,

Lista aktualności

Magdalena Radwan: Walczymy o Final Four!

W zeszłym sezonie wróciła na parkiet po ciężkiej kontuzji i długiej rehabilitacji. Teraz ze zdwojoną energią pod okiem nowego szkoleniowca przygotowuje się do nachodzących rozgrywek. O celach Wisły Can-Pack Kraków na najbliższy rok i medalach mistrzostw Europy rozmawiamy z Magdaleną Radwan.

,

Zdrowie dopisuje? - Tak, jest już wszystko ok., nie mam problemów z kolanem. Tamta kontuzja została całkowicie wyleczona. Teraz nadrabiam braki mięśniowe, które już są prawie niewidoczne. Jak się Pani pracuje w tak okrojonym gronie? - Z pewnością pewne elementy, przede wszystkim technikę indywidualną lepiej w ten sposób poprawić. Na początku trenowałyśmy w trójkę, teraz dołączyła Ania Wielebnowska. Trener każdej z nas może zwrócić uwagę na to, co robi źle, jakie błędy popełnia. Na bieżąco może to korygować. Natomiast na pewno minusem jest zgranie zespołu. Nie możemy w takich warunkach poćwiczyć taktyki, czy rozegrać gier. Możemy jedynie pograć jeden na jeden lub dwa na dwa, bo jesteśmy w czwórkę. Ćwiczymy również indywidualne elementy obrony, zespołowe będą dopiero później wdrażane. Są plusy i minusy, ale możemy wiele zyskać indywidualnie. Pracowała Pani pod okiem kilku szkoleniowców. Czy trener Tomasz Herkt czymś Panią zaskoczył? - Na pewno jednym z takich elementów są sport-testery. Mamy bieg tlenowy na swoim progu tlenowym, żeby nie wchodzić na procesy mieszane. Każda z nas ma indywidualny. Jest to dobre, bo biegamy swoim tempem i nikt nikogo nie próbuje wyprzedzać. Mamy je także na treningach koszykarskich. Kiedy dochodzimy do pewnego tętna, to odpoczywamy. Trener Herkt ma cały trening bardzo dobrze przygotowany. Zajęcia są intensywne, nie ma żadnych przestojów. To na pewno nam pomoże. W zeszłym sezonie nie miałam za wiele do czynienia z treningami. Praktycznie jak przyszłam po kontuzji to siedziałam na ławce. Na treningach dziewczyny cały czas grały i nie było możliwości, abym coś mogła zrobić. Teraz jest inaczej, treningi są ciekawe, każdy jest inny. Może się czepiam, ale każdy wasz trening pod okiem Elmedina Omanicia, na którym byłem wyglądał tak samo… - Nie chce się wdawać w szczegóły, jestem zawodniczką i nie jestem od oceny trenerów. Od tego są prezesi i działacze. Fakty są takie, że trener Omanić przygotowywał nas dobrze przed sezonem, natomiast w trakcie rozgrywek treningi nie miały takiej intensywności. Jak wróciłam po kontuzji, to teoretycznie powinnam być po każdym treningu zmęczona, ale większość z nich przesiedziałam. Wiadomo, że nie mogłam od razu wejść do gry, ale faktycznie treningi nie były urozmaicone. I tak jest dużym sukcesem, że zdobyłyśmy mistrzostwo. W Eurolidze trochę zabrakło. Może zdrowia, a może to właśnie przez te treningi? Nie chcę oceniać… Ale generalnie zmiana trenera i postawienie na polską myśl szkoleniową to dobre posunięcie władz klubu? - Tak, treningi są bardzo dobre; intensywne i przygotowane z głową. Jak Pani ocenia naszą ligę? Prawie połowa drużyn zagra w pucharach, ale z drugiej strony kilka ledwie wiąże koniec z końcem. - Wisła, Lotos, czy też Gorzów i Polkowice to mocne zespoły, ale mamy i słabsze, których nie stać na transfery, w związku z czym będą w ogonie tabeli. Ale tak jest wszędzie na świecie. Są te co mają pieniądze i te biedniejsze. My chcemy powalczyć w Eurolidze, a w lidze obronić mistrzostwo i wrócić do Pucharu Polski. Spory nacisk jest na sukcesy w Eurolidze. Myśli Pani, że w tym sezonie uda się wejść do ósemki? - Wydaje mi się, że szansę na to są bardzo duże. Nie możemy narzekać na grupę. W zeszłym roku dziewczyny wygrały z Moskwą, więc każdy może w Eurolidze wygrać z każdym. Mamy bardzo mocny skład, zadaniem trenera jest tylko odpowiednie zgranie drużyny. Wydaje mi się, że powinnyśmy się znaleźć w ósemce, a nawet powalczyć o Final Four. Jesteście mocniejsze kadrowo niż przed rokiem? - Ciężko powiedzieć, ale wydaje mi się, że skład jest porównywalny, a nawet lepszy. Mamy Martę Fernandez i Candice Dupree. Do tego dochodzi Anka DeForge, która rozegrała się pod koniec sezonu WNBA. Trzeba będzie się zgrać, ale nie wydaje mi się, żeby był z tym problem. Na pewno będzie lepiej niż w zeszłym sezonie. W lidze walczycie o mistrzostwo i puchar. Takie same cele ma Lotos. Nie wiadomo tylko, czy zagra Tamika Catchings, która zerwała ścięgno Achillesa. - Straszny pech. Catchings to świetny gracz, ale taki jest sport. Wiadomo, że Lotos też chce zdobyć mistrzostwo, w końcu miał je przez tyle lat, a my je odebrałyśmy, dlatego będzie ciężko. Do walki włączy się też Gorzów i Polkowice, zespoły te na pewno tanio skóry nie oddadzą. Nawet o złoto będą mogły powalczyć? - Na pewno o czwórkę. W finale wydaje mi się, że będzie jak w poprzednich sezonach i o mistrzostwo znów będzie walczyć Wisła i Lotos. Na koniec zapytam jeszcze o reprezentacje. Tutaj Ania Wielebnowska podpowiada, że kadra zdobędzie medal. Pani też jest aż taką optymistką? - Potencjał jest duży. Gramy teraz z Finlandią. Tam nam nie wychodziło, ale ostatnio ze Słowenią było już bardzo dobrze. Jak dziewczyny zagrają na swoim poziomie i nie będzie tak, że rzucać będzie tylko Ela Międzik, czy „Biba”, ale siły zostaną odpowiednio rozłożone to będzie bardzo dobrze. Jak dojdzie jeszcze Małgosia Dydek i się zgrają to potencjał tego zespołu będzie jeszcze większy. Trzeba być optymistą, też wierzę, że medal jest w naszym zasięgu.