,

Lista aktualności

Rafał Sroka: Emocje sięgnęły zenitu

Jesteśmy świadkami pasjonującego weekendu w Ford Germaz Ekstraklasie. W piątek gorzowianki zaaplikowały swoim kibicom prawdziwy horror z happy endem. Sobotnie popołudnie okazało się niezwykle szczęśliwe dla wszystkich sympatyków "Białej Gwiazdy". Wiślaczki rzutem na taśmę, w najważniejszym meczu w ostatnich latach dla tego klubu, pokonały ambitne koszykarki CCC Polkowice. Co przyniesie kibicom FGE niedzielne popołudnie?

,

Piątkowe zwycięstwo nad Lotosem PKO BP Gdynia w finale Ford Germaz Ekstraklasy jest z pewnością dla klubu z Gorzowa największym sukcesem w historii. Wszyscy sympatycy koszykówcy byli po tym spotkaniu zachwyceni i to nie samym zwycięstwem ale stylem w jakim zostało ono odniesione. Mimo, iż koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. na 2 minuty przed końcem przegrywały w meczu ostatniej szansy 58:64 potrafiły odwrócić losy tego pasjonującego pojedynku. Czy będzie to przełomowy moment finałów i będziemy świadkami pościgu gorzowianek? Prowadzenie 3-1 to wynik bezpieczny dla gdynianek ale jeśli chcą one zaoszczędzić sobie niepotrzebnych stresów powinny wygrać niedzielne spotkanie stawiając "kropkę nad i". Nie będzie to jednak łatwe zadanie z kilku powodów. Po pierwsze nie wiadomo czy Lotos PKO BP będzie mógł liczyć na najlepszą w moim odczuciu koszykarkę Ford Germaz Ekstraklasy Tamikę Catchings. Po drugie jeśli gdynianki zagrają bez swojej liderki to czy będą potrafiły uporządkować grę "na obwodzie", gdzie mimo dobrej gry Ekateriny Snytsiny, Pauliny Pawlak i Alany Beard jednak daje się odczuć brak perełki jaką jest Tamika. Po trzecie koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. pokazały, że będą walczyć do samego końca i determinacja w szeregach tego zespołu będzie jeszcze większa tym bardziej, że gorzowianki poczuły smak zwycięstwa a trenerzy odbudowali morale zespołu zdeprymowanego trzema porażkami w finałach. Po czwarte wreszcie trener Maciejewski może liczyć na takie zawodniczki obwodowe jak Anna Breitreiner czy Katarina Zohnova dzięki czemu gra ofensywna tego zespołu jest bardziej zbilansowana i nie tylko Lindsay Taylor i Nkolika Anosike punktują w szeregach brązowych medalistek z ubiegłego sezonu. Po piąte łatwiej jest gonić niż uciekać więc drużyna która ma dużo mniej do stracenia będzie w lepszej kondycji psychicznej i trzeba wierzyć, że wszystkie te argumenty znajdą potwierdzenie w wyniku niedzielnego spotkania i że fascynujące rozgrywki Ford Germaz Ekstraklasy nie zakończą się w Gdyni. Któż z nas nie chciałby pojechać do Gorzowa na szósty mecz finałów? Wierzę, że gorzowianki "pójda za ciosem" i będziemy świadkami kolejnej niespodzianki. Sobotnie popołudnie było nie mniej atrakcyjne. Polkowiczanki stanęły przed wielką szansą pokonania wciąż aktualnych mistrzyń Polski w rywalizacji o brązowy medal. Trzeba przyznać, że po odejściu z zespołu Plenette Pierson i przy problemach zdrowotnych Jillian Robbins zadanie wydawało się znacznie trudniejsze. Spotkanie to, mimo niskiego wyniku punktowego, mogło się podobać z kilku względów. Przede wszystkim mecz trzymał w napięciu do ostatnich sekund i kto wie jaki byłby koniec gdyby Justyna Jeziorna na 3 sekundy przed koncem, wykonująca przy stanie 54:59 trzy rzuty wolne, trafiła dwukrotnie i celowo pudłując ostatni stworzyła szanse na zbiórkę w ataku i rzut mogący w rezultacie doprowadzic do dogrywki? Tak się jednak nie stało i brązowe medale na szyjach krakowianek pojechały do Krakowa. Kilkakrotnie zmieniało się prowadzenie a zrywy gospodyń doprowadzające do remisu wzbudzały podziw nawet bezstronnych obserwatorów. Mecz miał znakomitą oprawę, a spotkanie uatrakcyjniły swoja obecnością wielkie osobistości polityki i sportu. Wracając do meczu radość działaczy i trenerów Wisły Can-Pack była duża i nie ma się co dziwić. Krakowianki walczyły bowiem nie tylko o prestiż i medale ale o szansę na grę w europejskich pucharach, a co za tym idzie możliwość zbudowania klasowego zespołu na przyszły sezon, który przyzwyczaił do seryjnie zdobywanych tytułów mistrza Polski. Koszykarkom CCC Polkowice zaangażowania i walki nie można było odmówić. Zabrakło tylko jednego, a może aż jednego. Skuteczności. W odpowiedzi bardzo dobra dyspozycja, szczególnie Marty Fernandez napędzającej szybki atak, sprawiła, że nie był to radosny wieczór dla mieszkańców tego malowniczego miasta bedącego od lat mocnym koszykarskim ośrodkiem na Dolnym Śląsku. Pozostały jednak piękne wspomnienia po tym sobotnim wieczorze w Polkowicach, którego miałem przyjemność być świadkiem. Wierzę że w niedzielne popołudnie czeka nas równie znakomite widowisko na koniec tego pasjonującego i pełnego emocji weekendu Ford Germaz Ekstraklasy.