02.11.2008 20:22, Jędrzej Lewandowski
CCC nie zwalnia tempa
ŁKS Siemens AGD Łódź tylko do przerwy potrafił nawiązać walkę z faworyzowaną ekipą CCC Polkowice. Łodzianki prowadziły wtedy 37:29 i zanosiło się na niespodziankę. Do sensacyjnego rozstrzygnięcia nie dopuściły jednak podopieczne Krzysztofa Koziorowicza, które drugą połowę wygrały 50:25, a cały mecz 79:62. W 4. kwarcie kontuzję odniosła Edyta Koryzna, którą odwieziono do szpitala.
02.11.2008 20:22, Jędrzej Lewandowski
W pierwszej piątce ŁKS na parkiet wybiegła Olga Dubrovina. Mecz rozpoczęła celnym rzutem Amisha Carter, lecz w odpowiedzi trafiła Olga Żytomirska. Łodzianki w pierwszych minutach wyglądały na stremowane i ich akcje nie kończyły się koszami. Przeciwnie było wśród przyjezdnych. Carter i Jillian Robbins wykorzystały rzuty osobiste, a Agata Gajda trafiła za trzy punkty (2:8 w 3. min). Do kosza trafiła Żytomirska, lecz w odpowiedzi punkty zdobyła Justyna Jeziorna (4:10 w 4. min). Wtedy jednak ŁKS głównie za sprawą jak zwykle walecznej Edyty Koryzny zaczął grać składnie i, co najważniejsze, skutecznie. Po kilku dobrych akcjach miejscowe wyszły na prowadzenie 12:10 (6. min). Bardzo dobrą zmianę dała Dorota Sobczyk, która w przeciągu dwóch minut zdobyła pięć punktów. Kwartę zakończył celny rzut za trzy punkty Katarzyny Kenig (22:18).
Druga odsłona przyniosła dalszą dobrą grę miejscowych, które znakomicie spisywały się w obronie. Kosze Koryzny, Sobczyk i Żytomirskiej wyprowadziły ŁKS na dziesięciopunktowe prowadzenie – 28:18 w 13. min. Dopiero w 14. minucie meczu pierwsze punkty zdobyła nowa w CCC Demya Walker (28:19). Punkty znów zdobyła Sobczyk, a w odpowiedzi trafiła Daria Mieloszyńska (30:21 w 16. min). Po chwili czwarty faul popełniła Jeziorna, a dwa osobiste wykorzystała Sobczyk (32:21). Gdy po chwili ta sama zawodniczka po raz drugi w meczu trafiła z dystansu (35:21 w 17. min), kibice zgromadzeni w łódzkiej hali zaczęli wierzyć, iż ich ulubienice odniosą upragnione zwycięstwo. Dobrze rozgrywała Dubrovina i ŁKS był na fali. Końcówka kwarty należała już jednak do polkowiczanek, które głównie dzięki rzutom osobistym nieco zmniejszyły straty – 37:29.
Łodzianki prowadzenie po pierwszych dwudziestu minutach zawdzięczały głównie dobrze prowadzącej grę żywiołowej Oldze Dubrovinie, skutecznej Dorocie Sobczyk (14 punktów) oraz Katarzynie Kenig (7 asyst w tej części meczu). Grając na 65% skuteczności rzutów za 2 punkty utrzymywały przewagę. W zespole CCC zupełnie niewidoczna była zazwyczaj najlepsza Daria Mieloszyńska (2 punkty). Gospodynie nie miały jednak większej przewagi dzięki polkowickim Amerykankom, które trzymały grę przyjezdnych.
Po zmianie stron obraz gry uległ diametralnej zmianie. To przyjezdne zaczęły nadawać ton rywalizacji, a ŁKS zupełnie stanął. Do łódzkiego kosza zaczęły seryjnie trafiać Carter i Robbins, a po punktach Mieloszyńskiej po raz pierwszy od piątej minuty był remis – po 40 (w 26. min). Robbins dorzuciła kolejne punkty (40:43 w 27. min), lecz ŁKS zwarł szyki i dwukrotnie piłkę w koszu umieściła Lada Kovalenko (44:43 w 28. min). Dwie minuty przed końcem tej kwarty za komentowanie decyzji sędziego Robbins została ukarana przewinieniem technicznym, a Koryzna wykorzystała jeden rzut osobisty (45:43). W odpowiedzi Natalia Małaszewska trafiła z ekwilibrystycznej pozycji (45:45 w 29. min). Tę odsłonę zakończyła Mieloszyńska trafiając równo z końcową syreną (45:47).
Czwartą kwartę rozpoczęła akcją 2+1 Robbins (45:50). Po drugiej stronie trafiła Koryzna (47:50 w 31. min), lecz trójką popisała się Małaszewska (47:53). Dla ŁKS ponownie punkty zdobyła Koryzna (50:53 w 32. min). Po chwili ponownie akcję 2+1 zanotowało CCC, tym razem Walker (50:56). W odpowiedzi trafiła Kovalenko (52:56 w 33. min), lecz było to wszystko, na co tego wieczoru stać było ŁKS. Swój koncert rozpoczęła niewidoczna w pierwszej połowie Mieloszyńska – trzykrotnie trafiła zza linii 6,25 m. Jej trzecia próba (z ok. 8. metrów) wyprowadziła CCC na piętnastopunktowe prowadzenie (56:71 w 37. min). Całkowicie zrezygnowany miejscowy zespół kompletnie odpuścił w końcówce, dzięki czemu Polkowice wygrały różnicą aż 17 punktów – 62:79.
Dla ŁKS mecz z CCC Polkowice, oprócz przegranej, ma jeszcze drugi negatywny wymiar. Łodzianki straciły swoją liderkę, Edytę Koryznę. W 37. minucie spotkania w walce o piłkę Daria Mieloszyńska uderzyła ją łokciem w twarz. Koryzna po tym ciosie już się tego wieczoru nie podniosła. Została zniesiona z boiska, a na miejscu, gdzie leżała, została duża plama krwi. Zawodniczka została po meczu odwieziona do łódzkiego szpitala. Nie wiadomo jeszcze jak bardzo poważna okaże się ta kontuzja, lecz na pewno wyeliminuje "Edzię" na jakiś czas z gry.
Debiut Olgi Dubroviny można uznać za udany. Dobrze prowadziła grę ŁKS, grała szybko i agresywnie. Mimo fatalnej skuteczności (2/13 z gry!) nie bała się podjąć ryzyka. Po nieudanych zagraniach nie chowała głowy w piasek, tylko dalej walczyła. Łódzki zespół będzie miał pożytek z tej zawodniczki.
Po raz kolejny zawiodła w ataku Katarzyna Kenig. Dobrą pracę w obronie niwelowała tragiczną skutecznością – 1/7 z gry. Na plus można jej zaliczyć aż 9 asyst w meczu. Dorota Sobczyk była bardzo skuteczna w pierwszej połowie (14 punktów, 5/5 z gry), lecz w drugiej zupełnie stanęła, dostosowując się do poziomu gry koleżanek z drużyny. Alicja Perlińska powinna jak najszybciej zapomnieć o tym meczu, gdyż można było odnieść wrażenie, że myślami jest zupełnie gdzieś indziej. Gdy zmieniała na rozegraniu Dubrovinę, ŁKS zwalniał i gubił się w ataku.
Polkowice zawdzięczają zwycięstwo Amerykankom: Jillian Robbins i Amishy Carter. Ta pierwsza do 23 punktów dołożyła 12 zbiórek i 5 przechwytów! Nowy nabytek CCC – środkowa Demya Walker – w meczu z ŁKS zupełnie nie potwierdziła krążących o niej pozytywnych opinii. Spędziła na parkiecie ponad 17 minut i tylko raz (na pięć prób) trafiła do kosza z gry.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Koziorowicz (trener CCC Polkowice): - ŁKS zagrał znakomite dwie kwarty i to nie tylko w ataku. Te dwadzieścia kilka punktów, jakie zdobyliśmy w pierwszej połowie nie było skutkiem naszej złej skuteczności tylko dobrej obrony ŁKS. Cieszy mnie zwycięstwo w tak trudnym meczu. Ciężko było, a różnica siedemnastu punktów nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Cieszy mnie przede wszystkim fakt, że grając różnie, wygraliśmy te zawody.
Mirosław Trześniewski (trener ŁKS Siemens AGD Łódź): - Graliśmy dobrze w pierwszej połowie. Wszystko wychodziło nam w obronie i w ataku. W drugiej połowie było całkowicie odwrotnie, jakbyśmy zapomnieli, jakie były założenia. Mieliśmy wypychać i zastawiać, a robiliśmy dziury. Mecz się praktycznie skończył z pierwszą połową. Zaczęliśmy znów grać koszykówkę nieokrzesaną. Żeby wygrywać z takimi zespołami w lidze trzeba konsekwentnie grać całe czterdzieści minut. Gdybyśmy utrzymali poziom, to mecz ten przyniósłby na pewno więcej emocji.
Agata Gajda (CCC Polkowice): - Cieszę się, że udało nam się wygrać ten ciężki mecz. Zespół przeciwniczek przystąpił do tego spotkania bardzo zmotywowany i było to widoczne na początku. Pocieszające jest to, że wyciągamy wnioski z błędów i udało nam się odnieść zwycięstwo w meczu, w którym nam po prostu nie szło.
Lada Kovalenko (ŁKS Siemens AGD Łódź): - Ciężko jest mi ocenić ten mecz. Jak trener słusznie powiedział nie da się grać w lidze dobrze grając tylko pierwszą połowę. W trzeciej kwarcie stanęłyśmy i to już nie była ta drużyna, co na początku spotkania. Tak się nie da.