Lista aktualności

Będę tęsknić

Witam wszystkich swoich fanów i nie tylko w kolejnym odcinku mojego bloga. Obiecałam po sezonie napisanie kilka cenzurek o swoich towarzyszkach z zespołu, ale jednak doszłam do wniosku, że w zaistniałej sytuacji - kiedy nie wiem czy będę zawodniczką mego ukochanego klubu, pisanie o dziewczynach byłoby nie na miejscu.

Można by powiedzieć, że byłoby to obgadywanie. Jestem tylko mega zdziwiona, jak słyszę dookoła opinie ludzi, że coś w naszym zespole działo się niedobrego, że nie było atmosfery. I tak sobie myślę, że może ja byłam w innym zespole, a nie w INEI AZS Poznań? Nie chyba jednak tam grałam... więc czegoś tu nie rozumiem. Było kilka zgrzytów, i owszem, bo ciężko wytrzymać z 15 babami, 10 miesięcy, widząc się codziennie przez średnio 6 h. No raczej! Ale był to jeden z niewielu sezonów w mojej karierze, gdzie chętnie wracałam do tych laseczek, codziennie przez cały sezon!!! Powiem nawet więcej - kiedy nam nie szło, bo miałyśmy dosyć sporo porażek z rzędu (pominę fakt ile...) atmosfera w zespole wcale się nie popsuła. Może powinna, ale tak się nie stało. Myślę, że wielu osobom się to nie podobało, i może stąd przypisywanie wielu cenzurek naszej ekipie. Przed sezonem górnolotnie marzyłam o medalu... a dostałam szóstkę. W sumie wyższa nota niż piątka, ale przecież to nie szkoła (na całe szczęście). Miałyśmy ogromne szanse na piątą lokatę, ale kontuzje jakie się posypały na koniec sezonu troszkę nam przeszkodziły - Redka już po zabiegu, wraca do siebie, Kulfon - na kadrze pokazuje już na co ją stać (gratki bambero za meczyk z Belgią), ja weszłam jeszcze na ostatnie meczyki po naderwaniu łydeczki. Ale to nie koniec. Wercia - nasza kolejna kadrowiczka niestety zjechała z kadry, prosto na stół operacyjny i po wyczyszczeniu kolanka szykuje się na następny sezon. Wyjątkowo złośliwie ułożyło się to na koniec tego sezonu. Choć nie było do śmiechu w wielu drużynach. Taka jest prawidłowość - kto ma dłuższą i w miarę wyrównaną ławkę ten jest górą. Sezon ligowy się zakończył, a "sezon ogórkowy" trwa w najlepsze. Kto, gdzie, za ile i dlaczego tak drogo? - spekulują na różnych forach kibice. Fajnie się to czyta, szczególnie zawodniczkom, które już mniej więcej wiedzą co dalej. Jednak czym kibice mają żyć kiedy przez kilka miesięcy nic się nie dzieje. Zajmują się więc pekulacjami - a są one dużo bezpieczniejsze od tych finansowych! :) Co do mojej osoby to mogę tylko dodać, że będę grać w nadchodzącym sezonie, jeszcze tylko nie wiem gdzie. Ale bloga będę pisać dalej - choćby był to jakiś daleki zakątek świata. Będę wam wtedy niczym Cejrowski donosić o rytuałach i wierzeniach nowych ludów do których trafię. Teraz kiedy mamy przerwę w treningach mój czas zaprzątnęła kuchnia... ale ta telewizyjna. A dokładnie rzecz ujmując poznaję telewizję od kuchni spędzając każdą wolną chwilę z reporterami WTK w terenie - pozdrawiam panią redaktor Agnieszkę, Zuzę i pana redaktora Łukasza. Uczę się swojego (mam nadzieję) przyszłego fachu i jak na razie mi się bardzo podoba. Sądziłam, że będzie to dla mnie łatwiejsze, gdyż nie miałam problemu stanąć przed kamerą w trakcie sezonu i odpowiedzieć wylewnie na zadane przez redaktora pytanie - czym często bawiłam samych zainteresowanych, bo nie musieli mi już zadawać kolejnych pytań. Jednak stanie z drugiej strony kamery jest zgoła inne - a ja jak się okazało mam parcie na szkiełko, a nie na jego tył. Trza się więc przestawić. Ogólnie wzbudzam u wszystkich znajomych reporterów, działaczy, zawodników uśmieszek na twarzy kiedy pojawiam się z mikrofonem w ręku, zamiast piłki. I o dziwo ubrana w eleganckie ciuszki, a nie w "uniform" koszykarski. Swoją drogą w końcu wykorzystam moją pęczniejącą już w szwach garderobę. Chyba jestem zakupoholiczką. Drugą moją pasją na ten "ogórkowy" czas jest nic innego jak mój maleńki ogródeczek. Dopieszczam go w najmniejszych szczegółach, co chwila dokupując jakieś roślinki. Na szczęście w większości jednoroczne, bo ogródeczek za kilka lat przypominałby tajgę. Także korzystam z wiosennych promieni słońca, które z kolei pieszczą moje ciałko, i przy każdej okazji między reporterką i grzebaniem w ziemi, wykładam się niczym grzaneczka na leżaczku z książką lub z materiałami do nauki w ręku (niestety znowu zbliża się sesja). Także pozdrawiam moje kochane teammates - te kadrowe, te prawie kadrowe, te po kontuzjach i te wyleczone, pracujące, obijające się, zwiedzające południe z ukochanymi, wyjeżdżające za ocean, te rude i te kręcone - zakochane... wszystkie... będę za wami tęsknić!!!!