,

Lista aktualności

Olivia Tomiałowicz: Przede wszystkim nauka

- Cel jest jeden. Przede wszystkim nauka. Oczywiste jest to, że same chciałybyśmy w końcu wygrać jakiś mecz, ale trenerzy uważają, że to nie jest najważniejsze - mówi Olivia Tomiałowicz, kontuzjowana koszykarka Arcusa SMS PZKosz Łomianki.

,

Jak zaczęła się Twoja przygoda z koszykówką? - Chodząc do szkoły podstawowej, na jedną z lekcji przyszedł trener i zapytał się czy nie chciałby ktoś przyjść na trening. Zawsze lubiłam ten sport więc z wielka przyjemnością poszłam. Treningi od razu mi się bardzo podobały więc chodziłam regularnie. Rozumiem, że później to już tylko kwestia czasu... - Oczywiście. (śmiech) Zaczęłaś grac w koszykówkę w szkole podstawowej, później był klub... - Tak... Zawsze marzyłam żeby grac w ekstraklasie, choć wydawało mi się to zupełnie niemożliwe i bardzo odlegle. Czy jest cos co wspominasz z uśmiechem na buzi zanim trafiłaś do SMS-u? - Całą moją drużynę, z którą trenowałam. Wspominam ją bardzo mile. W grupie panowała świetna atmosfera. Bardzo mile wspominam także mojego trenera Cezarego Grzelaka, który poświęcał mi bardzo dużo czasu i miałam z nim bardzo dobry kontakt. Jak to się stało, że trafiłaś do SMS-u? - Grając jeszcze w Pruszkowie, trener mnie poinformował, że istnieje taka szkoła. Pojechałam tam by zobaczyć jak wyglądają treningi i co musze zrobić by się do niej dostać. Od razu mi się bardzo spodobała i byłam zdecydowana żeby tu przyjść. Co musiałaś zrobić, by dostać się do SMS-u? - Jedyną rzeczą którą musiałam zrobić by dostać się do szkoły to załapać się do kadry kadetek. Gra w kadrze zawsze była moim marzeniem, a takie wyzwanie jeszcze bardziej mnie zdeterminowało. Robicie z meczu na mecz postępy, jakie cele przed zespołem postawili trenerzy? - Cel jest jeden. Przede wszystkim NAUKA. Oczywiste jest to, że same chciałybyśmy w końcu wygrać jakiś mecz, ale trenerzy uważają, że to nie jest najważniejsze. Oczekują od nas przede wszystkim dobrej gry, serca, walki i zaangażowania! A z jakimi nadziejami wy przystąpiłyście do tych rozgrywek? - My bardzo byśmy chciały utrzymać się w ekstraklasie. To byłby nasz ogromny sukces, ale oczywiście głównym celem jest tak naprawdę nauka. Przegrywając mecze chcemy wyciągać z nich wnioski i nie popełniać tych samych błędów w następnych meczach. Chcemy ogrywać się i zdobywać cenne doświadczenie. W końcu Twoje marzenie się spełniło, zagrałaś w ekstraklasie... - Na początku byłam bardzo zadowolona, że mogłam biegać po parkiecie ekstraklasy. Jednak kilka dni temu na treningu spotkało mnie przykre zdarzenie, złamałam rękę w nadgarstku i niestety na sześć tygodni jestem wykluczona z gry. Przez ten czas będę mogła popracować nad innymi rzeczami, jednak mam nadzieję, że ten okres szybko minie i lada moment powrócę do gry. Powiedz, bo byłaś blisko koleżanek, jakie to uczucie i jak reagowały koleżanki po dzisiejszej porażce po dogrywce? - No nie ukrywały, że były bardzo smutne. Miały ogromną szansę by po raz pierwszy odnieść zwycięstwo, ale cóż życie płynie dalej. Przed nimi kolejne mecze, wiec nie można się załamywać tylko podnieść głowę i walczyć dalej. Chciałybyśmy pokazać, że wcale nie odbiegamy od innych drużyn ekstraklasy! Przed Wami ciężki wyjazdowy mecz z Gorzowem, który dziś przegrał w Jeleniej Górze. Jak oceniasz klasę przeciwnika oraz szanse swojego zespołu? - Jest to trudne wyzwanie dla naszego zespołu, zresztą jak każdy mecz w ekstraklasie. Często rutyna i doświadczenie innych zespołów wpływa na wynik meczu, a zespół z Gorzowa jest na pewno o wiele bardziej ograny niż my. Ja jednak głęboko wierze, że zespół da z siebie wszystko i dziewczyny pokażą na co nas stać! Na pewno nie oddadzą meczu tak łatwo. Pokażą charakter i wolę walki - o tym jestem przekonana. W takim razie powodzenia. Dziękuję za rozmowę i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Koniec z kontuzjami i samych sukcesów. - Ja również dziękuję. (śmiech)