,

Lista aktualności

Łodzianki lepsze o dwa "oczka"

ŁKS Siemens AGD pokonał przed własną publicznością Energę Toruń w pierwszym meczu w ramach rundy eliminacyjnej do Sure Shot Cup. Gospodynie wygrały 76:74, a najwięcej punktów dla miejscowych zdobyła Julija Sazhko - 16.

,

Pierwsze spotkanie pierwszej rundy Pucharu Polski koszykarek między ŁKS a Energą miało dwa oblicza. W pierwszej połowie dominowały torunianki, a w drugiej miejscowe koszykarki, które odniosły minimalne zwycięstwo. Zespół Energi przystąpił do meczu osłabiony brakiem… trenera Dariusza Raczyńskiego, który został zwolniony po sześciu kolejnych porażkach zespołu. Jego miejsce w tym meczu zajęła kapitan toruńskiej drużyny Beata Predehl. Doświadczona zawodniczka umiejętnie rotowała składem, oszczędzając swoje najlepsze zawodniczki – Meredith Alexis pojawiła się na parkiecie dopiero w drugiej połowie spotkania. Łódzki szkoleniowiec posunął się o krok dalej i desygnował do gry drugą piątkę: w łódzkich barwach mecz rozpoczęły Dorota Sobczyk, Milena Owczarek, Agnieszka Wilk, Julia Sazhko i Birute Dominauskaite. Mecz rozpoczął się od nieudanego wejścia pod kosz Emilii Tłumak i dwóch nieskutecznych prób zza linii 6,25 m Sazhko i Owczarek. Niemoc strzelecką jako pierwsza przezwyciężyła Sobczyk, zdobywając punkty po charakterystycznej dla siebie penetracji pod kosz, zakończonej punktami z dwutaktu. Zaraz nastąpiła jednak seria dziesięciu punktów zdobytych przez przyjezdne i po 5 minutach gry było 2:10. Łodzianki po pierwszych minutach pełnych chaosu i niecelnych rzutów zwarły szyki i zaczęły grać rozważniej. Po składnej akcji Owczarek trafiła za 3 punkty. Nastąpiła wówczas wymiana kosz za kosz. Na 25 sekund przed zakończeniem pierwszej kwarty rzucająca bez opamiętania Sazhko wreszcie trafiła za 3 punkty, wyprowadzając ŁKS na drugie w meczu prowadzenie – 15:14. Dobrą w swoim wykonaniu kwartę (9 punktów) zakończyła akcją 2+1 Lindsay Taylor– 15:17. Na drugą odsłonę miejscowe wyszły w prawie niezmienionym składzie (Owczarek zastąpiła Karolina Rykowska), natomiast wśród Katarzynek nastąpiła jedna, lecz jakże ważna zmiana – na boisku zameldowała się Beata Predehl. Po minucie gry w tej części spotkania Sobczyk doprowadziła rzutami wolnymi do remisu po 17, lecz później kolejną znakomitą serią popisały się przyjezdne. Przez kolejne cztery minuty łódzki kosz dziurawiły na zmianę Predehl i Anna Marczewska. W tym okresie w ŁKS dwa razy do kosza trafiła Sazhko. Na 4,30 min przed przerwą Marczewska wykorzystała jeden rzut wolny i na tablicy widniał wynik 21:34. Wtedy trener Mirosław Trześniewski dokonał istotnej zmiany i na boisku zameldowały się Edyta Koryzna i Monika Kopeć, która jednak niczego w meczu nie pokazała. Zanim jednak ŁKS zdołał poukładać grę, torunianki zdobyły jeszcze 4 punkty (21:38 w 17. min). Następne dwie akcje były indywidualnym popisem Koryzny, która zdobyła 5 punktów – 26:38 w 18. min. Groźnie wyglądającej kontuzji nabawiła się 52 sekundy przed końcem drugiej kwarty Predehl. Uraz nie okazał się na szczęście poważny. Wynik po 20 min ustaliła Wilk rzutami wolnymi – 29:42. Trafiła oba, lecz po drugim zbyt wcześnie weszła w obszar ograniczony i sędziowie nie zaliczyli punktu. Trzecią odsłonę spotkania ŁKS zaczął znacznie „poważniej”, gdyż na parkiet weszła Sylwia Wlaźlak, Katarzyna Kenig, Jennifer Humphrey oraz Owczarek i Wilk. Miejscowe dowodzone przez swoją najlepszą rozgrywającą zaczęły grać szybko, z pomysłem, a co najważniejsze skutecznie. W ciągu niespełna czterech minut doszły rywalki i po punktach Owczarek w kontrze ŁKS zbliżył się do przeciwniczek na dwa oczka – 46:48 w 24. minucie. Wtedy przypomniała o sobie była łodzianka, Alicja Perlińska, zdobywając pięć punktów pod rząd. Po chwili trafiła Tłumak i w 26. minucie było 46:55. Do końca kwarty ŁKS miał już jednak przewagę i 37 sekund przed końcem tej odsłony Renata Oliveira doprowadziła do remisu po 57, ustalając wynik po 30 min. Wart odnotowania jest fakt, że w 27. minucie po raz pierwszy na boisku pojawiły się Oliveira w ŁKS i Alexis w Energi. Ostatnia część spotkania była niezwykle emocjonująca. Rozpoczęła się od wymiany koszykarskich ciosów z obu stron. W 33. min za 3 punkty trafiła Sazhko, wyprowadzając ŁKS na pierwsze od 23 minut prowadzenie – 62:61. Gdy cztery minuty przed zakończeniem meczu Rosjanka po raz czwarty umieściła piłkę w koszu rzutem zza linii 6,25 m, było już 68:65. Drużyna gości usiłowała szybkimi akcjami odpowiedzieć na dobrą grę miejscowych, lecz im się to nie udawało. Na kosz torunianek łodzianki odpowiadały punktami. W 38. min po osobistych Łady Kovalenko Katarzynki zbliżyły się na jeden punkt – 74:73, lecz to było wszystko na co tego dnia było je stać. Mimo bardzo agresywnej obrony przyjezdnych ŁKS dowiózł zwycięstwo do końca – 76:74. Widać, że zespół z Torunia ma ogromny potencjał, którego jednak trener Raczyński nie umiał wykorzystać. Miejmy nadzieję, że nowy szkoleniowiec, który wkrótce obejmie zespół, poukłada wszystko w dobrze funkcjonujący mechanizm. W tym meczu wyróżniły się Perlińska, Predehl i Marczewska. Taylor, mimo nie najgorszego dorobku statystycznego, nie zachwyca. Nie potrafi się poruszać pod koszem. W łódzkiej ekipie na wyróżnienie zasługują Wlaźlak, Koryzna oraz młoda Agnieszka Wilk, która pokazała wiele udanych zagrań. Mimo złego początku meczu na pozytywną ocenę zapracowała też Sazhko, która zdecydowanie powinna grać na pozycji rzucającego obrońcy, a nie udawać rozgrywającą i wchodzić na zmiany za Wlaźlak. Już w niedzielę w Toruniu najważniejsze spotkanie z trójmeczu tych drużyn, stawką będą bowiem ligowe punkty. Za tydzień, też w grodzie Kopernika, odbędzie się rewanż pierwszej rundy Pucharu Polski. Zwycięzca tej pary zmierzy się w drugiej rundzie z INEĄ AZS Poznań. Statystyki