała Liliana Banaszak, która ponownie była liderką zespołu notując 19 punktów i 10 zbiórek. Ogromną rolę po obu stronach parkietu odegrała również Artemis Spanou, kończąc mecz z dorobkiem 16 punktów i 9 zbiórek.

Tak więc dwa pierwsze mecze finałowe pokazały, że tegoroczny finał Energa Basket Ligi Kobiet może zakończyć się w maksymalnej ilości spotkań. Jednak już teraz dramaturgia spotkań to znakomita promocja całej ligi, co pokazała m.in. wypełniona hala w Polkowicach. O frekwencję nie trzeba się będzie martwić w Lublinie, gdyż mecze ligowe zaprezentowały solidny „lubelski kocioł”.

Oba mecze w Lublinie odbędą się w hali im. Zdzisława Niedzieli (Aleje Zygmuntowskie 4) 11 oraz 12 kwietnia o godz. 20:00. Transmisja na Emocje.TV