,

Lista aktualności

Cudowna gra amerykańskiego trio

Cóż to był za mecz - tak w skrócie można opisać to, co działo się dzisiaj w Jeleniej Górze podczas spotkania miejscowego AZS-u Kolegium Karkonoskiego Jelenia Góra z AZS-em PWSZ Sowood Gorzów Wlkp. Wielkie emocje i po raz kolejny rewelacyjna postawa amerykańskiego trio gospodyń! Keila Beachem (24 pkt, 11 zb i 6 as), Jocelyn Penn (21 pkt, 7 zb, 5 przech.) i Sabrina Scott (16 pkt i 13 zb) prowadziły swój zespół do wygranej nad AZS 78:70.

,

"Nasz kochany AZS" - skandowali kibice w hali przy ulicy Sudeckiej, zagrzewając swoją ukochana drużynę do gry. W pewnym momencie można by się zacząć zastanawiać czy to tak tłumnie przybyła publiczność stanowiła tło do meczu, czy też może mecz był tłem do uczty widzów...? Niewątpliwie są to dwa nierozłączne elementy widowiska sportowego, a dziś w Jeleniej Górze było ono naprawdę wysoce atrakcyjne! Tylko zegar ruszył, a piłka znalazła się w posiadaniu gospodyń. Długo rozgrywana akcja jednak nie przyniosła zysku. A każda następna tylko same negatywy... Dlatego już w piątej minucie meczu trener Rafał Sroka poprosił o "czas". W zasadzie po obu stronach dało się zauważyć pewną niemoc. Zawodniczki tej samej drużyny potrafiły oddać rzut, zebrać, ponownie rozegrać akcję ale przy ponowieniu znów spudłować! Taki stan rzeczy trwał przez dłuższy czas aż przebudziły się miejscowe akademiczki. Najpierw Myćka dwa razy z rzędu zapunktowała za dwa oczka (było wtedy 14:16), a w ślad za nią poszła Gawrońska zdobywając wszak tylko jeden punkt z rzutu osobistego, ale kunszt tej akcji polegał na tym, że po drugim niecelnym, to właśnie ona zebrała piłkę i dorzuciła kolejne dwa „oczka”. Ale, ale... przeciwnik nie został uśpiony. Faul Beachem, w konsekwencji osobiste Czarneckiej i remis! Po 17... Teraz jednak to sama Keila została sfaulowana i nie spudłowała z linii rzutów osobistych. Za chwile znowu remis po akcji Ristić. W końcowych fragmentach tej odsłony jeleniogórzanki zachowały więcej zimnej krwi w efekcie czego, pierwszą odsłonę wygrały wynikiem 25:21. Początek drugiej kwarty, ale tylko pozorny, bo zegar ani drgnął! Kłopoty techniczne zdominowały sportowe emocje i przedłużająca się przerwa zaczęła z lekka już deprymować zawodniczki obu drużyn. Najpierw Myćka niecelnie "za 3", bo nic innego nie mogły w tym momencie poradzić dziewczęta Kolegium na strefę gorzowianek, ale na szczęście i te nie popisały się skutecznością w ataku. W obronie natomiast sprowokowały gospodynie do błędu "24 sekund". Jednak to właśnie gospodynie jako pierwsze odmieniły skrzywiony obraz gry w koszykówkę. Penn celnie "za dwa", Scott wygrywa deskę w obronie, Małaszewska dwa osobiste, Scott wybiera piłkę z rąk rozpędzonej na kosz Zalesiak, przechwyt Penn i asysta do Beachem - oto obrazek narysowany ich grą. I juz na tablicy świetlnej widniał wynik 31:25! Niestety taki rodzaj sztuki nie przypadł do gustu przyjezdnym, bo teraz to one zaczęły dyktować warunki spotkania, aż w 7. minucie tej części przewaga jeleniogórzanek stopniała zaledwie do jednego oczka - 33:32! Na domiar złego Gawrońska popełnia faul umyślny, dodatkowo nerwową atmosferę wprowadził trener Maciejewski irytując się na niepoprawną pracę "stolika". Ziarnko do ziarnka i nagle zrobiło się 33:36 dla AZS PWSZ! Natomist ostateczny wynik połowy to 35:37, choć ostatnie słowo należało do podopiecznych trenera Sroki, niestety zabrakło im czasy, by wypowiedzieć drużynę przyjezdną. Tak oto drugą kwartę gospodynie przegrały 10:16. Taki przebieg akcji chyba wpłynął na ambicje akademiczek z Jeleniej Góry, bo to one zaczęły rozdawać karty w trzeciej odsłonie. Pokazały jak groźne mogą być rzutem z obwodu karząc rywalki za nieuwagę dwoma kolejnymi zdobyczami "trójkowymi" odpowiednio w kolejności Myćka i Scott. I wciąż gospodynie przy głosie. Rozegrały trzy akcje, z czego skutecznie ostatnią zakończyła Penn i ona też w chwile później powiększyła swój dorobek punktowy w akcji "2+1" po faulu Chomać. W odpowiedzi Ristic "za 3", ale to tylko kropla w morzu… Zdecydowanie pałeczkę przejęły zawodniczki Kolegium, a już na pewno wysoce irytujący musiał być dla gości celny rzut Myćki za 3 "oczka" w ostatniej sekundzie akcji. Bolesne... Za moment ta sama zawodniczka do swych statystyk dopisała asystę do Penn, ta z kolei popisała się pięknym manewrem, którym zdołała zmylić obrońcę i zdobyć kolejne punkty dla swojej drużyny. Na koniec trzeciej części jeszcze Gawrońska weszła w posiadanie piłki po stracie gorzowianek, ale już nie zdążyła oddać rzutu. 26:16 - tak w liczbach przedstawiał się wynik gry 3 kwarty. Gdy zawodniczki wchodziły na parkiet przed rozpoczęciem ostatniej juz części meczu, na tablicy świetlnej widniał wynik 61:53. Ta przewaga w ostateczności okazała się już nie do przełamania dla drużyny przyjezdnej. Dość skuteczna do tej pory obrona strefowa Gorzowa (2-3), nagle zupełnie przestała istnieć. Podopieczne trenera Sroki znalazły antidotum na grę rywalek, bo przecież w koszykówce - jak i w życiu - na wszystko jest "lekarstwo". Nie spuszczając z tonu fascynującej gry, gospodynie zdominowały przebieg meczu na tyle, że juz w 3 minucie, a w zasadzie w 33 - trener Maciejewski poprosił o przerwę na żądanie. Niestety na nic mu się to zdało, bo ich strata do Kolegium rosła i rosła, aż osiągnęła wysokość 14 punktów. Ta kwarta to był po prostu koncert w wykonaniu jeleniogórskiej drużyny. Gawrońska pokazała co znaczy słowo "rozgrywająca" i właśnie ona "poprowadziła" atak w taki sposób, że wraz z koleżankami zniszczyły strefę AZS-u z Gorzowa. Wręcz bawiły się ich obroną. Wszak nie ustrzegły się od błędów w grze, ale były one niczym w porównaniu z tak efektywnym a zarazem efektownym popisem umiejętności koszykarskich. W pełni zasłużyły na odniesione zwycięstwo nad gorzowskim AZS-em 78:70! Po meczu powiedzieli:
Dariusz Maciejewski, trener AZS Gorzów: - Gospodarze rozegrali bardzo dobre zawody, a przede wszystkim to należy powiedzieć, że zrobili bardzo dobre zakupy. Tak naprawde to przegraliśmy z zespołem amerykańskim i dostaliśmy dobrą lekcję od zawodniczek ze Stanów Zjednoczonych. W pewnym momencie zespół odskoczył nam, zagrał konsekwentnie i dowiózł tą przewagę juz do końca. Wygrały w pełni zasłużenie. Zdecydowanie przegraliśmy deskę. Z nimi nie można skakać do piłki, tylko grać mądrze, bo zabierały nam piłki zza kołnierza. Jeszcze raz gratulacje. Rafał Sroka, trener AZS KK Jelenia G.: - Po pierwsze wyrazy uznania dla przeciwnika. Gorzów był trudnym rywalem. Mają dużo młodych zawodniczek, kadrowiczek - sam trener Maciejewski jest trenerem kadry - są niczym przedłużeniem SMS-u. Jeśli chodzi o zakupy to czyniąc je, powiedzieliśmy sobie, że amerykanki te mają być wzmocnieniem, od których reszta będzie się uczyć, będą wzbudzać respekt i uznanie u innych, będą na ustach wszystkich. Przeciwnik doskonale poznał Penn, ale ostatecznie przenosząc ją na pozycję podkoszową i z Sabriną Scott na obwodzie, byliśmy bardzo mocni. Do tego Myćka zagrała poprawnie, a Magda Gawrońska bardzo dobrze się dziś zaprezentowała i w całości dało to taki efekt. Mimo to wyrazy szacunku dla trenera Maciejewskiego, który jest dla mnie wzorem i jeszcze raz dziekuję za mecz. Statystyki