21.12.2008 20:19, Krystian Góralski
Energa Toruń przełamuje bessę
Energa Toruń pokonuje KSSSE AZS-PWSZ Gorzów Wlkp. Podopieczne Elmedina Omanicia przez większość spotkania dyktowały warunki gry i dopiero w czwartej kwarcie oddały pola swoim rywalkom. Gorzowianki zniwelowały straty do jednego punktu, ale końcówka to znów popis gospodyń i ostatecznie wygrana 74:70.
21.12.2008 20:19, Krystian Góralski
- Jestem zadowolona ze swojego występu, a najbardziej z faktu, że udało się wygrać - stwierdziła Ewelina Gala. - Wyszłyśmy na parkiet mocno skoncentrowane i zmobilizowane. Zwycięstwo mogło być wyższe, ale najważniejsze są dwa punkty.
Pierwsze dwie akcje w spotkaniu należały do przyjezdnych. Po punktach Samanthy Richards i Justyny Żurowskiej AZS prowadził już 5:0. Gospodynie szybko jednak odrobiły straty i wyszły na kilkupunktowe prowadzenie. Ostatecznie po pierwszej kwarcie prowadziły 19:13, choć mogło być jeszcze lepiej, bo nie wykorzystały pięciu rzutów wolnych w tym okresie.
W 14. min., po rzucie zza linii 6,25 m Anny Breitreiner, był remis po 22. Do przerwy jednak Katarzynki znów odskoczyły na kilka punktów.
Po zmianie stron torunianki grały bardzo dobrze i w 30 min., po trafieniu Eweliny Gali, było już 58:43. Niestety, w czwartej kwarcie było już gorzej. Kilkunastopunktowa przewaga utrzymywała się do 35 min. Po akcjach Agnieszki Kaczmarczyk i Breitreiner KSSSE AZS przegrywał już tylko 59:65. Co prawda w 38 min. było jeszcze 69:59, ale w ciągu kolejnych kilkudziesięciu sekund przewaga topniała bardzo szybko. Na pół minuty przed końcówą syreną Energa wygrywała jedynie 69:68. Faulowane torunianki skutecznie jednak wykonywały rzuty wolne i odniosły zasłużone zwycięstwo.
- Bardzo się cieszę, że wygraliśmy ten mecz - przyznał trener Energi Elmedin Omanic. - W kilku innych byliśmy też bardzo blisko, ale zawsze czegoś zabrakło. Dziś było inaczej. Gratuluję zawodniczkom zwycięstwa. Jest to chyba najlepszy prezent, jaki mogliśmy chcieć na święta.
- Anna Breitreiner zagrała dziś bardzo dobrze - podsumował soptnie trener AZS-u Gorzów Dariusz Maciejewski. - Przez ostatni tydzień mało trenowała i jej występ muszę ocenić pozytywnie. Największy zawód, to nasza skuteczność oraz dobra obrona gospodyń przygotowana pod Lindsay Taylor. Nie mogła sobie poradzić w walce z toruniankami. Katarina Zohnova też była niewidoczna przez trzy kwarty. Tak naprawdę, to zagraliśmy tylko jedną dobrą kwartę. Goniliśmy z piętnastu punktów straty. Doszliśmy na trzy i mieliśmy piłkę, ale Breitreiner nie trafiła z dystansu. Trzeba odpocząć i grać dalej. Porażka nie eliminuje nas z walki. Mamy za sobą trudne spotkania z Lotosem i Wisłą oraz mecz na trudnym terenie w Toruniu. Druga część rundy rewanżowej wydaje się być nieco łatwiejsza i zobaczymy, jak nam pójdzie.