08.10.2008 19:37, Jędrzej Lewandowski
INEA AZS zdobyła Łódź
Zawodniczki INEI AZS Poznań nie miały większych problemów z pokonaniem ŁKS-u Siemens AGD Łódź. Podopieczne Katarzyny Dydek wygrały 73:55, a sukces jest tym cenniejszy, że został odniesiony w hali rywalek.
08.10.2008 19:37, Jędrzej Lewandowski
Początek meczu, mimo że średni pod względem sportowym, zapowiadał jednak zacięty i wyrównany pojedynek. Pierwsze punkty padły po rzutach osobistych – dla Poznania dwa razy trafiła Monika Sibora, dla ŁKS Sylwia Wlaźlak raz (1:2 w 1. min). Poprawna gra miejscowych w początkowym fragmencie spotkania wyprowadziła je na prowadzenie 7:4 (w 4. min). W szóstej minucie z boiska zeszła Sylwia Wlaźlak i, jak później się okazało, nie wróciła już do gry z powodu kontuzji. Zastąpiła ją brazylijska rozgrywająca Eldra Paixao, która w Łodzi zameldowała się dopiero dwa dni wcześniej. Przyjezdne zaczęły trafiać i po koszach Joanny Walich i osobistych Weroniki Idczak wyszły na prowadzenie (7:10 w 7. min). Gra toczyła się w wolnym tempie a koszykarki coraz częściej pudłowały. ŁKS dzięki punktom Shantee Releford i trójce Doroty Sobczyk zdołał jeszcze wyjść na prowadzenie (12:10 w 8. min), lecz końcówka kwarty należała już jednak do akademiczek. Po 10 minutach gry na tablicy widniał wynik 14:15.
Na początku drugiej odsłony trwała wymiana kosz za kosz. Po rzucie Edyty Koryzny łodzianki prowadziły 24:21 (w 14. min). Wówczas coś się w ekipie trenera Mirosława Trześniewskiego załamało i ŁKS stanął zupełnie w ataku. Akcją 2+1 Sibora doprowadziła do remisu po 24, dwa osobiste wykorzystała Reda Aleliunaite-Jankovska i zaczął się popis AZS. Kolejne osiem punktów rzuciła Okeisha Howard, trójką popisała się Agata Rafałowicz i poznanianki miały już trzynaście oczek przewagi (24:37 w 19. min). W ŁKS Lada Kovalenko nie wykorzystała dwóch osobistych, a po przeciwnej stronie trafiła Natalia Mrozińska i kwarta zakończyła się wynikiem 24:39. Przez ostatnie sześć minut tej części gry łodzianki nie zdobyły nawet punktu a AZS aż 18! Podopieczne Katarzyny Dydek zdobyły przewagę głównie dzięki bardzo dobrej grze w środku pola, co owocowało wieloma przechwytami. W łódzkiej ekipie zawodziła Paixao, która zupełnie jeszcze nie była zgrana z zespołem i miała problem z aklimatyzacją w Polsce.
Po zmianie stron gospodynie rzuciły się do odrabiania strat i po koszach Kovalenko i osobistych Koryzny było już tylko 36:43 (w 25. min). Wówczas jednak INEA włączyła piąty bieg i znów odskoczyła, głównie dzięki Idczak i Howard, na 15 punktów (38:53 w 29. min). Paixao nie potrafiła poprowadzić gry i bardzo często gubiła piłkę (w całym meczu aż 8 strat). Punkty Olgi Żytomirskiej i osobiste Koryzny zmniejszyły trochę przewagę AZS na koniec trzeciej kwarty (42:53).
Ostatnia część środowego spotkania rozpoczęła się od szybkiej gry ŁKS, który uwierzył, że może jeszcze odwrócić losy tego meczu. Po koszach Katarzyny Kenig, Paixao i Żytomirskiej łodzianki miały już tylko pięć oczek straty (48:53 w 33. min). Poznanianki znów jednak poukładały swoją grę i zdobyły kolejno trzy kosze (48:59 w 34. min). Rzuty wolne wykorzystała Kovalenko (50:59 w 36. min), lecz pięć punktów Sibory i trafienie Idczak (50:66 w 37. min) rozwiały złudzenia ŁKS o ewentualnej wyrównanej końcówce. Po koszach Rafałowicz i Aleliunaite-Jankovskiej AZS osiągnął najwyższą przewagę w meczu – 19 punktów (51:70 w 38. min). Na półtorej minuty przed końcową syreną Rafałowicz drugi raz trafiła zza linii 6,25 m ustalając wynik spotkania na 55:73. Później, mimo wielu usilnych prób z obu stron, wynik ani drgnął.
W INEI AZS dobre zawody zagrała Okeisha Howard, która w decydującej o losach meczu drugiej kwarcie zdobyła 10 punktów, odbierając miejscowym ochotę do gry. Z dobrej strony pokazała się także młoda Agata Rafałowicz, która grała bez kompleksów przeciwko doświadczonym zawodniczkom ŁKS. Mimo 10 oczek słabe występy zaliczyły filary AZS - Monika Sibora i Reda Aleliunaite-Jankovska, które nie potrafią odnaleźć formy.
W ŁKS Siemens AGD jak zwykle walczyła Edyta Koryzna. Kilka dobrych akcji pokazały Olga Żytomirska i Lada Kovalenko, lecz zespół grający bez rozgrywającej nie jest w stanie nic zdziałać. W pierwszej kwarcie Sylwia Wlaźlak podkręciła kolano i najprawdopodobniej naderwała torebkę stawową w okolicach łąkotki. Zastępująca ją Eldra Paixao po jednym treningu z zespołem nie mogła zagrać dobrze. Mecz z AZS Poznań zupełnie jej nie wyszedł i trzeba żywić nadzieję, że w miarę upływu czasu pokaże swoje walory.
Powiedzieli po meczu:
Katarzyna Dydek (trener INEA AZS Poznań): - Jestem zadowolona ze zwycięstwa, ale nie ze stylu gry. Cieszę się, że udało nam się wyrwać zwycięstwo na ciężkim terenie. Spodziewaliśmy się, że będzie to dość trudny mecz ze względu na strefę ŁKS w obronie. Mamy bardzo dużą siłę w ataku, lecz ze strefą ciężko nam idzie. W obronie nadal mamy dużo do zrobienia.
Mirosław Trześniewski (trener ŁKS Siemens AGD Łódź): - Mecz skończył się, kiedy Sylwia doznała kontuzji. Bez jedynki nie można grać. Brazylijka nie jest jeszcze przygotowana, przyleciała przecież dopiero dwa dni temu, odbyła jeden trening. Do tego różnica czasu i temperatury. Poza tym to nie jest gracz, który ma tutaj prowadzić grę. Eldra ma być zmienniczką. Miała zagrać dziś kilka minut, a spędziła na boisku cały mecz. Przy naszym pechu, gdzie Perlińska jest chora, a Sylwia nie mogła dziś grać, to mecz wyglądał tak jak wszyscy widzieli. Dziewczyny niepotrzebnie się wystraszyły i straciły w pewnym momencie zbyt wiele piłek. Trzeba teraz zadbać o powrót do zdrowia naszych rozgrywających i wtedy gra będzie wyglądać zupełnie inaczej.
Agata Rafałowicz (INEA AZS Poznań): - Cieszy bardzo czwarte kolejne zwycięstwo. Dziś zagrałyśmy zdecydowanie lepiej w obronie niż w poprzednich spotkaniach. Kluczem do zwycięstwa była właśnie obrona, dałyśmy rzucić sobie tylko 55 punktów. Trzeba jednak popracować nad obroną i wyeliminować głupie straty, jakie w tym meczu nam się zdarzały.
Edyta Koryzna (ŁKS Siemens AGD Łódź): - Porażka boli. Nie tyle brak punktu, ile styl gry. Musimy teraz dokładnie wszystko przeanalizować i zastanowić się nad pewnymi sprawami. Niektóre błędy zdarzają nam się coraz częściej, więc musimy je wyeliminować. Zgadzam się z trenerem, że na dzisiejszy wynik znaczący wpływ miał brak zgrania z rozgrywającą. Bolą straty, które nie powinny się zdarzyć. Przez nie AZS odskoczył, a gdyby mecz był na styku wszystko mogłoby się potoczyć inaczej.