26.10.2006 19:10, Jędrzej Lewandowski
Katarzyna Dulnik: Nie lubię określenia gwiazda
- Propozycji grania miałam wiele. Wiedziałam jednak, że chcę już wyjeżdżać z Warszawy. Swoją przyszłość zawodową wiążę z uczelnią - AWF, gdzie piszę doktorat. Gra w Pruszkowie umożliwia mi pogodzenie mojej miłości jaką jest gra w koszykówkę i rozwoju zawodowego - mówi Katarzyna Dulnik, która przed obecnym sezonem związała się umową z drużyną PTS Lider Pruszków.
26.10.2006 19:10, Jędrzej Lewandowski
Niezmiernie się cieszę, iż nadal gra Pani zawodowo w koszykówkę. Dlaczego wybrała Pani właśnie PTS Lider Pruszków?
- Propozycji grania miałam wiele. Wiedziałam jednak, że nie chcę już wyjeżdżać z Warszawy. Swoją przyszłość zawodową wiążę z uczelnią - AWF, gdzie piszę doktorat. Gra w Pruszkowie umożliwia mi pogodzenie mojej miłości jaką jest gra w koszykówkę i rozwoju zawodowego.
Gra Pani po raz kolejny w drużynie, której jest Pani gwiazdą i niekwestionowaną liderką. Czy taka sytuacja wyzwala w Pani dodatkową mobilizację do utrzymywania stałego dobrego poziomu, czy wręcz odwrotnie - paraliżuje?
- Nie lubię określenia gwiazda, które zupełnie do mnie nie pasuje. Sport rządzi się swoimi prawami. Raz jest się na szczycie, a innym razem nic się nie udaje. Ja uwielbiam atmosferę meczu i dopóki udaje mi się utrzymać dobry poziom sportowy nie widzę powodu dlaczego nie miałabym grać. Poza tym uważam, że starsze zawodniczki w zespołach młodzieżowych pozwalają na szybszy rozwój sportowy młodych adeptek koszykówki. W zespole PTS Pruszków jest wiele obiecujących zawodniczek i mam nadzieję, że uda mi się im pomóc.
Dzięki dojściu kilku doświadczonych zawodniczek PTS Lider zmienił swoje oblicze juniorskiego zespołu. Oprócz Pani doszły m.in. Urszula Kopeć i Ewa Rucińska. Jakie cele zostały postawione przed drużyną?
- Przed zespołem nie postawiono żadnych konkretnych zadań. Mamy grać jak najlepiej potrafimy. Sądzę jednak, że połączenie doświadczenia starszych zawodniczek i entuzjazmu młodych może stworzyć zaskakująco dobre połączenie. Na efekty najprawdopodobniej trzeba jednak jeszcze troszkę poczekać. Nic w życiu nie przychodzi łatwo i z niczego.
A jakie cele sportowe Pani sobie postawiła?
- Moim marzeniem jest rozegranie dobrego sezonu i uniknięcie kontuzji. Pragnę, żeby niektórzy ludzie zrozumieli, że gram w koszykówkę dlatego, że uwielbiam to robić, a nie dla pieniędzy.
Treningi z zespołem zaczęła Pani późno. Z Ewą Rucińską grała Pani w Polonii Warszawa, a z Urszulą Kopeć w Banku Wołomin. Czy znajomość z zawodniczkami z drużyny pozwoli szybciej się zgrać i lepiej rozumieć na boisku?
- Z Ewą grałam wiele lat i mam o jej profesjonalizmie doskonałe zdanie. Jest niezbędna w zespole. Również Ula Kopeć, córka mojej przyjaciółki Danki Kopeć spełnia w drużynie bardzo ważną rolę. Na pewno łatwiej się gra w zespole, w którym są doświadczone zawodniczki. Różnica pomiędzy koszykówką młodzieżową i tą "dorosłą" jest naprawdę spora.
Serdecznie gratuluję zwycięstw nad La Basketem Warszawa i Biomlekiem Chełm. Czy po rozegraniu tych meczy może Pani scharakteryzować grę swojego nowego zespołu?
- W PTS Pruszków oprócz starszych zawodniczek jest grupa młodziutkich dziewczyn, które mają bardzo duże możliwości. Już teraz widzę, że o kilku z nich kibice za parę lat zapewne usłyszą. Są bardzo mądrze prowadzone przez trenera Grzelaka i pomimo młodego wieku prezentują się w 1 lidze bardzo dobrze. Ten rok umożliwi im granie z zespołami, w których występują bardziej doświadczone zawodniczki. Na pewno bardzo duzo na tym zyskają.
Czy pokusiłaby się Pani o wytypowanie drużyn, między którymi rozegra się decydująca batalia o awans do Ford Germaz Ekstraklasy?
- Nie mam żadnych podstaw aby podjąć się tego zadania.
Czym, oprócz wspomagania na parkiecie PTS Lider Pruszków, będzie zajmowała się w tym sezonie jedna z najlepszych koszykarek wszechczasów w Polsce?
- Jak już wspomniałam pracuję na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Uczę studentów naszej uczelni metodyki nauczania i techniki wykonania w koszykówce. Zdaje mi się, że żadna z grających zawodniczek nie "rozkłada" każdego elementu gry na czynniki pierwsze jak ja. Muszę jednak przyznać, że taka świadomość gry przydałaby się wszystkim grającym w basket. Poza tym z całych sił kibicuję zespołowi MKS Polonii Warszawa (1992), w którym gra mój syn Wojtek.
Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę zrealizowania planów.
- Dziękuję za rozmowę