,

Lista aktualności

Energa lepsza od ŁKS-u

Energa Toruń pokonała w 5. kolejce Ford Germaz Ekstraklasy ŁKS Siemens AGD Łódź 64:53. Dla torunianek była to druga wygrana w sezonie.

,

Przed spotkaniem trener Energi Elmedin Omanic tradycyjnie już musiał zrezygnować z trzech koszykarek, gdyż tylko dwanaście zawodniczek może znaleźć się w protokole meczowym. Tym razem wybór padł na Justynę Zielińską, Martę Żyłczyńską i Hollie Merideth. Amerykanka zawodzi i w ogóle nie przypomina koszykarki, która w ubiegłym sezonie broniła barw Utexu ROW-u Rybnik. Wystąpiła dotychczas w trzech spotkaniach, spędziła na parkiecie 36 minut i zdobyła zaledwie 6 punktów i 5 zbiórek. W poniedziałek Amerykanka pożegnała się z zespołem. Działacze zdecydowali bowiem, że jej kontrakt zostanie rozwiązany i trener Omanic będzie poszukiwał nowej zawodniczki w jej miejsce. Pierwszą z koszykarek, które mogą zająć jej miejsce będzie Amerykanka Kerr Chloe. Bez Merideth i w dużo gorszym stylu niż w poprzednich spotkaniach z Lotosem, Wisłą i AZS-em Energa zdołała jednak pokonać łódzki ŁKS Siemens AGD 64:53. Początek spotkania był wyrównany. Obie ekipy grały niemal "kosz za kosz", a w ekipie gospodyń w pierwszej kwarcie wyróżniły się pod względem zdobyczy punktowej Emilia Tłumak (5 pkt) i Jacqueline Moore (6). Z kolei w ŁKS-ie w tym samym okresie sześć "oczek" zdobyłą Olga Żytomirska. W 17. min., po kolejnej "trójce" Tłumak, Energa prowadziła już 24:16. Chwilę później jednak po akcjach Doroty Sobczyk i Shantee Releford przewaga zmalała do dwóch punktów (26:24 dla Energi). Tuż przed przerwą zza linii 6,25 m trafiła Monika Krawiec i torunianki prowadziły siedmioma punktami (31:24). Przewagę zmniejszyła jednak rzutem z dystansu Żytomirska i oba zespoły schodziły na przerwę przy stanie 31:27 dla gospodyń. Warto dodać, że w drugiej kwarcie po zderzeniu z Tłumak kontuzji nosa doznała Edyta Koryzna. Koszykarka ŁKS-u "zalała" się krwią, ale szybko udało się zatamować krwotok i powróciła na parkiet. Po zmianie stron inicjatywę przejęły podopieczne Elmedina Omanicia. Po kilku udanych akcjach i "trójce" Ilony Jasnowskiej w 26 min. prowadziły już 44:34. Do końca tej części gry popularna "Jańcia" trafiła jeszcze raz z obwodu, a dwukrotnie uczyniła to Sheena Moore i torunianki przed ostatnią kwartą prowadziły już 53:39. Najwyższą przewagę gospodynie osiągnęły w 33 min., gdy po trafieniu Natalii Waligórskiej było 57:42. Później przyjezdne nieco zmniejszyły straty. Trafiały Sylwia Wlaźlak i Żytomirska oraz skutecznie rzuty wolne wykorzystały Żytomirska i Lada Kovalenko. Po trafieniach Ukrainki było 59:51 dla Energi. Koszykarki ŁKS-u nie były już w stanie dogonić gospodyń i ostatecznie przegrały 53:64. Po meczu powiedzieli: Mirosław Trześniewski, trener ŁKS-u: - Myślę, że zagraliśmy dziś poprawny mecz. Nasza forma i gra zespołu zaczyna trochę lepiej wyglądać. Mamy określone możliwości i określone trudności jeżeli chodzi o kontuzję Alicji Perlińskiej. Lada Kovalenko chciała się dziś bardzo pokazać, ale nie udało jej się. Zablokowała się całkowicie (Kovalenko w ubiegłym sezonie grała w barwach Energi - dop. aut). Poza tym potencjał zespołów jest całkowicie inny. My gramy szóstką, w porywach siódemką graczy z kontuzjowaną Perlińską i to musiało w pewnym momencie gdzieś "pęknąć" i tak się stało. Naprawdę były momenty dobrej gry. Myślę, że może trochę było za dużo bojaźni przed wygraną, ale poprawimy te elementy i powinno być lepiej. Elmedin Omanic, trener Energi: - Zgadzam się z panem trenerem Trześniewskim, że zarówno z naszej strony, jak i ŁKS-u było sporo dobrych momentów. Dla nas najważniejsze jest to, że dzisiaj wygraliśmy. Hollie Merideth dostała już sporo szansy i nie wykorzystała jej. Zobaczymy jak dalej potoczy się jej los. Mamy trochę problemów zdrowotnych, ale mamy dużo więcej zawodniczek niż na przykład ŁKS. Tak jak trener mówił mają ograniczone pole manewru, a my mamy kilka dziewczyn, które mogą wejść na zmianę. Dzisiaj bardzo źle zagrała Monika Krawiec, ale musiało tak być. Cztery mecze zagrała dobrze i ciężko jest utrzymać wysoką formę. Mam nadzieję, że w środę wszystko będzie dobrze. Sylwia Wlaźlak, zawodniczka ŁKS-u: - Czego zabrakło? Tak na szybko to ciężko powiedzieć. "Rzuciłam okiem" na statystyki i na pewno różnica w zbiórkach. Torunianki miały dwanaście więcej, a to już jest coś. Powtórne rzuty to mogą być dwadzieścia cztery punkty więcej. Poza tym to nie wiem czego zabrakło. Starałyśmy się grać na tyle na ile możemy, na ile nas stać. Postawiłyśmy strefę, ale dziewczyny z Torunia miały dobrą skuteczność rzutów za trzy punkty. Przeszłyśmy na swego to uaktywniła się wysoka zawodniczka podkoszowa. Energa to zespół bardzo zbilansowany, a my staramy się grać tak jak mówiłam, na tyle na ile nas stać. W środę gramy z AZS-em Poznań i postaramy się o zwycięstwo. Ilona Jasnowska, zawodniczka Energi: - Mam nadzieję, że będą mecze w których będę rzucała z lepszą skutecznością. Mecz był nierówny. Robimy zbyt dużo prostych błędów, głupich strat i to każda po kolei. Prowadzimy dwunastoma, trzynastoma punktami i wynik topnieje do pięciu. Musimy to wyeliminować.