,

Lista aktualności

Roman Skrzecz: Potrafimy eksponować atuty

- W tym sezonie kierujemy się jedną zasadą. Wszystkich rywali, niezależnie od ich klasy, traktujemy z szacunkiem i do każdego meczu podchodzimy poważnie. Znamy atuty rywalek i zrobimy wszystko, aby je zniwelować - zapewnia Roman Skrzecz, trener Lotosu PKO BP Gdynia.

,

Jakie są silne strony zespołu z Leszna? - Bez wątpienia bardzo dobra obrona, z której koszykarki Dudy wyprowadzają skuteczne kontry. Do tego dodałbym niezły obwód oraz świetną grę na atakowanej tablicy. Czy postawa PKM Dudy PWSZ jest dla pana zaskoczeniem? Akurat tego zespołu nie wymieniał pan przed sezonem w gronie drużyn, które mogą podjąć skuteczną walkę o medale. - To prawda. Zresztą na początku rozgrywek leszczynianki prezentowały dobrą obronę o czym świadczyły ich niskie wyniki, ale później dołączyły inne elementy i z tygodnia na tydzień spisywały się coraz lepiej. Nie ulega wątpliwości, że zasłużenie znalazły się w pierwszej czwórce. Widać, że trener Jarosław Krysiewicz wykonał kawał dobrej roboty. A jaki zespół uważał pan za faworyta ćwierćfinałowej rywalizacji – CCC czy Dudę? - Myślałem, że większe doświadczenie i ogranie, także na europejskich parkietach, polkowiczanek weźmie górę. Stało się jednak inaczej. W trzecim meczu koszykarki CCC okazały się lepsze, ale w czwartym spotkaniu leszczynianki zaprezentowały niezwykle prostą, a przy tym wyjątkowo skuteczną koszykówkę i taktycznie rozjechały rywalki. A główne atuty Lotosu PKO BP? - Wydaje mi się, że jest nią umiejętność maksymalnego wykorzystania potencjału wszystkich zawodniczek. Potrafimy wyeksponować atuty naszych koszykarek. Po drugim, ćwierćfinałowym spotkaniu z ŁKS Siemens AGD trener łodzianek Mirosław Trześniewski stwierdził, że pański zespół przejdzie przez rozgrywki jak burza i nawet w finale nie zazna goryczy porażki. - Miło słyszeć takie słowa. Cieszę się, że wiele osób tak postrzega nasz zespół. Oczywiście jak najdłużej chcielibyśmy kontynuować serię spotkań bez porażki, niemniej nie ma większego znaczenia, czy wygramy finałową rywalizację 4:0 czy nawet 4:3. To czwarty z wyznaczonych w tym sezonie celów. Pozostałe trzy już udało się osiągnąć. - Wywalczyliśmy Superpuchar oraz Puchar Polski i awansowaliśmy z trzeciej pozycji w grupie do dalszej fazy Euroligi. Chociaż po występach w tych ostatnich rozgrywkach odczuwamy pewien niedosyt. W tym sezonie już cztery razy pokonaliście Wisłę Can-Pack. Zgadza się pan, że to pański zespół jest głównym faworytem do złotego medalu? - Na razie mistrzyniami Polski są krakowianki. Na początku faworytem była "Biała Gwiazda", ale z czasem role się odwróciły. I muszę przyznać, że łatwiej nam się grało, kiedy postrzegani byliśmy jako druga siła ligi. Później wszyscy się na nas maksymalnie mobilizowali. W ćwierćfinale z ŁKS Siemens AGD nie zagrały Anne Breitreiner i Alana Beard. Czy teraz będą już gotowe do gry? - Tak. Obie w poniedziałek wznowiły treningi i powinny być w dobrej formie. A co z Pauliną Pawlak? Czy w półfinale zobaczymy ją na parkiecie? - Nie sądzę. Czy kapitan Lotosu PKO BP będzie zdolna do gry w finale? - Również mam co do tego spore wątpliwości. Po ciężkiej kontuzji kolana i długiej przerwie Paulina pali się do gry, ja też chciałbym mieć ją do dyspozycji, ale jej powrotu nie będziemy na siłę przyspieszać. Ostateczna decyzja należy do prowadzącego ją lekarza.