,

Lista aktualności

Rafał Sroka: Mecz godny finałów

Trzecie spotkanie finałowe o Mistrzostwo Polski miało niezwykły przebieg i dramaturgię. Cała koszykarska Polska współczuje dziś Tamice Catchings, która uległa kontuzji.

,

Gdynianka po pozornie niegroźnie wyglądającym zderzeniu z Katariną Zohnovą padła na parkiet, który opuściła na rękach pracowników służb medycznych. Wkrótce potem do hali wjechały nosze i stało się jasne, że uraz wymaga hospitalizacji. Niczego nie można w sporcie przesądzać, ale mało prawdopodobne wydaje się, by znakomita zawodniczka wystąpiła w piątkowym meczu. Wróćmy jednak do spotkania, które obfitowało w rzadko spotykaną dramaturgię. Gdy wydawało się, że Lotos PKO BP jest na najlepszej drodze do odniesienia zwycięstwa, prowadząc w drugiej kwarcie nawet różnicą 19 pkt, nastąpił wielki zwrot akcji. To czego dokonywały Lindsay Taylor i Nkolika Anosike na długo pozostanie w pamięci widzów. Obie środkowe z Gorzowa dwoiły się pod koszem rywalek, raz za razem zdobywając cenne punkty. Czwartkowy mecz dowiódł, że para ta stanowi największe zagrożenie dla teamu Jacka Winnickiego. Dodatkowo Lindsay Taylor ustanowiła rekord, który szybko nie zostanie pobity. Zawodnicza ta zdobyła 19 punktów grając niewiele ponad 13 minut w meczu! W całym spotkaniu z pozycji centra Lotos PKO BP stracił aż 40 punktów(!), co nie zdarzało się temu zespołowi nawet w Eurolidze. Gorzowianki pokazały, że walka pod tablicami jest również ich silną stroną, wygrywając w tym elemencie gry 31 do 23. Być może znakomita postawa obu centerek przybliży trenera Dariusza Maciejewskiego do korekt w ustawieniu przesuwając Justynę Żurowską bądź Agnieszkę Kaczmarek na pozycję zawodniczek zewnętrznych, bowiem obie celnie rzucają za 3 punkty i nieźle grają 1 na 1 przodem do kosza. Tym bardziej ta opcja jest godna przemyślenia, bowiem podstawowe snajperki zagraniczne (A. Breitreiner i K. Zohnova) w finałach są z meczu na mecz mniej widoczne. Pamiętać jednak należy, że są to finały Mistrzostw Polski, a nie czas na eksperymenty. Poza tym kto wie z jaką skutecznością zagrają środkowe z Gorzowa, gdy czas ich gry znacznie się wydłuży, jak odbije się korekta na grze defensywnej, szybkim powrocie do obrony. Co jednak ma do stracenia zespół, który osiągnął już największy w historii klubu i miasta sukces? Ma zatem o czym myśleć sztab szkoleniowy akademickiego klubu..., a także Jacek Winnicki ze swoimi współpracownikami. Znakomita gra Ekateriny Snytsiny, szczególnie w końcówce meczu, niekoniecznie musi powtórzyć się w piątek. Czy odważne i bardzo skuteczne prowadzenie zespołu pozbawionego swojej liderki przez trenera Jacka Winnickiego wystarczy, by w czwartym meczu finałów przypieczętować sukces? Czy gdynianki zadowolą się wypełnieniem planu minimum, jakim z pewnością było przynajmniej jedno zwycięstwo w Gorzowie? Jest bardzo prawdopodobne, że gorzowianki pozbawione obciążeń w 100% zrealizują plany trenera Dariusza Maciejewskiego, przedłużając dla dobra finałów rywalizację. Czwartkowe widowisko zaprezentowane przez obie drużyny było meczem godnym finałów.