,

Lista aktualności

Monika Krawiec: Awansować do półfinału

- Na pewno osoba trenera Elmedina Omanicia przekonała mnie do przyjęcia propozycji gry w Toruniu - to fragment wywiadu z Moniką Krawiec, rzucającą Energi Toruń.

,

Jak oceniasz dotychczasowe występy zespołu Energi Toruń? - Myślę, że jak na razie gramy dobrze. Prawdą jest, iż przegrałyśmy kilka meczów niepotrzebnie, zwłaszcza ten w Poznaniu z MUKS-em. Zespołowi, który walczył jak równy z równym w pierwszej części rozgrywek z Lotosem czy Wisłą, taka porażka nie powinna się przytrafić. Ogólnie jednak należy być zadowolonym z gry zespołu. W Toruniu spędzasz dużo więcej czasu na parkiecie, niż to było w Krakowie. - To prawda i szczerze mówiąc na to właśnie liczyłam. Jestem z tego faktu bardzo zadowolona i patrząc z perspektywy czasu, być może powinnam szybciej zmienić klub. Tutaj mam większą szansę pokazania się, rozegrania i chyba faktycznie nie jest najgorzej. Jaki wpływ na Twe przenosiny do Torunia miała osoba trenera Elmedina Omanicia? - Na pewno osoba trenera Omanicia przekonała mnie do przyjęcia propozycji gry w Toruniu. Znałam wcześniej tego szkoleniowca, jego podejście do pracy oraz wielki wkład, jaki trzeba włożyć podczas treningów. Miałam nadzieję, że ta współpraca będzie miała wpływ na moją dobrą grę oraz więcej minut na parkiecie i nie zawiodłam się. Awans do fazy play off macie już niemal zapewniony. Czy Twój zespół stać na awans do pierwszej czwórki? - Na pewno tak. Celem była ósemka, ale z pewnością zrobimy wszystko, aby awansować do półfinału. Tak naprawdę trudno przewidzieć, kto w nim zagra, bo liga jest w tym roku bardzo ciekawa. My nie stoimy na straconej pozycji i możemy pokonać CCC Polkowice, jak również AZS Gorzów. Na początku sezonu wydawało się, że inne zespoły mogą przerwać hegemonię drużyn z Gdyni i Krakowa. Teraz, gdy oba zespoły grają już wzmocnione jest to chyba mało realne? - Zgadza się. My nie mamy takich gwiazd jak Alana Beard, Tamika Catchings czy Chamique Holdsclaw. Zresztą ostatnie wyniki, jak i Puchar Polski potwierdzają, że znowu wielce prawdopodobny jest finał: Lotos – Wisła. Co sądzisz o atmosferze panującej wokół toruńskiej koszykówki? Czy da się ją porównać do tej w Krakowie? - Z pewnością są to zupełnie odmienne kluby. W Wiśle większy nacisk był jednak na Euroligę, zaś tu naszym celem jest jak najlepsza gra w Ford Germaz Ekstraklasie. W Toruniu panuje dużo lepsza atmosfera, jest bardziej rodzinnie, wszystkie zawodniczki pomagają sobie. W Krakowie przy tylu gwiazdach było nieco inaczej, jednakże czas tam spędzony wiele mnie nauczył i mam z tym miejscem dużo fajnych wspomnień. Według wielu statystyk można śmiało nazwać Cię liderką zespołu, co zresztą stwierdzili także kibice toruńscy głosujący na Ciebie na stronie internetowej klubu. - Dla mnie najważniejszy jest zespół i jego zwycięstwa. Do statystyk indywidualnych nie przykładam większej uwagi. Aby ktoś zdobył punkty, zebrał piłkę, czy też miał przechwyt, potrzebna jest praca wszystkich zawodniczek na parkiecie. Na pewno ważna też jest umiejętność znalezienia się na nim, kwestia wyczucia sytuacji. Gdyby nie koszykówka to Monika Krawiec zajęłaby się? - Gdy byłam mała trenowałam lekkoatletykę. Później była już tylko koszykówka i tak zostało do dzisiaj. Na razie nie zastanawiam się nad tym, co będzie po zakończeniu kariery, gdyż jestem zaangażowana w grę. Z pewnością coś wymyślę.