,

Lista aktualności

Rafał Sroka: Własna hala nadal atutem?

Jeszcze nie tak dawno w rozgrywkach Ford Germaz Ekstraklasy panowało przekonanie, że atut własnego parkietu odgrywa istotną rolę. Dziś między bajki można włożyć to stwierdzenie, bowiem w obecnym sezonie "ściany" zupełnie nie pomagają gospodarzom.

,

O tym, jak duże znaczenie w ostatnich latach miał atut własnego parkietu dla drużyn rywalizujących w grach zespołowych nikogo nie trzeba było przekonywać. I rzeczywiście jest kilka czynników, które potwierdzają to stwierdzenie. Często pytani o przewagę własnego boiska zawodnicy argumentują to przysłowiową "znajomością każdej klepki", a także tysiącami rzutów wykonanych na treningach we własnej hali. Jeśli dodamy do tego setki kibiców dopingujących gospodarzy i deprymujących gości, to rachunek powinien być prosty. Również liczby potwierdzają, że w ubiegłych latach gospodarze wygrywali zdecydowanie częściej. Dla porównania w sezonie 2004/2005 drużyna mająca autut własnego parkietu zwyciężała w aż 60% wszystkich spotkań. W kolejnych dwóch sezonach (2005/2006 i 2006/2007) procent ten spadł i wynosił dokładnie po 58%. W ubiegłorocznych rozgrywkach liczba zwycięstw gospodarzy jeszcze bardziej zmalała (do 54%). W obecnym sezonie, przynajmniej dotychczas, notujemy rekordowo niski procent zwycięstw gospodarzy, bo zaledwie 50,5% (49 wygranych w 97 spotkaniach), co daje wiele do myślenia. Po to przecież w play-off zespoły mają przewagę własnego boiska, by w przypadku wygrania wszystkich spotkań u siebie, bez względu na mecze wyjazdowe, rozstrzygnąć rywalizację w serii na swoją korzyść. Dlaczego więc tak niski jest ten wskaźnik w obecnym sezonie? Z pewnością rozgrywki kobiece są wyjątkowo wyrównane co mógł sprawić między innymi przepis o stałym przebywaniu na parkiecie dwóch Polek. O wyrównanej rywalizacji w Ford Germaz Ekstraklasie świadczy m.in. wynik niedawno rozegranego meczu, w którym mistrz Polski Wisła Can-Pack wygrała u siebie z ostatnim w tabeli ŁKS-em Siemens AGD Łódź zaledwie dziesięcioma punktami. O dużej liczbie zwycięstw gości decydują też inne czynniki. W lidze pojawiło się wielu sponsorów, a na mecze przybywa coraz wiecej kibiców. Ich oczekiwania wobec drużyn są więc dużo większe. Dlatego też własna sala często zamiast dodawać skrzydeł coraz częściej, zwłaszcza w koncówkach, paralizuje poczynania gospodarzy, a nie wszyscy potrafią sobie z tą presją radzić. Już ubiegłoroczne finały Ford Germaz Ekstraklasy pokazały, że obie drużyny w nim występujące dużo lepiej radziły sobie w spotkaniach wyjazdowych wygrywając aż 5 z 7 spotkań finału. Żeby jednak zwyciężyć w meczu wyjazdowym, trzeba się do niego dobrze przygotować. Kluby mające coraz lepsze możliwości finansowe trenują czasem dwukrotnie przed meczem na hali przeciwnika. Jeśli pozbieramy wszystkie te fakty znajdziemy odpowiedz na obecną sytuację, która może cieszyć z jeszcze jednego powodu. Potwierdza ona fakt, że nie ma mowy nawet o podświadomym uleganiu presji wywieranej przez kibiców na sędziach, którzy w spotkaniach jakie miałem przyjemność oglądać w obecnym sezonie prowadzą zawody na bardzo wysokim poziomie. Obecna sytuacja, w której kibice przestali być przysłowiowym szóstym zawodnikiem zespołu zaczyna nabierać dużego znaczenia przed fazą play-off. Czy handicapem będzie przewaga własnego parkietu w tej fazie rozgrywek? Sądząc po obecnej sytuacji - niekoniecznie. Do tego może się okazać, że przy nowym przepisie zaliczenia wyników spotkań z fazy zasadniczej, zespoły znajdujące się znacznie niżej w tabeli mogą przystąpić do pierwszej rundy play-off z korzystniejszym bilansem. Wszystko to sprawia, że mecze play-off będą w tym roku ciekawe jak nigdy dotąd, a w walce o mistrzostwo Polski mogą pojawić się liczne niespodzianki. Z pewnością brak atutu własnego parkietu dodaje atrakcyjności rozgrywkom Ford Germaz Ektraklasy w obecnym sezonie. A jak będzie? Wkrótce się o tym przekonamy.