07.03.2009 20:17, Jędrzej Lewandowski
Wygrana ŁKS-u
ŁKS Siemens AGD Łódż wygrał z UTEX-em ROW Rybnik 61:57. Była to bardzo ważna wygrana łodzianek, które wciąż nie mogą być pewne utrzymania w szeregach Ford Germaz Ekstraklasy.
07.03.2009 20:17, Jędrzej Lewandowski
Mecz otworzyła Katarzyna Kenig, trafiając po 5 sekundach gry – 2:0. Trójką popisała się, wracająca do formy, Monika Siwczak i ROW objął pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu – 2:3. Łodzianki świadome wagi spotkania zaczęły grać szybko i z pomysłem. Po trójce Alicji Perlińskiej i koszu Sary Elliott było już 11:7 (w 4. min). Wtedy ŁKS zwolnił tempo, co wykorzystała Aleksandra Chomać. Młoda środkowa była nie do powstrzymania dla Elliott i z łatwością zdobywała kolejne punkty. Dzięki jej znakomitej grze (11 "oczek" w tej kwarcie) Rybnik wyszedł na trzypunktowe prowadzenie – 13:16 (w 9. min). Na boisku pojawiła się Dorota Sobczyk, która od razu zdobyła dwa punkty (15:16 w 10. min). Po przeciwnej stronie, 14 sekund przed końcem kwarty, kosza rzuciła była ełkaesianka Agnieszka Jaroszewicz (15:18). Wydawało się, że na przerwę ROW zejdzie z trzypunktową przewagą. Wtedy po raz pierwszy z "odsieczą" przyszła Sylwia Wlaźlak, która równo z końcową syreną trafiła zza linii 6,25 m, ustalając wynik pierwszej odsłony – 18:18.
Druga kwarta zaczęła się od punktów Sobczyk (20:18 w 11. min). Później nastąpił tragiczny okres gry. Z obu stron roiło się od błędów, niecelnych podań i rzutów. Dopiero po 3 minutach kibice doczekali się kosza (Siwczak; 20:20). Wtedy znów do pracy zabrała się Wlaźlak, która pod rząd zdobyła pięć "oczek" – 25:20 (w 17. min). Pięciopunktowa przewaga miejscowych utrzymywała się aż do 19. minuty, kiedy to Nataliya Trafimava i ponownie Siwczak trafiły do łódzkiego kosza – 27:26. Do pracy wzięła się wreszcie Olga Żytomirska, która w ciągu 20 sekund zdobyła 4 punkty (31:26 w 20. min). Nie do przejścia w obronie była Perlińska, która do przerwy przechwyciła 6 piłek. Wynik po dwóch kwartach ustaliła rzutami wolnymi Elliott – 33:26.
Po zmianie stron gospodynie, mimo kiepskiej skuteczności, powiększyły przewagę do dziewięciu punktów – 37:28 (w 25. min). Jednak dzięki osobistym Jaroszewicz i trafieniom Chomać UTEX nie stracił kontaktu z miejscowymi (39:34 w 28. min). Dla łodzianek punkty zdobyła jeszcze Elliott (41:34), lecz to wszystko na co stać było ŁKS w tej kwarcie. Dla Rybnika trafiały Magdalena Radwan za trzy i Siwczak (41:39 w 29. min). Kwartę zakończył rzut Chomać (41:41), po którym zanotowaliśmy w tym meczu piąty remis.
Ostatnią część spotkania otworzyła Wlaźlak punktując w kontrze (43:41 w 31. min). Przyjezdne jednak złapały wiatr w żagle. Znów zapunktowała Chomać, trafiła wreszcie za trzy (siódma próba!) Trafimava i z tego samego miejsca Radwan. UTEX wyszedł na prowadzenie 43:49 (w 33. min) – najwyższe w meczu. Czas dla trenera Trześniewskiego poskutkował – znów zaczęła punktować Żytomirska (47:49 w 35. min). Wówczas szkoleniowiec ROW wziął czas, po którym Trafimava ponownie trafiła za trzy (47:52 w 36. min). Przewaga gości utrzymywała się przez kilka chwil, lecz przypomniała o sobie Wlaźlak. Równo dwie minuty przed końcowym gwizdkiem, w ostatniej sekundzie akcji, popisała się trójką. Doprowadzając tym samym do remisu po 54. Po czwartym faulu Chomać jeden osobisty wykorzystała Elliott (55:54). W emocjonującej końcówce łódzka rozgrywająca grała po profesorsku. Po jej dwóch osobistych, minutę przed końcem, było 57:54. Po chwili Perlińska popisała się 11 przechwytem w meczu i ku uciesze kibiców trafiła do kosza rywalek (59:54). Gdy wydawało się, że nic więcej się nie wydarzy, Trafimava 6 sekund przed syreną trafiła z ponad siedmiu metrów! (59:57). Rybnik taktycznie przerwał akcję i kolejne dwa osobiste zamieniła na punkty Wlaźlak (61:57). Próba Trafimavej z dystansu nie przyniosła już efektu i ŁKS odniósł bardzo cenne zwycięstwo.
Wśród przyjezdnych grało tylko 6 koszykarek, co widać było w końcówce. Zmęczone indywidualności nie mogły odwrócić losów spotkania. UTEX nie stanowi zespołu i to chyba główny problem trenera Mirosława Orczyka. Cieszyć może powrót do formy Moniki Siwczak, która w Łodzi zagrała dobrze.
W ŁKS każda zawodniczka dołożyła swoją cegiełkę do zwycięstwa. Gdyby jednak nie Sylwia Wlaźlak, to mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Nawet Sarah Elliott zagrała poprawnie. Po jej dołączeniu do zespołu znacznie mniej gra Dorota Sobczyk i to ze szkodą dla drużyny.