Lista aktualności

Przyjedzie Greenpeace?

Witam wszystkich w kolejnym odcinku mojego bloga... do którego pisania zmobilizował mnie pewien redaktor Ł.K. :) Pozdrawiam! Powiedział, że wiele osób czyta moje wypociny i z niecierpliwością czeka na kolejne odcinki, a ja tu sobie robię wolne na kilka miesięcy i nic nie piszę... sorry, już się poprawiam.

Na wstępie pragnę nadmienić, że nie będę pisać o naszej grze, bo niestety nie ma o czym i lepiej przemilczę ten wątek - a obiecuję, że wrócę do niego w następnym blogu - jeżeli wygramy z Lesznem więcej niż 11 pkt i będę miała jeszcze możliwość powalczyć o miejsce 5. w tym sezonie! Chciałabym się rozpisać jak zwykle na temat moich koleżanek z drużyny i ponabijać się z ich przywar - a jest ich sporo - tak jak one naśmiewają się ze mnie, ale powiedziałam sobie, że nie będę rozpraszać drużyny i czekam na wygraną. Na razie nastrajam się do Świąt Wielkanocnych, czytaj: rozpycham żołądek, aby w święta się więcej do niego zmieściło. A że do tego nie trenuję, tylko leniuchuję przed telewizorem lub na tarasie z książką na kolanach, to sadełko powoli, acz równomiernie się rozkłada. Wszyscy wokół zaczynają stosowanie różnego rodzaju diety - jedni z musu (kocham Cię kochana siostrzyczko i trzymam kciuki :) ), inni dlatego, że chcą zmienić się w ciacha z pierwszych stron miesięcznika Logo, a ja co by się nie zmarnowało tyle jedzenia w lodówce i kredensie - dojadam resztki i... puchnę. Po świętach trzeba będzie się mocno zawziąć i ograniczyć kalorie, bo w wakacje przyjedzie po mnie Greenpeace. Ale to po świętach... Zapewne zastanawiacie się dlaczego leniuchuję, a nie trenuję - chociaż w sumie to chyba wiecie, ale jeżeli nie wiecie, to niestety muszę wam powiedzieć, że na koniec sezonu dopadła mnie kontuzja. Na szczęście nie mega ciężka, ale upierdliwa - naderwałam sobie ścięgna mięśnia brzuchatego łydki i w tej chwili skaczę na jednej nodze, bo drugą mam delikatnie załuskowaną gipsem. Nasz doktorro stwierdził, że jest to typowa kontuzja sprinterska - więc mówcie do mnie Carl Lewis. :) Generalnie to w tym sezonie trochę tych kontuzji się posypało. Najbardziej chciałabym pozdrowić moją koleżankę, mistrzynię Europy, olimpijkę - Sylwię Wlaźlak, i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia. Sylwia trzymam kciuki! Większość zawodniczek powróciło na parkiety po mniejszych lub większych kontuzjach i wspiera swoje zespoły w końcowych fazach rozgrywek, czy to o miejsca w finale czy o niższe pozycje. Chyba najbardziej spektakularnymi powrotami wyróżniły się zawodniczki Gorzowa: Taylor i Zohnova. Przede wszystkim ta druga, której dyspozycja w meczu o wejście do finału była powalająca. Trener Maciejewski niczym wytrawny pokerzysta wyjął dwa asy z rękawa i zaskoczył drużynę CCC. Ja jednak myślę, że dziewczyny z Polkowic tak łatwo nie odpuszczą szansy na finał i będzie jeszcze bardzo ciekawie w Gorzowie! Zaskakuje mnie strasznie bardzo słaba postawa Wisły w tej walce, i chyba ogólnie w całym sezonie - ale serce nie sługa i nadal liczę na zwycięstwo drużyny z Krakowa. Powodzenia Panie Piotrze!!! Ogólnie to strasznie szybciutko ten sezon przeleciał. Dopiero co zaczynałyśmy przygotowania, a tu już ostatnie mecze. I niestety znowu kilka miesięcy przerwy. :( Niezbyt przepadam za tym okresem, bo z jednej strony wolne, ale z drugiej trzeba się samemu mobilizować i się ruszać, by nie stracić formy zupełnie. Ale o tym w następnych blogach. Także laseczki moje kochane do boju, a jak wygracie więcej niż 11 pkt to jeszcze przed świętami napisze coś o was! Pozdrawiam Siba