04.02.2009 18:44, Jędrzej Lewandowski
Eventim Cup: Łódzki remis
ŁKS Siemens AGD Łódź odpada z dalszej rywalizacji Pucharu Polski Eventim Cup. Podopieczne Mirosława Trześniewskiego w rewanżowym spotkaniu 1/8 finału przeciwko Enerdze Toruń uzyskały tylko remis (77:77), a do awansu potrzebowały przynajmniej 30-punktowego zwycięstwa.
04.02.2009 18:44, Jędrzej Lewandowski
Różnica 29 punktów z pierwszego spotkania odbiła się na dzisiejszym meczu. Zawodniczki obu drużyn przystąpiły do tej konfrontacji z lekką rezerwą. Dało się odczuć, iż jest to mecz "o pietruszkę".
Początek pierwszej kwarty należał do torunianek, które dzięki dobrej, zespołowej grze prowadziły ośmioma punktami – 4:12 w 4. min. Rzuty Sylwii Wlaźlak i trójka Olgi Żytomirskiej zmniejszyły straty ŁKS (9:12 w 7. min). Na parkiet weszła dawno nie oglądana w meczach ligowych Joanna Chełczyńska i Energa znów powiększyła prowadzenie (11:19). Końcówka tej odsłony i początek drugiej należały jednak do gospodyń, które wreszcie zaczęły trafiać. Po trójce Alicji Perlińskiej wyszły na pierwsze w meczu prowadzenie – 20:19 w 12. min. Później do głosu doszła zwinna, szybka i co najważniejsze skuteczna Jacqueline Moore, która ogrywała wszystkie łódzkie zawodniczki. Gdy dołączyła się do niej Quianna Chaney, torunianki znów odskoczyły – 25:32 w 18. min. Ostatnia część pierwszej połowy była wyrównana, dzięki czemu po 20. minutach gry było 31:37.
Po zmianie stron podopieczne Elmedina Omanicia uzyskały 9 "oczek" przewagi (33:42 w 22. min) i wydawało się, że pójdą za ciosem. Nic bardziej mylnego. "Kobieta zmienną jest" i w ełkaesianki wstąpił nowy duch. Dwie trójki Perlińskiej w odstępie pół minuty oraz osobiste Katarzyny Kenig i Sary Elliott i po raz pierwszy w tym meczu notowaliśmy remis – 42:42 w 24. min. Od tego momentu gra się wyrównała. W 29. minucie, po osobistych Lady Kovalenko i Wlaźlak, ŁKS wyszedł w tym meczu na drugie prowadzenie – 57:56. Po chwili poprawiła Perlińska, lecz Energa odzyskała przewagę po koszach Patrycji Gulak i Moore (59:60).
Początek czwartej kwarty to popisowa gra ŁKS, który odzyskał przewagę – 67:62 w 33. min. Późniejszy fragment spotkania to błędy z obu stron i bardzo niecelne rzuty. Łodzianki w tym chaosie utrzymywały przewagę aż do 37. minuty, kiedy to Żytomirska została ukarana przewinieniem technicznym za dyskusje z arbitrem. Był to już jej piąty faul, więc resztę spotkania musiała oglądać z ławki rezerwowych. W jednej akcji gospodynie straciły trzy punkty i notowaliśmy trzeci remis – 71:71. Od tego momentu łodzianki pogubiły się w obronie a przyjezdne punktowały z rzutów osobistych. Na 72 sekundy przed końcowym gwizdkiem było już 71:77 i wydawało się, że Energa odniesie czwarte zwycięstwo nad ŁKS w tym sezonie. ŁKS znów jednak zwarł szyki. Najpierw Perlińska zaliczyła akcję 2+1, później Kovalenko wykorzystała osobisty i na pół minuty przed końcem było 75:77. Torunianki spudłowały swoją akcję. W odpowiedzi miejscowe chciały trafić, lecz nie miały pomysłu na grę. Zirytowana Wlaźlak pięć sekund przed syreną zabrała piłkę Perlińskiej i spróbowała rzucić za trzy przez ręce dwóch przeciwniczek. Odniosła sukces, gdyż sędziowie odgwizdali faul i łódzka rozgrywająca stanęła przez szansą zdobycia trzech oczek z osobistych. Ostatniego jednak nie trafiła i mecz zakończył się wynikiem 77:77.
W ŁKS po raz pierwszy przed własną publicznością zagrała Sarah Elliott. Amerykanka, która miała "uratować" ekstraklasę dla Łodzi, zagrała kiepsko. Rzuciła co prawda 12 punktów, ale pudłowała w najprostszych sytuacjach. Widać u niej ogromne braki treningowe. Rusza się wolno i ospale, a dwa metry wzrostu podane są w oficjalnych statystykach chyba na wyrost.
ŁKS Siemens AGD odpadł z Eventim Cup, a Energa zagra w turnieju finałowym w Gdyni. Dla łodzianek ten mecz nie miał aż tak wielkiego znaczenia, jakie ma sobotnia potyczka w lidze z MUKS Poznań. Czy forma zaprezentowana przez podopieczne Mirosława Trześniewskiego napawa optymizmem? Chyba nie, ale może to był tylko kamuflaż...