,

Lista aktualności

Wisła Can-Pack ograła CCC

Wisła Can-Pack Kraków nie zwykła przegrywać na własnym parkiecie w ramach rozgrywek Ford Germaz Ekstraklasy. Tym razem było podobnie i mistrzynie Polski pokonały ekipę CCC Polkowice 58:48.

,

Zwycięstwo nie przyszło jednak krakowiankom łatwo. - Nasze mecze z CCC od lat są zacięte. Tak też było tym razem - przyznał szkoleniowiec wiślaczek Wojciech Downar-Zapolski, który tak jak w meczu Euroligi z Halconem Avenida Salamanka nie mógł skorzystać z usług Chamique Holdsclaw. Spotkanie lepiej rozpoczęły podopieczne Krzysztofa Koziorowicza. Gospodynie były wyraźnie zaskoczone agresywną, zdecydowaną defensywą rywalek i miały ogromne kłopoty ze zdobywaniem punktów. Problemów tego typu nie miały natomiast zawodniczki z Polkowic, które po kilku minutach gry prowadziły 8:2. Obraz gry uległ zmianie po przerwie wziętej na żądanie trenera Wisły Can-Pack. Krakowianki uspokoiły grę, skuteczne były Dominique Canty i Dorota Gburczyk i gospodynie wyszły na pierwsze w meczu prowadzenie 15:14. Koszykarki z Polkowic tylko raz prowadziły jeszcze w tym spotkaniu, na początku drugiej kwarty po trafieniu Justyny Jeziornej (18:17). Później utrzymywała się kilkupunktowa przewaga wiślaczek, która od czasu do czasu topniała do jednego "oczka". Decydująca o losach meczu, a także najciekawsza dla kibiców była trzecia kwarta, w której Wisła Can-Pack wyszła na 9-punktowe prowadzenie (44:35) dzięki trójce Doroty Gburczyk i akcji 2+1 Anny Wielebnowskiej. Ta sama kwarta była też najefektowniejsza dla kibiców. Najpierw rzutem za trzy punkty z ośmiu metrów, kiedy kończył się czas 24 sekund popisała się Agata Gajda, a chwilę później Ewelina Kobryn złapała w locie podaną od Jeleny Skerović piłkę i znajdując się tyłem do obręczy, umieściła ją w koszu. - Czy trenujemy tego typu akcję? Jasne, że tak! - śmiała się po meczu środkowa Wisły Can-Pack, która po raz kolejny potwierdziła wysoką dyspozycję gromadząc w statystykach 17 punktów i 9 zbiórek. W ostatniej części spotkania gospodynie umiejętnie kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie, chociaż w utrzymaniu prowadzenie pomogły im nieco rywalki, które seryjnie pudłowały nawet z bliskiej odległości. Czwarta kwarta była jednak pechowa dla Anny Wielebnowskiej. Skrzydłowa Wisły Can-Pack i reprezentacji Polski nabawiła się kontuzji kolana i boisko opuściła na noszach, z grymasem bólu na twarzy. Zawodniczka została odwieziona do szpitala na badania, które wykażą na ile poważny jest to uraz. - Mam nadzieję, że to nic poważnego - powiedział po spotkaniu trener CCC i reprezentacji Polski, Krzysztof Koziorowicz. - Ania to bardzo ważna postać tak dla Wisły, jak i dla kadry narodowej - dodał szkoleniowiec ekipy z Polkowic.