,

Lista aktualności

Wlaźlak prowadzi do zwycięstwa

Najbardziej doświadczona ŁKS-u Siemens AGD Łódź poprowadziła swój zespół do wygranej nad Arcusem SMS PZKosz Łomianki. Sylwia Wlaźlak, bo o niej mowa, zdobyła 22 punkty, a jej drużyna zwyciężyła ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego 67:53.

,

Miał to być pojedynek jednego z pretendentów do czołowej czwórki Ford Germaz Ekstraklasy z "czerwoną latarnią" rozgrywek. Oglądając ten mecz, ciężko było jednak stwierdzić, który zespół pełni jaką funkcję. W pierwszej piątce ŁKS-u znalazła się Leona Krystofova. Był to jej debiut przed łódzką publicznością (z "przeplatanką" na piersi rzecz jasna, gdyż grała przy al. Unii w barwach Polfy Pabianice). Niestety, nie zaliczy go do udanych, ale o tym za chwilę... Łodzianki rozpoczęły nieźle, od pokazania głównie umiejętności indywidualnych. To wystarczyło jednak tylko na 5 minut, po których na tablicy widniał wynik 11:5 dla gospodyń. Od tego momentu postawa podopiecznych Mirosława Trześniewskiego była już tylko na przemian zła i tragiczna. Kilka ciekawych akcji SMS-u Łomianki, celny rzut za 3 punkty równo z syreną, oznaczającą koniec czasu na rozegranie akcji i wreszcie ponowanie koszykarek gości pod oboma tablicami sprawiły, że po 10 "oczkach" z rzędu, to młode dziewczyny z Łomianek wyszły na 4-punktowe prowadzenie. Po tym zimnym prysznicu, gospodynie nieco się otrząsnęły i wyszły na niewielkie prowadzenie, którego, jak się potem okazało, nie oddały już do końcowej syreny. Mimo to, gra łodzianek nie zadowoliła chyba nikogo, z niezbyt licznej publiczności. Dość powiedzieć, że najlepiej zbierającą w ŁKS-ie w pierwszej połowie była... Sylwia Wlaźlak. Od drugiej kwarty aż do ostatnich minut mecz miał podobny przebieg. Zawodniczki z Łodzi, niewątpliwie o wiele bardziej doświadczone, próbowały zdobywać punkty indywidualnymi akcjami, praktycznie bez żadnych założeń taktycznych, a niezwykle ambitne rywalki próbowały braki w technice, sile i doświadczeniu, nadrabiać wolą walki i grą zespołową. Jeśli chodzi o końcowy rezultat, to niemal z góry stały na straconej pozycji, ale Ełkaesianki bardzo mozolnie budowały kilkunastopunktową przewagę, z którą zakończyły spotkanie. Z biegiem czasu mecz się nieco zaostrzył. 4 minuty przed końcem, brutalnie sfaulowana została Sylwia Wlaźlak, która otrzymała cios w twarz. Arbiter nieco się zawahał, ale ostatecznie odgwizdał faul niesportowy. Chwilę później łokciem uderzona została Katarzyna Kenig i po raz kolejny decyzja sędziego mogła być tylko jedna - faul ofensywny. W ostatnich minutach, na ligowych parkietach w barwach ŁKS-u zadebiutowała Agnieszka Wilk. Zawodniczka ta w letniej przerwie przyszła do Łodzi z krakowskiej Wisły, a dziś zdobyła swoje pierwsze punkty, trafiając do kosza na 1,8 sekundy przed syreną, oznaczającą koniec spotkania. Łodzianki w tym pojedynku zawiodły. Nie tak miała wyglądać gra zespołu, aspirującego do czegoś więcej, niż tylko walki o utrzymanie. Zero taktyki, gry kombinacyjnej, zawodziły również rzuty z dystansu... Gdyby dziś naprzeciw ŁKS-u stanął jakikolwiek inny zespół FGE, wywiózłby z hali przy al. Unii 2 punkty. Na dobrym poziomie zaprezentowała się jedynie Sylwia Wlaźlak i Leona Krystofova. Ta pierwsza raz za razem wchodziła "na faul" w rywalki, wymuszając przewinienia, dzięki czemu można było dopisywać kolejne punkty po rzutach wolnych, zaś Czeszka dzielnie walczyła na tablicach i dobijała po niecelnych próbach rzutów koleżanek. Miała ona jednak ogromnego pecha i zakończyła przedwcześnie zawody, schodząc z powodu kontuzji. Wstępna diagnoza brzmi: skręcenie stawu skokowego i ok. 2 tygodni przerwy w grze. Biorąc pod uwagę fakt, że Leo dopiero wracała do zdrowia po poprzednim urazie, można mówić o prawdziwym pechu. Ogromne słowa pochwały należą się natomiast koszykarkom z Łomianek. Młode dziewczyny pokazały o wiele starszym rywalkom, co znaczy ambicja, chęć gry, wola walki i radość z gry w koszykówkę. Chwilami można się było zastanawiać, czy przeciw graczom z Łomianek, nie lepiej byłoby wystawić kadetki, prowadzone przez Daivę Jodeikaite. Połowa koszykarek SMS-u jest przecież zaledwie o rok starsza od zespołu byłej gwiazdy ŁKS-u. Jej zawodniczkom przynajmniej chciałoby sie grać... Na uwagę i wyróżnienie zasługuje kilka podopiecznych Remigiusza Kosia. Na pewno zaliczyć do nich można Magdalenę Bibrzycką, zdobywczynię 26 punktów i "motor napędowy" SMS-u. Pochwalić należy również Mirelę Półtorak, znakomicie radzącą sobie zarówno na obwodzie (4 celne rzuty za 3 punkty), jak i pod tablicą (7 zbiórek). Na koniec wspomnę jeszcze o Katarzynie Ćwiklińskiej, która wybiła niemal z głowy walkę pod koszem znacznie bardziej doświadczonym Dorocie Piątkowskiej i Monice Białogór. Dziwnym trafem, aż 12 razy piłka spadała wprost w jej ręce... Statystyki