,

Lista aktualności

Zła passa nadal trwa

Koszykarki Energi Toruń są coraz bliżej wygrania pierwszego meczu w tym sezonie w rozgrywkach Ford German Ekstraklasy. W meczu 8. kolejki uległy, po słabym meczu we własnej hali, ekipie ŁKS-u Siemens AGD Łódź 74:77. Zadecydowała o tym dopiero dogrywka, w której przyjezdne zachowały więcej zimnej krwi.

,

Spotkanie było wyrównane, ale nie stało na najwyższym poziomie. Torunianki, w porównaniu do poprzedniego spotkania z Lotosem PKO BP Gdynia, zagrały słabo i ponownie popełniły sporą liczbę strat (23 w całym meczu). Mecz rozpoczął się od prowadzenia gospodyń. Po punktach Anny Marczewskiej i Emilii Tłumak torunianki prowadziły 4:0. Chwilę później jednak Katarzyna Kenig sprawiła, że to przyjezdne były na prowadzeniu. Najpierw trafiła zza linii 6,25 m, a chwilę później trafiła jeszcze za 2 punkty. Gospodynie jeszcze raz wyszły w tej części gry na prowadzenie, gdy w 4 min. trafiła Tłumak i było 8:7. W kolejnych minutach akcjami 2+1 popisały się Edyta Koryzna oraz Sylwia Wlaźlak, a do kosza torunianek trafiła również Jeniffer Humphrey i było 15:10 dla łodzianek (dla Energi punkty zdobyłą Justyna Grabowska). Gospodynie prowadzenie odzyskały w 13 min., gdy „trójkę” rzuciła Alicja Perlińska (19:17). Praktycznie do końca tej części gry zespoły grały akcje „kosz za kosz”. Przewaga żadnej z ekip nie była wyższa niż trzy „oczka”. Ostatecznie oba zespoły zeszły na przerwę przy stanie 33:31 dla gości. Po zmianie stron skuteczniej zaczęły grać łodzianki. W 24 min., po trafieniu Humphrey, było 44:37. W kolejnych minutach podopieczne Mirosława Trześniewskiego systematycznie trafiały do kosza torunianek. Wśród gospodyń w tym okresie bezbłędna z dystansu okazała się Joanna Chełczyńska. Popularna „Pchła” trafiła trzy „trójki” z rzędu i dzięki temu nie pozwoliła rywalkom na znaczne powiększenie przewagi. Ta przed decydującą kwartą wynosiła siedem „oczek” (49:56). W 37 min. Katarzynki przegrywały jeszcze 62:68. Głównie dzięki skutecznej grze Edyty Koryzny, która była niemal bezbłędna pod koszem. Torunianki zdołały jednak w ciągu dwóch minut odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Po cztery punkty zdobyły Meredith Alexis oraz Perlińska i koszykarki Energi na 50 sekund przed końcową syreną prowadziły 70:68. Udaną akcją na 37 sek. do końca meczu popisała się jednak Renata Oliviera, która wyrównała stan spotkania. Żadna z ekip nie trafiła już do kosza rywala i o zwycięstwie miała zadecydować dogrywka. Ta zaczęła się pechowo dla Wlaźlak. Rozgrywająca ŁKS-u zderzyła się z Marczewską i z powodu urazu głowy nie zagrała już do końca spotkania. Pierwsza w dodatkowym czasie trafiła Tłumak. Szybko jednak odpowiedziała na to „trójką” Oliviera. Po chwili z prowadzenia ponownie cieszyły się gospodynie, bo dwa punkty zdobyła Justyna Grabowska (74:73 dla Energi). Pod nieobecność Wlaźlak odpowiedzialność za wynik meczu wzięła na swoje barki Koryzna. W 44 min. trafiła za 2 i łodzianki prowadziły 75:74. W kolejnych akcjach oba zespoły były nieskuteczne. Na 21 sekund do końca doliczonego czasu gry Adam Prabucki poprosił o przerwę na żądanie. Po regulaminowych 60 sekundach piłkę wprowadzały przyjezdne. Ta trafiła do Koryzny, która została sfaulowana przez Alexis dopiero na 3 sekundy przed końcem dogrywki. Łódzka rzucająca bezbłędnie wykorzystała oba rzuty wolne. Torunianki miały jednak zbyt mało czasu na skuteczne przeprowadzenie akcji i cały mecz zakończył się wynikiem 77:74 dla ŁKS-u. Po meczu powiedzieli: Mirosław Trześniewski, trener ŁKS-u: To był dobry mecz pełen dramaturgii, a to jest istotne. Zdarzały się błędy, były również wyśmienite akcje z jednej i z drugiej strony. Ja się cieszę, że wygraliśmy z zespołem, który będzie groźny w lidze. Trener rywalek wie co robi i myślę, że potrzebuje tylko czasu, żeby ten zespół inaczej ustawić. Jest to proces, a nie jakaś jednorazowa akcja. Bałem się tego meczu, bo przy zmianie trenera zespół przeciwny zawsze stawia bardzo wysoko poprzeczkę. Wszystkie zawodniczki mają na nowo szansę i chcą się pokazać. To jest niewygodna sytuacja dla ekipy takiej jak my, która przyjechał po zwycięstwo. Tych wygranych trochę nam brakuje. Edyta Koryzna, zawodniczka ŁKS-u: Bardzo się cieszę, że wreszcie zaczęłyśmy wygrywać i znalazłyśmy swój rytm. Tym bardziej, że uczyniłyśmy to po takiej dramaturgii. Uważam zespół z Torunia za mimo wszystko silnego przeciwnika. Myślę, że jest to tylko kwestia poukładania klocków w zespole Energi. Jeżeli chodzi o moją grę to trzeba być pewnym tego co się robi. Jeżeli człowiek jest dobrze przygotowany i czuje się pewnie to nie może się wahać. Z kolei, gdy się nie waha to większość decyzji podejmuje trafnych. Cieszę się, że dziś cały zespół dołączył się do tego zwycięstwa. Tej dogrywki nie powinno być. Jeszcze przed nią powinnyśmy wyjść zwycięstwo. Lada Kowalenko, zawodniczka Energi: Jest ciężko i przeżywamy to. Wydaje nam się jednak, że ta gra wyglądała lepiej. O wiele lepiej. Walczyłyśmy, ale patrząc na statystyki mamy bardzo dużo. Poza przechwytami mamy lepsze statystyki od zawodniczek ŁKS-u. Zabrakło dziś trochę szczęścia. Miejmy nadzieję, że wreszcie w kolejnych meczach zaczniemy się piąć w górę. Adam Prabucki, trener Energi: Trudno mi ocenić swój debiut. Od tego są inni, a nie ja. Chciałbym pogratulować koledze zwycięstwa. Na pewno był to mecz podwyższonego ryzyka i niestety nie udało nam się z niego wybrnąć. Nie ma ludzi, którzy wszystko wiedzą i z racji tego, że pojawią się na ławce trenerskiej zmieni się coś. Natomiast otrzymywałem tu liczne gratulacje, że jednak ten zespół inaczej dziś wyglądał niż wcześniej. To cieszy. My musimy z tego wszystkiego wyciągać wnioski, analizować to. Trzeba uspokoić grę, bo dziewczyny robią wszystko bardzo nerwowo. Popełniają bardzo dużą liczbę strat. Są one proste, niewymuszone. Ponadto źle wybierają, kiedy jest pozycja rzutowa to podają i odwrotnie. Nad tym trzeba pracować. Poprawy wymaga również obrona. Przez dwa dni cudów się tutaj nie zrobi. Wydawało nam się, że podjęcie dziś rywalizacji w ten sposób, że będziemy agresywnie naciskali na całym boisku z racji wieku przeciwnika i będziemy rotowali składem przyniesie efekt. Ale okazało się, że nie. Muszę pogratulować dziewczynom serca do walki, tego nikt im nie może zabrać. Jeżeli tak będą podchodziły w każdym meczu to przyszłość nie rysuje się wcale taka zła. W dwa treningi, w tydzień czy dwa nie zmieni się oblicza zespołu. Po prostu potrzeba czasu. Ten zespół musi ze sobą pracować. Musi wiedzieć o co chodzi. Każdy nowy trener, który przychodzi ma swoją koncepcję i potrzeba czasu, aby ją wdrożyć. Energa Toruń - ŁKS Siemens AGD Łódź 74:77 (12:15, 19:18, 18:23, 21:14, dogr. 4:7) Energa: Meredith Alexis 14, Alicja Perlińska 9, Emilia Tłumak 9, Joanna Chełczyńska 9, Lindsay Taylor 8, Justyna Grabowska 6, Anna Marczewska 6, Lada Kowalenko 6, Beata Predehl 5, Patrycja Bajerska 2, Katarzyna Januszek 0.
ŁKS Siemens AGD: Edyta Koryzna 23, Katarzyna Kenig 17, Sylwia Wlaźlak 12, Jennifer Humphrey 11, Renata Oliveira 10, Dorota Sobczyk 4, Agnieszka Wilk 0. Statystyki