Od początku spotkanie nie układało się miejscowym. Pierwsze punkty zdobyły po indywidualnej akcji kapitana zespołu, Beaty Krupskiej-Tyszkiewicz w trzeciej minucie meczu. Na tablicy było wtedy 2:6. Następne dwie minuty to punkty wiślaczek i jeden celny rzut Polfy. Na fatalną postawę swych podopiecznych od razu zareagował Tomasz Herkt. Niestety, czas na żądanie niczego nie zmienił w grze gospodyń. Raziły nieporadnością, brakiem pomysłu na rozegranie piłki, dziurami w obronie. Zawodniczki Wisły Can-Pack z kolei grały jak z nut. Niemalże każdą akcję zamieniały na punkty. Po rzucie Dominique Canty krakowianki prowadziły już 9:19. Celniej w ostatniej minucie rzucała Polfa i po I kwarcie przegrywała tylko sześcioma oczkami – po koszu w ostatniej sekundzie Alicji Perlińskiej.
Strata ta wydawała się do odrobienia. Niestety. Pierwsze sześć minut drugiej odsłony rozwiało te nadzieje. Seryjnie zdobywane punkty przez Wisłę – między innymi przez Jelenę Skerovic, Daliborkę Vilipic, Elżbietę Trześniewską i Annę DeForge – zamknęły usta wszystkim, którzy liczyli chociażby na wyrównaną walkę, podobną do tej w meczu z Lotosem. Emilia Lamparska przełamała niemoc punktową pabianiczanek dopiero w 27. minucie pojedynku. Polfa jednak przegrywała już 17:36. Wtedy rozluźnione wiślaczki zaczęły bawić się w koszykówkę. Radosna gra przynosiła więcej strat niż korzyści, jednakże wciąż utrzymywała przyjezdne na bezpiecznym prowadzeniu. W pewnym momencie gra polegała głównie na bieganiu od kosza do kosza. Z tą różnicą, że miejscowe oddawały szybkie, niecelne rzuty, a krakowianki punktowały z kontrataku. Kwartę na 21:44 zamknął rzut Agnieszki Pałki.
Po przerwie była powtórka z rozrywki. Ale rozrywki tylko dla zespołu gości. Mocna obrona drużyny z grodu Kraka dawała im liczne przechwyty. W ataku nie myliła się prawie żadna krakowianka. Po kolejnej akcji Anny Wielebnowskiej Wisła Can-Pack prowadziła już ponad trzydziestoma punktami (21:54). Bezradność pabianiczanek była aż smutna. Przyciskane w ataku zupełnie gubiły się i notowały błędy podania. Tablicę po stronie Polfy otworzył osobisty "Szpili" na 4.5 minuty przed końcem kwarty (22:59). Za ciosem poszła "Krupa", zdobywając następne pięć oczek. Do gry włączyła się młoda koszykarka Polfy Pabianice, Ewelina Gala, która dorzuciła punkty z osobistych i z akcji podkoszowej. Takie zrywy jednak nie mogły zaszkodzić mistrzowi, bo prowadził on w całym meczu 31:65.
Jak na złość – chciałoby się napisać – gospodynie dobrze zagrały w ostatniej dziesiątce meczu. Ustawiły celownik, poprawiły przekazywanie na zasłonie. Być może ich lepsza gra to także zmęczenie krakowianek, choć tak naprawdę tego nie było widać. Polfa nie uniknęła jednak błędów spowodowanych pressingiem drużyny gości. Właśnie z tego powodu parkiet opuściła podwójnie kryta Lamparska, która trzy piłki pod rząd podała w ręce rywalek. W jej miejsce weszła Anita Szemraj. Chwilę później na parkiecie była już jedna seniorka (Krupska-Tyszkiewicz), dwie juniorki (Małgorzata Kudłak, Szemraj) oraz dwie kadetki (Gala i Marta Hylewska). Te ostatnie najmniej sparaliżowała świadomość gry przeciwko mistrzyniom kraju. Gala do punktów z III kwarty dorzuciła jeszcze dwa oczka, Hylewska natomiast bez kompleksu zebrała piłkę sprzed nosa Vilipic i dobiła ją, zdobywając swój pierwszy punkt w Ford Germaz Ekstraklasie. Ostatnią minutę spotkania należycie wykorzystała Nataliya Trafimava, przypieczętowując wygraną swej drużyny dwoma celnymi rzutami. Wisła przyćmiła pabianiczanki swoją klasą i bezapelacyjnie wygrała 84:49.
W zespole Wisły Can-Pack podobała się postawa Amerykanki Dominique Canty. Widać, że potrafi kierować grą koleżanek, ale także sama zdobyć punkty. W formie wydają się także być ubiegłoroczne liderki – Jelena Skerovic i Anna DeForge. W dzisiejszym meczu można wypatrzyć tylko jeden minus i to po stronie trenera Elmedina Omanicia. Mianowicie chodzi o zbyt późne wprowadzenie na parkiet reprezentantki kraju, Edyty Błaszczak.
Patrząc chociażby na statystyki widzi się przytłaczającą przewagę zespołu gości. W Pabianicach najbardziej kulała gra na obu tablicach – Polfa przegrała ją aż 16:37. Skuteczność rzutowa także nie zachwyciła. Punktowo wyróżniły się Beata Krupska-Tyszkiewicz, Agnieszka Pałka, Emilia Lamparska, widowiskowo... żadna. Nie można mieć jednak zbytnich pretensji, ponieważ trzeci mecz w ciągu siedmiu dni grany przez prawie pełne 40. minut musiał odbić się na jakości tejże gry. Na pocieszenie wszystkim kibicom w Pabianicach można powiedzieć, że coraz więcej i pewniej grają młode zawodniczki, co rokuje na przyszłość.
Po meczu powiedzieli:
Elmedin Omanic, trener Wisły Can-Pack: Jestem w 100% zadowolony z gry mojego zespołu. Bardzo dobra obrona, świetny atak, czego chcieć więcej? Dziewczyny zagrały na maksimum i za to im dziękuję.
Tomasz Herkt, szkoleniowiec Polfy Pabianice: Trudno skomentować taki mecz. Siła Wisły jest znana, mają zrównoważony skład na każdej pozycji. Graliśmy dzisiaj dość bojaźliwie, brak zbiórek przekładał się na problemy w ataku. Chcemy wygrywać te mecze, które możemy. Spotkanie z Wisłą do tych spotkań, niestety, nie należy.
Statystyki
18.10.2006 19:27, (wed)
Polfa utopiona w Wiśle
Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków już po dwudziestu minutach wybiły pabianiczankom z głowy możliwość odniesienia zwycięstwa. Podopieczne Elmedina Omanicia królowały w hali przy ulicy Grota-Roweckiego i bardzo wysoko pokonały ekipę prowadzoną przez Tomasza Herkta 84:49.
18.10.2006 19:27, (wed)