,

Lista aktualności

Dariusz Raczyński: Bardzo pozytywne miesiące

– Teraz będzie już z górki, bo przyjdą mecze z zespołami, z którymi torunianki mogą sobie poradzić. Życzę mojemu następcy, aby jak najlepiej poukładał sobie tutaj pracę – powiedział były trener Energi Toruń Dariusz Raczyński. Oto rozmowa ze zwolnionym w poniedziałek szkoleniowcem.

,

Jak ocenia Pan pięć miesięcy spędzonych w Toruniu? - Bardzo pozytywnie, bo w czasie mojego pobytu w Toruniu i pracy z dziewczynami uważam, że wykonaliśmy dobrą robotę. Powstał nowy zespół, który powoli i systematycznie był składany. Nie było nerwowości w tym, co mieliśmy do zrobienia. Można by oceniać z perspektywy czasu, czy został dobrze zbudowany, czy źle. Uważam jednak, że rzecz w tym, jak zniósł on ciśnienie, które się wokół niego wytworzyło. Jak było widać i w meczach przedsezonowych i w ciągłej pracy z tym zespołem cały czas się rozwijał i wydaje mi się, że nadal będzie to robił. Mimo tego, że wpadamy tutaj w taką pętlę wzrostu oczekiwań, sytuacji bez wyjścia i nerwowości. Powiedziałem przed sezonem dwie znamienne rzeczy, że początek jest bardzo trudny. Zespoły się wzmocniły i widać to po tym, co teraz się dzieje w lidze. Zwłaszcza po drużynach, które miały być teoretycznie słabsze, a jakie teraz osiągają wyniki. Rozgrywki ligowe nie były jednak udane. Jak podsumowałby Pan te sześć spotkań? - Mieliśmy bardzo trudne pierwsze kolejki. Przypomnę tylko, że pierwszym meczu ligowym ta trema i ciśnienie zablokowały zespół, choć uważam, że Rybnik nie jest słabą drużyną, jak niektórzy uważają. Świadczą o tym ich wyniki. Wypadł mecz z Pabianicami. Na pewno bardzo trudne spotkanie nie przynoszące zespołowi ujmy rozegraliśmy z Wisłą. Przywoite spotkanie rozegraliśmy z Gorzowem. Bardzo trudny mecz w Poznaniu, gdzie momentami nie można było mieć pretensji do drużyny. No i ostatnie spotkanie z Lotosem. Siła tego zespołu jest znana i nie ma co dyskutować na ten temat. Na pewno można było pewne rzeczy w ciągu dalszej pracy poprawić, bo widać, że zespół zaczynał grać lepiej. O decyzji dowiedział się Pan w poniedziałek. Jak została odebrana? - Podjęto decyzję taką, a nie inną. Pracodawca ma decyzyjność w tej sprawie i ja mogę się z jego stanowiskiem zgadzać, bądź nie. Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia. Powiem tak. Zespół został stworzony na miarę drużyny, która miała walczyć o szóste miejsce. Cały czas o tym przypominam. W ostatnim czasie zostały wykonane bardzo nerwowe ruchy. Nie bardzo trafione były transfery Amerykanek, zwłaszcza Navondy Moore i Lindsay Taylor. Na to wpływ możemy mieć pośredni, bo agenci przysyłają nam informacje, czytamy statystyki i nie wyglądało to najgorzej. Jeżeli zawodniczka jest w drużynie z WNBA to powinna prezentować określony poziom, choć ja uważam, że spory wpływ na jej postawę miała nieszczęsna kontuzja odniesiona przed rozpoczęciem sezonu. Od momentu skręcenia kostki nie może sie odnaleźć. Warunki do pracy były stworzone dobrze. Organizacyjnie też nie było zastrzeżeń. Problem tylko w tym, że zespołu nie tworzy się w ciągu trzech, czterech czy pięciu miesięcy i nie można wymagać od niego, aby grał doskonale i równo od samego początku. Wystarczy popatrzeć, że te dziewczyny, które pozostały w zespole, oprócz Beaty Predehl, nie są to koszykarki, które nadają ton graniu. Opieramy ton na tych, które przyszły i grają one ze sobą po raz pierwszy. Co czeka drużynę w kolejnych meczach? - Teraz będzie już z górki, bo przyjdą mecze z zespołami, z którymi torunianki mogą sobie poradzić. Życzę mojemu następcy, aby jak najlepiej poukładał sobie tutaj pracę. Dziewczyny są na tyle przygotowane, co pokazały w meczu z Lotosem, że są w stanie dobrze grać. Potrzeba im jednego zwycięstwa. Ta wygrana wyzwoli w nich dalszą chęć pracy, jeszcze większą niż do tej pory i zdejmie odjum porażek. One naprawdę doskonale pracowały. Nie miałem możliwości podziękowania zespołowi za pracę. Zostałem zaskoczony tą informacją będąc w trudnej sytuacji rodzinnej, będąc poza zespołem. Myślę, że jeszcze przyjdzie na to czas. Mogę tylko życzyć powodzenia, bo wydaje mi się, że ten zespół stać na to, żeby zrobić to, o czym mówiliśmy na początku sezonu, czyli zająć szóste miejsce w ekstraklasie.