- Długo trwała Twoja podróż do naszego kraju. Musieliśmy czekać na Ciebie aż rok, ale za to wybudowaliśmy Ci nową, piękną halę - żartował prezes Krawczyk nawiązując do sytuacji sprzed roku, gdy Tamika podpisała kontrakt z Lotosem PKO BP Gdynia, ale niestety z gry wyeliminowała ją kontuzja i nad polskie morze nie przyjechała.
Teraz jednak nic nie stało na przeszkodzie i Tamika Catchings zameldowała się w Gdyni. Jeszcze na lotnisku powitali ją przedstawiciele Klubu Kibica, którzy wręczyli nieco onieśmielonej zawodniczce klubowy szalik i zapewnili, że zrobią wszystko, aby czuła się w Gdyni, jak w domu. Tamika mówiła, że z aklimatyzacją nie powinna mieć problemów, tym bardziej, że w drużynie spotka swoje dobre koleżanki z parkietów WNBA Alanę Beard i Monique Currie. Nowa koszykarka Lotosu PKO BP Gdynia chętnie też odpowiadała na pytania prawie 30 osobowej grupy dziennikarzy.
- Jestem trochę zmęczona, bo leciałam do Polski aż z Indianapolis, przez Waszyngton i Monachium. Ale cieszę się, że tyle osób przyszło mnie powitać. To bardzo miłe. Wiem, że bardzo tutaj liczą na moją grę, na to, że będę liderem drużyny. Postaram się sprostać tym oczekiwaniom, jestem przyzwyczajona do gry pod presją – mówiła Tamika.
Amerykanka zapewniała, że po zakończonych rozgrywkach WNBA cały czas dbała o formę trenując nie tylko na boisku, ale też na siłowni i w terenie. - Jestem profesjonalistką, więc o odpuszczaniu nie może być mowy. Nad moim treningiem czuwało kilka osób, trenowałam też i grałam z mężczyznami. Cały czas mam pod kontrolą ścięgno achillesa, które zerwałam w ubiegłym roku i przez to właśnie nie przyjechałam do Gdyni. Teraz już na szczęście wszystko jest ok - dodała Tamika Catchings.
Nowa zawodniczka Lotosu PKO BP Gdynia prosto z lotniska pojechała do domu. W środę odbędzie swój pierwszy trening z nowym zespołem. Gdynianki w środowe przedpołudnie po raz pierwszy będą trenować na nowej hali sportowo-widowiskowej, w której już 30 stycznia zagrają z Fenerbahce Stambuł w 1/8 finału Euroligi.