11.03.2009 20:06, Konrad Kaptur
Mistrz poległ w Polkowicach!
Na niespełna dwie minuty przed końcem dziewczyny z Polkowic przegrywały dwoma punktami i wydawało się, że jednak nie dadzą rady. Nic z tych rzeczy. Wówczas sprawy w swoje ręce wzięła Daria Mieloszyńska. Dwukrotnie trafiła za trzy i hala w Polkowicach eksplodowała!
11.03.2009 20:06, Konrad Kaptur
Przed meczem podopieczne trenera Krzysztofa Koziorowicza zapowiadały, że rywalki będą musiały się mocno napocić, by wywieźć z hali przy ulicy Dąbrowskiego komplet punktów. - Jesteśmy gotowe na walkę od pierwszej do ostatniej syreny. Od kilku dni żyjemy tym meczem. Będziemy miały wsparcie naszej wspaniałej publiczności, która zawsze jest z nami - mówiła Justyna Jeziorna, kapitan CCC. Okazało się, że jej słowa były prorocze. W środę nikt się nie oszczędzał
Zaczęło się od zakończonego celnym rzutem wejścia pod kosz Eweliny Kobryn. W odpowiedzi z dystansu celnie przymierzyła Plenette Pierson i był remis. Potem punktowała ponownie Kobryn, a na dodatek zza linii 6,25 kosz "pomarańczowych" przedziurawiła Jelena Skerovic. Po stronie CCC wynik trzymała głównie Pierson, a gdy pierwszy celną "trójkę" zaliczyła Justyna Jeziorna gospodynie wyszły na prowadzenie 8:7. Później było 13:11 i 15:13. Dziewczyny z Polkowic świetnie zbierały, a także umiejętnie odcinały od podań obwodowe zawodniczki Wisły i zrobiło się 26:19. Wówczas "trójkę" zaliczyła Skerovic i przewaga zmalała do czterech punktów. Co gorsza trzecie przewinienie złapała Agata Gajda, co spowodowało, że w kwarcie numer dwa na rozegraniu od pierwszej syreny pojawiła się Anna Pietrzak. Zaczęła niezbyt dobrze, bo od straty. Błąd wykorzystała niezawodna Skerovic, która tym samym dała sygnał do natarcia swoim koleżankom. W kolejnych akcjach wiślanki nabrały swobody, rozgrywały ustawiane akcje, które kończyły celnymi rzutami. Nasze w tym fragmencie meczu sprawiały wrażenie zagubionych. Na szczęście tuż przed przerwą opanowały nerwy i zaczęły grać o niebo lepiej. Po zmianie stron ton wydarzeniom na parkiecie nadawały krakowianki, a właściwie Candice Dupree, która punktowała praktycznie z każdej pozycji. W końcówce "pomarańczowe" ocalił błysk geniuszu Mieloszyńskiej. "Didi" dwukrotnie przymierzyła za trzy i było po sprawie. Wielka Wisła popłynęła i teraz, aby uniknąć ewentualnej konfrontacji w półfinale z Lotosem musi liczyć na porażkę "pomarańczowych" w sobotnim meczu z akademiczkami z Gorzowa.