,

Lista aktualności

Dogrywka szczęśliwa dla polkowiczanek

- To miał być mecz Dawida z Goliatem, ale tak naprawdę Dawid mógł ten pojedynek wygrać – powiedział po meczu przygnębiony szkoleniowiec ŁKS-u, Mirosław Trześniewski. Nic dziwnego – jego zawodniczki, choć przegrywały już 16 punktami, nie poddały się i doprowadziły do dogrywki, po której jednak uległy faworyzowanemu CCC 68:77.

,

Przed meczem kibice zebrani w Polkowicach byli świadkami małej uroczystości. Uhonorowano bowiem bukietem kwiatów i skromnym prezentem byłą zawodniczkę CCC, Edytę Koryznę, która obecnie reprezentuje barwy ŁKSu. Na mecz zaproszono także ... Andrzeja Nowakowskiego. Łódzki szkoleniowiec także odebrał podarki i podziękowania ze strony działaczy, kibiców i samych zawodniczek CCC. – Wykonaliśmy w Polkowicach kawał dobrej roboty. – powiedział do mikrofonu były już szkoleniowiec „Pomarańczowych”. – Życzę koszykówce polkowickiej wielu sukcesów. – zakończył. Później nie było już czasu na sentymenty. Mecz udanie rozpoczęły gospodynie, które po „trójkach” Bortelovej, Szyćko, Jasnowskiej i Lacy, a także udanych akcjach Stampaliji wyszły na prowadzenie. W szeregach gości pierwsze skrzypce rozgrywała Koryzna, która dwoiła się i troiła. Wsparcie miała jednak jedynie w Katarzynie Kenig, bowiem kreowana na liderkę Humphrey zupełnie nie istniała przy Stampaliji, Lacy czy Ndiaye. Ostatecznie pierwszą kwartę miejscowe wygrały 23:20. Druga część meczu to w dalszym ciągu minimalna przewaga CCC. Dobrą grę kontynuowała Stampalija, która wyraźnie odżyła bo ostatniej zniżce formy. Podopieczne Wojciecha Spisackiego nie zachwycały, jednak spokojnie i konsekwentnie budowały przewagę nad łodziankami. Po rzucie zza linii 6,25m Jasnowskiej na dwie minuty przed przerwą osiągnęły najwiekszą, szesnastopunktową przewagę (42:26). Do końca tej kwarty punkty zdobywały jednak już tylko przyjezdne, które po dwudziestu minutach przegrywały 32:42. Taka przewaga podopiecznych Wojciecha Spisackiego utrzymywała się aż do połowy trzeciej kwarty. Wówczas z parkietu, po problemach ze zgubioną soczewką kontaktową, zejść musiała Veronika Bortelova. Czeszka, która z powodu licznych kontuzji miała słaby początek sezonu teraz wyraźnie poprawiła swoją grę i w każdym spotkaniu CCC ma z niej sporo pożytku. Łodzianki jakby zaczynały się powoli rozpędzać i po skutecznych akcjach Kenig i Koryzny zniwelowały straty do zaledwie 4 „oczek” – 55:51. Ostatnia część gry to w dalszym ciągu pościg ŁKSu. Trenerowi Trześniewskiemu udał się zabieg wprowadzenia na boisko Birute Dominauskaite, która w krótkim czasie odwdzięczyła się dwiema „trójkami” i wyprowadziła swój zespół na prowadzenie 61:59. W tym czasie na parkiecie nie było już ani Justyny Jeziornej, ani Bortelovej, więc CCC musiało radzić sobie bez nominalnej rozgrywającej. Ostatnie akcje to wręcz gra nerwów. Z linii osobistych raz pomyliła się Koryzna, chwilę potem bezbłędna była Ndiaye i przyjezdnym zostały 24 sekundy do końcowej syreny. Po długiej akcji piłkę z rąk Humphrey zabrała Stampalija i o końcowym rezultacie musiała zadecydować dogrywka. W tej zdecydowaną przewagę uzyskały polkowiczanki, które głównie za sprawą graczy podkoszowych osiągnęły przewagę, której nie oddały już do końca. CCC pokonało we własnej hali ŁKS Siemens AGD 78:69. Zawodniczka meczu: Katarzyna Kenig, ŁKS Siemens AGD (evaluation: 20) CCC Polkowice - ŁKS Siemens AGD Łódź 77:68 (23:20, 19:12, 13:19, 11:15, 11:2) CCC: Jennifer Lacy 18, Petra Stampalija 18, Ndeye Ndiaye 10, Anna Szyćko 8, Veronika Bortelova 8, Ilona Jasnowska 6, Olga Masilione 5, Justyna Jeziorna 4. ŁKS Siemens AGD: Edyta Koryzna 22, Katarzyna Kenig 21, Birute Dominauskaite 8, Sylwia Wlaźlak 6, Jennifer Humphrey 5, Renata Oliveira 4, Milena Owczarek 2, Dorota Sobczyk 0. Statystyki