Magdalena Ziętara -
fot. www.yukaphoto.com.pl

Lista aktualności

Magdalena Ziętara - "Dla całego Lublina czas się zatrzymał, jak Erica Wheeler oddawała ostatni rzut"

Magdalena Ziętara w swoim 12 sezonie na polskich parkietach, zdobyła 3 mistrzostwo Polski z zespołem z Lublina. A jak cała seria finałowa, wyglądała z perspektywy 30 - letniej zawodniczki m.in. Good Angels Kosice oraz Wisły CanPack Kraków?

Mistrzostwo Polski to większe zaskoczenie dla zespołu z Lublina, czy dla Ciebie?

- Myślę, że i dla mnie i dla klubu to spore zaskoczenie. Nie ma co się oszukiwać, faworytem w tym sezonie nie byliśmy. Nasza gra przez większość rozgrywek nie napawała optymizmem, jednak w play- off złapałyśmy dobry rytm i omijały nas kontuzje. Mądrze także, rotowaliśmy składem i zachowaliśmy najwięcej sił.

Wracając na polskie parkiety nie myślałaś, iż ten sezon zakończysz mając złoty medal?

- Wiadomo, że były oczekiwania względem poprzedniego sezonu. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że o finale nikt nie myślał i celem było wejście do „czwórki”. Mam swoje ambicje, a poprzednie sezony nie były najlepsze. Grałam w drużynach przed którymi nie stawiano raczej ambitnych celów, tak więc tegoroczne zakończenie sezonu to bardzo miłe i satysfakcjonujące uczucie. Zostało ciężko wywalczone na parkiecie i tylko my wiemy, ile nas to kosztowało.

Seria finałowa była trudna i tak naprawdę wszystko mogło się w niej zdarzyć?

- Każda seria play-off była dla nas trudna, trafiłyśmy na najmocniejszych rywali spośród całej stawki. Finał to pięć spotkań, gdzie jednak o mistrzostwie decydował ostatni rzut! Co tu więcej dodać! Myślę, że dla całego Lublina czas się zatrzymał, jak Erica Wheeler oddawała ostatni rzut.

Magdalena Ziętara - "Dla całego Lublina czas się zatrzymał, jak Erica Wheeler oddawała ostatni rzut" ⤵️ ????...

Opublikowany przez Energa Basket Liga Kobiet Poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Na porannym treningu przed ostatnim meczem byłaś niezwykle skupiona i było widać złość. Wierzyłaś, że się uda?

- Gdybym nie wierzyła i gdyby cały zespół nie wierzył, to by nas w tym piątym spotkaniu nie było. Po meczu ”o być albo nie być” w Lublinie, który wygrałyśmy – Prezes (Rafał Walczyk – przyp. red.) powiedział, że nie ma zamiaru wracać z Polkowic mając na sobie srebrny medal. My również wiedziałyśmy, że to presja będzie po stronie przeciwników. Jadąc na ten ostatni mecz, nie miałyśmy już nic do stracenia.

Zgodzisz się z tym, ze AZS UMCS rósł z mecz na mecz w serii finałowej?

- Ciężko powiedzieć żebyśmy, rosły z meczu na mecz. Drugie spotkanie było najsłabsze w naszym wykonaniu, a kluczowy był mecz numer trzy na własnym parkiecie. Powinniśmy go wygrać, a tak się nie stało. To nas podrażniło i dlatego kolejnym spotkaniu od początku pokazałyśmy kto jest lepszą drużyną. Udźwignęłyśmy ciężar tego spotkania, dzięki czemu w dalszym ciągu można było walczyć o mistrzostwo Polski.

Za Tobą kolejny sezon w lidze polskiej. Był ciężko, czy były jeszcze cięższe?

- Jeśli chodzi o zmiany w składzie, to co się działo wewnątrz drużyny to mentalnie na pewno był to najcięższy sezon. Pomimo tych wszystkich problemów udało nam się zdobyć mistrzostwo i myślę, że to najlepsza nagroda dla całego zespołu i sztabu szkoleniowego. Trenerzy wiedzieli kiedy i jak reagować i prowadzić drużynę żeby to ze sobą funkcjonowało do samego końca. Robili wszystko, abyśmy byli drużyną na bardzo wysokim poziomie na parkiecie.