,

Lista aktualności

Specjalistki od sensacji!

Ciąg dalszy wielkich niespodzianek w wykonaniu koszykarek KSSSE AZS PWSZ. W hicie 2. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy gorzowianki pokonały w Krakowie po dogrywce Wisłę Can-Pack 77:70.

,

W pierwszej kolejce koszykarki KSSSE AZS sprawiły ogromną niespodziankę pokonując po dogrywce Lotos PKO BP Gdynia 83:76. Pod Wawelem podopieczne Dariusza Maciejewskiego chciały udowodnić, że sensacyjnego zwycięstwa nie odniosły przez przypadek. Pierwsze minuty meczu pokazały, że gorzowianki będą się w tym sezonie liczyły w walce o najwyższe laury Ford Germaz Ekstraklasy. Podbudowane ograniem utytułowanych rywalek akademiczki wyszły na parkiet mocno skoncentrowane i od początku starały się narzucić wiślaczkom swój styl gry. Zaangażowanie brązowych medalistek poprzednich rozgrywek w połączeniu z niedokładną grą gospodyń zaowocowało szybkim prowadzeniem KSSSE AZS (12:8). Krakowianki obudziły się dzięki Chamique Holdsclaw, która jako jedyna miała bardzo dobrze ustawiony celownik na półdystansie. Po pierwszej kwarcie wiślaczki prowadziły 20:17, ale trener Wojciech Downar-Zapolski miał spory problem z powodu nadmiaru fauli swoich podopiecznych. W ciągu kilku minut Ewelina Kobryn złapała trzy przewinienia i stało się jasne, że bohaterka inauguracji sezonu będzie miała spore problemy z zaliczeniem równie imponujπcej zdobyczy, co w Łodzi (27 punktów w wygranym 85:53 meczu z ŁKS-em Siemens AGD Łódź). Na starcie drugiej kwarty krakowianki złapały nieco wiatru w żagle. Lepiej funkcjonowała gra z kontrataku, mniej było prostych strat i przewaga faworytek szybko wzrosła. Po rzucie zza łuku Anny Wielebnowskiej wiślaczki prowadziły 28:18. Ekipa z Gorzowa Wielkopolskiego nie zamierzała jednak składać broni. Akademiczki opanowały nerwy i szybko zniwelowały lwią część przewagi gospodyń. W połowie kwarty z dystansu przymierzyła Katarina Zohnova i Wisła Can-Pack prowadziła już tylko 29:25. Finisz tej części gry ponownie należał jednak do mistrzyń Polski, które na 15-minutową przerwę schodziły prowadząc 40:31. Po zmianie stron wiślaczki utrzymywały bezpieczny dystans. Oprócz skutecznej Holdsclaw na słowa uznania zapracowała Dorota Gburczyk. Kapitan Wisły Can-Pack była pewnym punktem gospodyń, widać, że po problemach zdrowotnych z drugiej części ostatnich rozgrywek nie ma już śladu. W trzeciej kwarcie gorzowianki parokrotnie próbowały ruszyć w skuteczną pogoń za mistrzyniami kraju. Najbliższe celu były na 90 sekund przed jej zakończeniem. Po trójce Anny Breitreiner Wisła Can-Pack prowadziła 57:53 i zdenerwowany trener Downar-Zapolski poprosił o przerwę, by wybić rywalki z rytmu. Poskutkowało, ale tylko połowicznie. Co prawda akademiczki przestały trafiać już z taką łatwością, ale niemoc strzelecka dosięgła też gospodynie i wynik nie uległ już zmianie. To wróżyło spore emocje przed ostatnią częścią spotkania. Ogromnych emocji istotnie nie zabrakło. Co prawda wydawało się, że Wisła Can-Pack kontroluje przebieg meczu (61:55 po rzucie Holdsclaw), ale... w kolejnych minutach całkowicie oddały pole gry rywalkom! Gorzowianki zdobyły 11 punktów z rzędu i na trzy minuty przed końcem meczu prowadziły 66:61. Koszykarki KSSSE AZS miały wiślaczki na widelcu i gdyby nie seryjnie popełniane błędy odniosłyby drugie sensacyjne zwycięstwo z rzędu. Brak zimnej krwi rywalek skrzętnie wykorzystały krakowianki. Na 7,5 sekundy przed końcem akademiczki prowadziły 66:65, ale piłkę miały gospodynie. Pod kosz wbiła się Anna Wielebnowska. Reprezentantka Polski była faulowana i zameldowała się na linii rzutów wolnych. Wiślaczka wykorzystała jeden z dwóch rzutów i o zwycięstwie miała zadecydować dogrywka. Ta od początku do końca przebiegła pod dyktando gorzowianek. Za trzy trafiła Zohnova, punkty z kontry dodała Katarzyna Czubak, a spod kosza Lindsay Taylor i ekipa trenera Maciejewskiego prowadzi≥a 73:66. Tym razem akademiczki nie dały sobie już wydrzeć zwycięstwa i po raz drugi - po dogrywce - pokonały jedne z głównych faworytek do złotych medali. "Nie ma lepszego od Darka Maciejewskiego" oraz gromkie "dziękujemy, dziękujemy" - skandowała po meczu grupa ok 20 fanów z Gorzowa. Warto było przejechać pół Polski, by zobaczyć taki mecz swoich ulubienic. Po meczu powiedzieli: Trener KSSSE AZS, Dariusz Maciejewski: - Co powiedzieć po takim meczu? Moge się tylko cieszyć. Wygraliśmy wolą walki i zaangażowaniem. Nie uważam jednak, żeby nasza koszykówka była rewelacyjna. Zabrakło nam zimnej krwi w pierwszej połowie na linii rzutów wolnych; stąd wzięła się przewaga Wisły. Po przerwie mocno zacieśniliśmy obronę, a w końcówce dopisało nam szczęście. Mogliśmy ten mecz wygrać wcześniej, ale nie ma sensu do tego wracać. Trener Wisły Can-Pack, Wojciech Downar-Zapolski: - Trzeba pogratulować drużynie trenera Maciejewskiego. Być może prowadząc w trzeciej kwarcie różnicą 11 punktów moje zawodniczki uwierzyły, że już wygrały mecz i wystarczy, że będą stały na parkiecie? Zohnova i Breitreiner rzuciły nam 41 punktów. Należy sobie zadać pytanie, dlaczego przy potencjale jakim dysponujemy, coś takiego się stało? Przegraliśmy zasłużenie, chociaż równie dobrze mogliśmy się pokusić o zwycięstwo. Liga pokazuje, że jest strasznie wyrównana, już na początku posypały się niespodzianki. Dorota Gburczyk, Wisła Can-Pack: - Mogłyśmy ten mecz wygrać, gdybyśmy zagrały lepiej w obronie i zdobyły więcej punktów we własnej hali. Potrzeba nam czasu, dopiero od wtorku trenujemy w pełnym składzie. Musimy mieć czas, by się zgrać. Justyna Żurowska, KSSSE AZS: - Jadąc do Krakowa zawsze marzyłyśmy o tym, by nawiązać z Wisłą walkę. Wygrałyśmy i nadal jestem z tego powodu w szoku. To dopiero początek sezonu, Wisła nie jest jeszcze zgrana. Dla nas jest to jednak bardzo dobry prognostyk. Wiemy, że jeżeli tak dalej będziemy grać, to ten sezon będzie dla nas bardzo udany.