,

Lista aktualności

AZS Poznań odarty z marzeń

Marzeniem każdego zespołu, w tym także INEI AZS Poznań, jest pokonanie w "jaskini lwa" drużyny Wisły Can-Pack Kraków. Dzisiaj podopieczne Romana Habera zostały odarte z marzeń o zwycięstwie. Aktualne mistrzynie Polski wygrały różnicą trzydziestu punktów (81:51), a klasą są w sobie była Elżbieta Trześniewska. Była reprezentantka Polski zdobyła 21 punktów myląc się tylko raz ze wszystkich czternastu rzutów!

,

Tradycyjnie już pierwsza odsłona meczu nie była najlepsza w wykonaniu miejscowego zespołu Wisły Can-Pack Kraków. Bardzo agresywnie grający zespół z Poznania skutecznie stopował zapędy zwłaszcza Dominique Canty i Anny DeForge. I już po czterech minutach INEA AZS prowadziła 8:6 do rzucie Natalii Waligórskiej. Znakomitą partię rozgrywała Joanna Jarkowska, która w przeciągu kilku minut zdobyła osiem punktów. Na deser trójkę zaliczyła wspomniana wcześniej Waligórska i było 21:17 dla zespołu z Poznania. Czyżby Wisła miała zaznać goryczy porażki po raz pierwszy w tym sezonie? Nic bardziej mylnego. Podopieczne Elmedina Omanicia systematycznie odrabiały stratę i po rzucie osobistym Liad Suez-Karni był remis 23:23. Kolejne oczko dorzuciła Canty i krakowianki wróciły na swój tradycyjny zwycięski tor. - Nie można spanikować! Nie można oddać meczu! - krzyczał do swoich podopiecznych Roman Haber. Na marne. Krakowianki powiększały przewagę i po pięknej indywidualnej akcji Anny Wielebnowskiej było już 32:27. Zaskakująco słabo prezentowała się Anna DeForge. Amerykanka dopiero przy siódmej próbie trafiła do kosza! Do tego był to drugi z rzutów osobistych! W całym meczu najlepsza zawodniczka ligi zeszłego sezonu nie zdobyła punktów z gry! - To zmieni się w rozgrywkach Euroligi - uspokajał Elmedin Omanić. Ona potrzebuje więcej presji. Wtedy gra lepiej - dodał. Druga część gry przebiegała pod dyktando jednego zespołu. Tradycyjnie, jak lokomotywa rozpędzały się wiślaczki. Dziesięciopunktową przewagę osiągnęły po trójce Jeleny Skerović w 23 minucie gry. Jej zapędy próbowała powstrzymać Jarkowska, która dużo punktowała i zbierała. Wejście smoka zaliczyła Elżbieta Trześniewska. Doświadczona, znakomita technicznie zawodniczka była bezlitosna dla rywalek. Do tego ta wspaniała skuteczność! - Zatrzymajcie tą Trześniewską! - krzyczał do podopiecznych trener Haber. A ta, jak na zawołanie… trafiła za trzy! Na tablicy widniał rezultat: 69:43, a wiślaczki nie zwalniały tempa! Na parkiecie pojawiały się tymczasem kolejne zmienniczki. W drużynie z Poznania były to głównie juniorki, zaś w zespole krakowskim... młode Polki, których w Wiśle nie jest tak dużo. Pojawiła się oczywiście wywoływana przez kibiców Edyta Błaszczak, która zaprezentowała kilka bardzo dobrych akcji oraz Karolina Zając, której debiut w tym sezonie nie był najlepszy. Pierwsze koty za płoty. Będzie znacznie lepiej! Dodać należy, że Krakowianki prowadziły już 36 punktami - 81:45, jednak ambitne, ale bardzo ustępujące umiejętnościami rywalki odrobiły pięć oczek. Honor ratowała Natalia Waligórska, trafiając cztery razy z rzędu z rzutów wolnych. Pomimo końcowej okazałej przewagi Wisły, było to ciekawe widowisko. Sporo emocji zwłaszcza w pierwszej części i "radosna" koszykówka w drugiej, choć widać, że zawodniczki krakowskiego zespołu biorą sobie do serca uwagi trenera Omanicia, który wymaga sporego zaangażowania nawet przy trzydziestopunktowej przewadze. To dobry prognostyk na mecz z ŁKS-em, choć w krakowskim zespole nadal pozostaje sporo mankamentów. Tylko, czy któraś z polskich drużyn jest w stanie je wykorzystać? Po meczu powiedzieli:
Roman Haber, trener INEA AZS: - Gratuluję Wiśle zwycięstwa. Myślę, że to drużyna kompletna. Prawidłowo budowana, idzie w dobrym kierunku. Myślę, że będzie pierwszą siłą w Polsce. Mówię to na podstawie porównania meczu dzisiejszego i naszego ostatniego z Lotosem. Jeśli chodzi o mój zespół, to mamy bardzo krótką ławkę. Osłabione ogromną walką zawodniczki opadły w końcu z sił. Byliśmy bici przez krakowski zespół. Siła mojego zespołu oparta jest na 4-5 zawodniczkach. Juniorki na razie nie prezentują poziomu, którego wymaga liga. Elmedin Omanić, trener Wisły Can-Pack: - Dziękuję za miłe słowa. Bardzo miło jest mi słyszeć to wszystko. Zobaczymy jak będzie w meczach z Lotosem i w Eurolidze. Zespół z Poznania jest bardzo dobry, ale ma bardzo krótką ławkę. Pierwsza połowa była dla nas bardzo ciężka, po przerwie było nam już dużo łatwiej. Gratulacje dla zespołu z Poznania za ogromną walkę. Co do gry Eli Trześniewskiej. To bardzo doświadczona zawodniczka, starsza zawodniczka (śmiech trenera i zawodniczki), ale ja jak mówiłem wcześniej takie koszykarki lubię najbardziej. Natalia Trafimava nie zagrała ze względu na spory bąbel na pięcie. Cieszę się, że mamy 8-9 zawodniczek, które mogą grać bez problemu w rozgrywkach Euroligi. Monika Sibora, zawodniczka INEA AZS: - Przykro mi, że aż trzydziestoma punktami przegrałyśmy. Na pewno ta różnica mogła być mniejsza. Do przerwy grałyśmy fajną koszykówkę i Mogło być zupełnie inaczej. Musimy się pozbierać przed meczem z Pabianicami. Liga jest bardzo wyrównana, poza dwoma zespołami, które są chyba poza zasiekiem. My będziemy walczyć o trzecie miejsce tuż za nimi. Elżbieta Trześniewska, zawodniczka Wisły Can-Pack: - Cieszę się bardzo z wyniku. Trzydzieści punktów przewagi, to dla nas obowiązek w lidze. Tyle, że równomiernie w przebiegu całego meczu. Nie ma się z czego śmiać, że dałyśmy sobie rzucić aż 51 punktów. Statystyki