,

Lista aktualności

Zohnova wraca i prowadzi do wygranej

Powracająca po kontuzji (złamana ręka) Katarina Zohnova zdobywając 24 punkty poprowadziła KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. do zwycięstwa 67:62 nad CCC Polkowice w pierwszym półfinałowym meczu pomiędzy tymi drużynami. - Grając na takiej skuteczności trudno myśleć o wygraniu meczu - powiedział Krzysztof Koziorowicz. Polkowiczaki nie tylko uległy rywalkom z Gorzowa, ale straciły także Plenette Pierson.

,

Już od pierwszej syreny obydwa zespoły "gryzły parkiet", dla żadnej zawodniczki nie było straconych piłek, a oczom kibiców często ukazywały się sceny przypominające zapasy. Początkowo zarówno jeden, jak i drugi zespół nie potrafił opanować presji i mnożyły się niecelne rzuty, straty oraz chaotyczne rozegrania piłki. Wynik otworzyła Anne Breitreiner trafiając z dystansu. Jako pierwsza w zespole z Polkowic punktowała Plenette Pierson, która popisała się efektownym wejściem pod kosz rywalek. W 5. minucie meczu w szeregach akademiczek na parkiecie pojawiła się Katarina Zohnova, choć trener Dariusz Maciejewski jeszcze dwa dni przed przyjazdem do Polkowic zapewniał, że udział zarówno Czeszki, jak i Lindsay Taylor w pierwszych pojedynkach półfinałowych jest wykluczony. Tymczasem "Katka" od razu popisała się celnym rzutem, a w dalszej części meczu grała tak, że zasłużyła sobie na miano bohaterki. Na parkiet weszła także Taylor, która bezlitośnie wykorzystywała przewagę wzrostu w strefie podkoszowej. W pierwszej kwarcie prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie. Dzięki celnej "trójce" Zohnovej ta odsłona zakończyła się prowadzeniem gości 17:15. W kwarcie numer dwa nadal żaden z zespołów nie potrafił wypracować przewagi, która pozwoliłaby choćby na moment pozbyć się oddechu naciskających rywalek. Tablica świetlna w polkowickiej hali pokazywała 19:21, 30:29, 30:32, 32:32. Tuż przed przerwą do frontalnego natarcia przystąpiły gospodynie. Najpierw z dystansu trafiła Pierson, a potem nieco szaleńczymi, ale skutecznymi akcjami popisały się Carter i Robbins. W efekcie na przerwę gospodynie schodziły z pięciopunktowym prowadzeniem 38:33. Już pierwsza połowa pokazała, że o sukcesie w tym meczu będą decydować niuanse, bo obydwa zespoły przygotowały się taktycznie w sposób bliski doskonałości. Po przerwie, wobec przewagi wzrostu akademiczek, trener Koziorowicz nakazał swoim zawodniczkom kończyć większość akcji rzutami z obwodu. To było zalecenie jak najbardziej słuszne, i gdyby polkowiczanki rzucały odrobinę lepiej to mecz zakończyłby się ich wygrana. Niestety ich skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Doskonale trafiająca dotychczas za trzy Daria Mieloszyńska zaczęła pudłować, a jej koleżanki miały z trafianiem do kosza olbrzymie problemy. Żadnych kłopotów z dziurawieniem kosza rywalek nie miała za to Zohnova, która rozgrywała kapitalna partię. Za dwa miała imponującą skuteczność 87 procent, a na linii rzutów wolnych nie pomyliła się ani razu! Dobre zawody rozgrywały także Nkolika Anosike, a także Edyta Koryzna, które trafiały w ważnych momentach. Problemy z trafianiem nie były jedynym zmartwieniem polkowiczanek. Na domiar złego w kwarcie trzeciej straciły one bowiem Pierson, która doznała kontuzji kolana i wedle wstępnej diagnozy postawionej przez lekarza po meczu jej dalszy udział w półfinałowej rywalizacji jest mało prawdopodobny. Pomimo bardzo słabej skuteczności oraz braku Pierson gospodynie do samego końca mogły wygrać otwierająca półfinałową rywalizację batalię. Jeszcze na 17 sekund przed końcową syreną gorzowianki prowadziły ledwie dwoma punktami. W końcówce jednak to akademiczki wykazały więcej zimnej krwi punktując z linii rzutów wolnych po faulach gospodyń. Wraz z końcową syreną koszykarki, sztab szkoleniowy, a także licznie przybyli do hali w Polkowicach kibice wpadli w ekstazę. Wygrywając wczoraj gorzowianki zrobiły pierwszy krok na drodze ku historycznemu awansowi do wielkiego finału ekstrakalsy. Druga odsłona polkowicko-gorzowskiej batalii w niedzielę o godzinie 18.30.