,

Lista aktualności

Finał FGBL: Wisła obejmuje prowadzenie

Zwycięstwem Wisły Can-Pack Kraków zakończyło się pierwsze finałowe spotkanie w Ford Germaz Basket Lidze. „Biała Gwiazda” pokonała Lotos Gdynia 88:70 i tym samym objęła prowadzenie w całej serii (gra się do czterech zwycięstw). W meczu o brązowy medal srogi zawód swoim kibicom sprawiły zawodniczki PZU Polfy Pabianice, które przegrały na własnym parkiecie z CCC Polkowice 68:71.

,

To był znów wielki mecz Anny DeForge. Amerykańska rozgrywająca Wisły praktycznie w pojedynkę rozstrzygnęła losy rywalizacji. Trafiała, asystowała, zbierała kolejne piłki z tablic. Nic więc dziwnego, że całym meczu zdobyła 25 punktów, miała 9 zbiórek, 3 przechwyty i 2 asysty. – Zwycięstwo na pewno w głównej mierze zawdzięczamy Annie. Grała dzisiaj naprawdę jak natchniona. Jej dobra dyspozycja przełożyła się także na morale całego zespołu. Przy niej po prostu gra się o wiele łatwiej – powiedziała po meczu Jelena Skerovic. Zanim jednak doszło do koncertowej gry DeForge oba zespoły toczyły wyrównany bój o każdą piłkę. Nic więc dziwnego, że po dwudziestu minut gry na tablicy świetlnej widniał wynik 43:38. – Wynik w dalszym ciągu był sprawą otwartą. Niestety w trzeciej odsłonie meczu Wisła odskoczyła nam na kilkanaście punktów i w zasadzie było po meczu. Z tak mocnym rywalem bardzo ciężko jest później odwrócić losy spotkania – oceniała wydarzenia na parkiecie Gordana Kovecevic, koszykarka Lotosu Gdynia. I rzeczywiście. Trzecia kwarta tego pojedynku rozwiała wszelkie nadzieje wciąż aktualnych mistrzyń Polski na końcowy sukces. Świetnie grała DeForge, a że do zdobywania punktów włączyła się Kara Braxton-Brown i Nataliya Trafimava na efekty nie trzeba było długo czekać. Przewaga Wisły urosła do piętnastu punktów i losy meczu zostały przesądzone. – Cieszymy się ze zwycięstwa, ale nie zapominajmy, że to dopiero pierwszy krok do wywalczenia mistrzostwa Polski – powiedziała Anna DeForge. – Do jutrzejszego meczu przystąpimy więc z pełną koncentracją. Zależy nam na kolejnym zwycięstwie - dodała najlepsza koszykarka dzisiejszego spotkania. W pierwszym meczu o brązowy medal niewątpliwie duży sukces odniosły koszykarki CCC Polkowice. Podopieczne Andrzeja Nowakowskiego wbrew panującej opinii, która wskazywałaby za faworyta rywalizacji o trzecie miejsce PZU Polfę Pabianice, wygrały w „jaskini lwa” 71:68. Zwycięstwo jest tym cenniejsze, że w zasadzie przez całe spotkanie przewagę, sięgającą nawet do kilkunastu punktów, utrzymywały gospodynie tego pojedynku. Dopiero w samej końcówce przyjezdny zespół objął prowadzenie. – Nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć tego co się stało – powiedziała po meczu Gabriela Toma. – Przez całe spotkanie utrzymywałyśmy bezpieczną przewagę, a w końcowych trzech minutach zupełnie straciłyśmy koncepcję gry. Z własnej winy, znów mamy pod górkę – dodała środkowa pabianickiego zespołu. W zupełnie odmiennych nastrojach kończyły to spotkanie polkowiczanki. – Cieszymy się ze zwycięstwa tym bardziej, że kolejny raz nikt na nas nie liczył. Przed rokiem było podobnie. Wielu skazywało nas na straty, jednak my potrafiłyśmy udowodnić swoją wartość. Wierzę, że również i teraz uda się nam wywalczyć brązowy medal. Musimy być jednak czujne, bo jakby nie patrzeć Polfa to wciąż czołowy zespół ligi, pomimo niepowodzenia dziewczyn z Pabianic w półfinale rozgrywek – powiedziała Edyta Koryna, najskuteczniejsza koszykarka CCC (15 punktów). W pierwszym meczu o miejsca 5-6 wyjazdowe zwycięstwo odniosły koszykarki AZS-u PWSZ Sowood Gorzów, które pokonały Cukierki Odrę Brzeg 69:63. Świetny mecz w ekipie gości rozegrała Justyna Żurowska, która zdobyła 27 punktów i miała 9 zbiórek. W rywalizacji o pozycje 7-8 w zasadzie poznaliśmy już zwycięzcę. Wszystko za sprawą wysokiej, wyjazdowej wygranej AZS-u Poznań nad Azotami Meblotap Chełm. Prowadzone przez Natalię Mrozińska (19 punktów) poznanianki wygrały 82:69 i już chyba tylko kataklizm mógłby odebrać siódme miejsce na finiszu sezonu 2005/2006.