01.10.2008 19:48, Dariusz Jaroń
Lekcja koszykówki pod Wawelem
W meczu czwartej kolejki Ford Germaz Ekstraklasy koszykarki Wisły Can-Pack pewnie pokonały we własnej hali MUKS Poznań 80:54. To trzecie zwycięstwo mistrzyń Polski w tym sezonie, ale pierwsze odniesione na własnym parkiecie.
01.10.2008 19:48, Dariusz Jaroń
W poprzedniej serii spotkań poznanianki stoczyły zacięty pojedynek z Lotosem PKO BP Gdynia, nieznacznie ulegając wicemistrzyniom kraju 57:60. Tym razem powtórki z rozrywki i podobnych emocji nie było. Wiślaczki, korzystając ze strzeleckiej niemocy rywalek, od początku wyraźnie przeważały. Pierwsza kwarta była popisem duetu Chamique Holdsclaw – Dominique Canty. Grające ze sobą trzeci kolejny sezon Amerykanki seryjnie rozbijały obronę ekipy ze stolicy Wielkopolski, kończąc tę część gry z 15 punktami w dorobku. Po kolejnym koszu Canty Wisła Can-Pack prowadziła już 15:3.
Przyjezdne odgryzały się dobrą postawą na atakowanej tablicy, ale Djenebou Sissoko, która w poprzednich meczach spisywała się znakomicie, tym razem miała sporo problemów z Eweliną Kobryn. Reprezentantka Polski co prawda po jednym ze starć pod koszem MUKS-u z grymasem bólu na twarzy na moment opuściła plac gry, ale kiedy po krótkiej przerwie zameldowała się na parkiecie do niezłej obrony dołączyła skuteczną grę w ataku i przewaga mistrzyń kraju znów wzrosła (27:10).
Sporo ożywienia do gry Wisły Can-Pack opartej wcześniej głównie na popisach pary Holdsclaw – Canty wniosła Marta Fernandez. Grająca w specjalnej masce ochronnej (to efekt operacji przegrody nosowej) Hiszpanka wykończyła kilka kontrataków "Białej Gwiazdy". Po jednym z nich przewaga wiślaczek sięgnęła 20 "oczek" (34:14). Ostatnie minuty pierwszej połowy były wyrównane. Na przerwę obydwie drużyny schodziły przy stanie 42:21 dla Wisły Can-Pack.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Krakowianki dominowały pod obiema tablicami, dzięki czemu trener Wojciech Downar-Zapolski mógł więcej korzystać z usług zawodniczek rezerwowych. Podobać mogła się zwłaszcza gra Fernandez, która często punktowała zarówno samej obręczy, jak i na półdystansie. Z dobrej strony pokazała się także ambitnie walcząca na deskach Aneta Kotnis. Szkoda tylko, że koleżanki totalnie nie dostrzegały jej na atakowanej połowie. Kiedy wreszcie zaczęły (ale dopiero w końcówce spotkania), ta odwdzięczyła się paroma celnymi rzutami. Swoje punkty w tej części spotkania dołożyła też m.in. Kobryn. Po jej rzucie Wisła Can-Pack po raz pierwszy odskoczyła na dystans 30 "oczek" (59:29).
W ostatniej kwarcie grająca mocno rezerwową piątką Wisła Can-Pack pewnie dowiozła wygraną do końcowej syreny i pokonała pod Wawelem MUKS Poznań 80:54. To pierwsze zwycięstwo krakowianek w tym sezonie w hali przy ul. Reymonta 22.
Po meczu powiedzieli:
Iwona Jabłońska (trener MUKS Poznań): – Gratulacje za zwycięstwo. Wisła to świetny zespół. Po takim meczu mogę jedynie podziękować za lekcję koszykówki udzieloną mojej drużynie. Zaprezentowałyśmy bardzo słaby poziom rzutowy. 30% za 2 punkty to żenujący wynik. Słabiej zagrała dzisiaj Djenebou Sissoko, ale to dlatego, że rywalizowała z bardzo wysokimi centrami. Przegrałyśmy pod każdym względem. Cieszy tylko występ kilku moich 16-latek. Raz jeszcze gratuluję Wiśle i życzę kolejnego mistrzostwa Polski. My mamy zupełnie inny cel – promowanie młodych zawodniczek.
Wojciech Downar-Zapolski (trener Wisły Can-Pack): – Analizując poprzednie mecze MUKS-u zwracałem moim zawodniczkom uwagę na waleczność rywalek, które w ostatnich dwóch spotkaniach zbierały po blisko 40 piłek. Dlatego bardzo się cieszę, że zdecydowanie wygraliśmy walkę na tablicach. Martwi natomiast to, że na 13 prób nie trafiliśmy ani razu za trzy punkty. Powoli nasza gra zaczyna wyglądać inaczej. Były momenty przestoju, ale wynikało to z wysokiego prowadzenia wypracowanego jeszcze przed przerwą. Cieszę się, że mogła zagrać dziś cała 12 zawodniczek.
Dorota Mistygacz (MUKS Poznań): – Jesteśmy młodym zespołem i wiele się w takich spotkaniach możemy nauczyć. Jesteśmy dużo niższe od rywalek, co od razu widać było w walce na tablicach. Dobrze, że możemy rywalizować z takimi zawodniczkami, jakie grają w Wiśle.
Aneta Kotnis (Wisła Can-Pack): – Bardzo się cieszę, że dziewczyny od początku grały bardzo dobrze i szybko odskoczyły, dzięki czemu mogłyśmy wejść na parkiet. Cieszę się z małej cegiełki, którą udało mi się dołożyć do tej wygranej.