Lista aktualności

BRAWO BRAWO moje kochane dziewuszki!!!!!!!!!!

Spełniły jedno z życzeń Pani Kapitan i pogoniły Leszno 14 p. co oznacza, że gramy o miejsce 5 z zespołem z Torunia. Nie ukrywam, że oglądanie meczu z perspektywy kibica nie bardzo mi się podoba: przypuszczam, że mam kilka kępek siwych włosów więcej, kontuzjowana noga przeżyła kilka wstrząsów, kiedy raptownie, acz instynktownie rzucałam się w stronę boiska z rękami rozrzuconymi w geście triumfu (musiało to wyglądać komicznie!).

A dziewczyny jeszcze całemu meczowi dodawały dramaturgii kiedy z 20 p. bezpiecznej przewagi schodziły do 7 p. Myślę, że miały niecny plan wykończenia Pani Kapitan, żeby już więcej nie wróciła. Ale ja się nie dam!!! Cieszymy się bardzo z wygranego meczyku z Lesznem, bo raz, że gramy o piąte miejsce, dwa, że nie jedziemy na dalekie południe Polski do zespołu z Rybnika (chociaż bardzo lubię i miasto, i dziewczyny z zespołu - pozdrawiam Świętą i Siwą), a po trzecie... cieszymy się, że inni się cieszą, tym, że my się cieszymy. Ostatnie podróże w dalekie i niedalekie zakątki naszego kraju spędzałyśmy bardzo sympatycznie: na oglądaniu kolejnych sezonów kultowego serialu "Przyjaciół". Największym koneserem tego serialu jest koleżanka Skoblówna, która zna dialogi na pamięć (widać co robi w domu zamiast się uczyć), i zanim coś śmiesznego się wydarzy w filmie, śmieje się z wyprzedzeniem, doprowadzając tym do obłędu cały tył autobusu, szczególnie Pumę, która siedzi obok. Dodam tylko, że Skooby Duu ma swój świat, dziwny świat ale uroczy. Ogólnie podróże "w przód" były bardzo fajne, ale podróże "nazad" już trochę mniej, bo z nosem na kwintę i smutnym samopoczuciem nie chciałyśmy, lub nie mogłyśmy oglądać TV. Tak to bywa po przegranych meczach, a tych ostatnimi czasy było sporo. Ale passa przerwana... lepiej późno, niż wcale. Nie miałabym nic przeciwko gdyby tak już zostało do końca, jednak wiem, że mecze z Toruniem będą dużo cięższą przeprawą niż z Lesznem. Może uda mi się zagrać? Dziś zrzuciłam swój gipsowy odlew szczupluteńkiej łydeczki i zaczęłam ją wzmacniać. Jej rozmiar zmalał o 1 cm - w przeciwieństwie do obwodu w talii. Ale Greenpeace nie wysłał jeszcze po mnie ludzi :) Więc leżąc na tarasie, ogrzewam swoje kochane ciałko pierwszymi promieniami słońca. Swoją drogą to gipsowa noga miała swoje dobre strony. Cała rodzinka i nie tylko, biegała koło mnie jak w ukropie. Mąż spełniał wszystkie moje zachcianki. Ogólnie co sobie zażyczyłam, to miałam. Ale skończyło się - teraz to mi się dostanie w kość! Zbliżają się Święta Wielkanocne i chwila oddechu dla wszystkich grających jeszcze na parkietach. Dosłownie chwilka, bo niestety w poniedziałek część zespołów ma już trening. Jest to konieczne ponieważ w środę są już mecze o miejsca 5 i 7. Środa i sobota, i koniec sezonu. Szok. Ale na podsumowanie poświęcę kolejny blog. Także wszystkim moim czytelnikom, znajomym i nieznajomym życzę spokoju i radości, smacznych jajeczek i mokrego, ale słonecznego dyngusa!!!! p.s. Szczególne pozdrowienia dla moich kibiców z Torunia. Muszę przyznać, że jest to fenomen - mam tam wielu kibiców, którzy mnie pamiętają jak tam grałam, a nie ukrywam, że było to bardzo dawno... jakieś 13 lat temu!!! I grałam w Toruniu tylko rok! Nawet w Krakowie, gdzie grałam dwa lata, całkiem niedawno, nie spotkałam się z taką sympatią. Dzięki za ciepłe słowa i do zobaczenia w sobotę!!! Sibka