,

Lista aktualności

Anna DeForge dla PLKK.pl!

Gdyby nie szalona akcja Anny DeForge w końcówce siódmego meczu wielkiego finału koszykarki Wisły Can-Pack nie sięgnęłyby po trzecią z rzędu koronę. W rozmowie z liderką krakowianek wracamy do dramatycznych wydarzeń sprzed kilku tygodni, a także – między innymi – przyglądamy się wielkiej metamorfozie mistrzyń Polski w fazie play-off Ford Germaz Ekstraklasy.

,

Czy kiedykolwiek wcześniej wygrałaś mecz w równie dramatycznych okolicznościach? - Przyznam, że w czasie swojej kariery oddałam już trochę wielkich rzutów, chociaż większość z nich była niecelna (śmiech). Ten rzut chyba rzeczywiście był najbardziej dramatyczny, a co najważniejsze poprowadził nas do trzeciego z rzędu mistrzostwa. Można powiedzieć, że to był najważniejszy rzut w karierze Anny DeForge? - Czy najważniejszy... Zdobywałam już ważne punkty, które doprowadzały do wyrównania, ale też i te zwycięskie. Tak jak wspomniałam, wiele z nich chybiło celu. Ale ta sytuacja była szczególna. Przegrywałyśmy czterema punktami, musiałam trafić pierwszy rzut wolny, drugi celowo odpuścić. Potem zebrać piłkę i wreszcie trafić za trzy punkty. Każdy z tych małych kroków był szalenie ważny. Bez nich nie byłoby rzutu i późniejszego zwycięstwa. Jak wytłumaczysz metamorfozę Wisły Can-Pack w play-off? Sezon zasadniczy nie był w waszym wykonaniu udany, tymczasem w ostatnich tygodniach rozgrywek zobaczyliśmy zupełnie inny, zwycięski zespół. - Play-off to zupełnie nowe rozdanie, nowy sezon. Tak postrzegają ten etap walki o mistrzostwo zawodniczki. Rywalizacja rozpoczyna się przecież od stanu 0-0. Cały nasz zespół uległ zmianie, byłyśmy lepsze zarówno w ofensywie, jak i defensywie i właśnie dzięki tej zespołowości potrafiłyśmy pokonać rywalki na wyjeździe w siódmym spotkaniu. To było dla nas ciężkie zadanie, w końcu dwa poprzednie mistrzostwa zdobywałyśmy na własnym parkiecie w Krakowie. W tegorocznym finale zaprezentowaliśmy się lepiej od Gdyni jako drużyna, to zadecydowało o naszym ostatecznym sukcesie. Przy podobnym potencjale drużyn i dobrym rozeznaniu taktyki rywala często mówi się o przygotowaniu mentalnym do gry... - Mentalny aspekt gry ma olbrzymie znaczenie. Ten kto nie potrafi myśleć na boisku, nigdy nie stanie się kompletnym zawodnikiem, a także nigdy nie osiągnie zamierzonego postępu. Koszykówka to nie tylko podnoszenie technicznych umiejętności i dobre opanowanie podstaw. To także zdobywanie wiedzy na temat gry i uczenie się rozwiązań, które najlepiej wykorzystać w określonych sytuacjach w trakcie spotkań. Także odporność psychiczna odgrywa wielką rolę na boisku, dzieląc zwycięzców od przegranych. Przetrwają tylko najsilniejsi. Muszę przyznać, chociaż to smutne, ale prawdziwe, że nie każdy zawodnik jest odpowiednio przygotowany pod względem mentalnym. Trzy sezony i trzy mistrzowskie tytuły. Kontrakt z Wisłą masz ważny przez jeszcze jeden rok, ale kibice z pewnością chcieliby się dowiedzieć jak długo zamierzasz jeszcze grać w Europie? - Zamierzam pograć jeszcze co najmniej przez trzy, cztery lata w Europie. Wciąż odczuwam głód gry, wygrywania i współzawodnictwa. Chcę się także nadal rozwijać koszykarsko. Rozpoczęły się rozgrywki WNBA. W przerwie między ostatnimi zmieniłaś pracodawcę. Jakie oczekiwanie wiążesz z przeprowadzką do Minnesoty? - Chciałabym pomóc drużynie zakwalifikować się do play-off. To byłoby spore osiągnięcie dla klubu, który od kilku lat nie grał w tej fazie rozgrywek. Po zakończeniu sezonu w Polsce miałaś trochę czasu na odpoczynek? - Nie bardzo. Po zdobyciu tytułu poleciałam do domu, rozpakowałam się i... chwilę później znowu musiałam się pakować i wyruszyć w podróż do mojej nowej drużyny i nowego miasta. Także żadnych wakacji nie było. Przynajmniej na razie. - Korzystając z okazji chciałam jeszcze raz gorąco podziękować fanom Wisły za wasze wsparcie i doping!