Lista aktualności

Z cyklu poznajmy się...

Córka znanej przed laty koszykarki, która zdobywała między innymi mistrzostwo Polski. Teraz idzie śladami matki. Choć lubi duże, terenowe samochody i szybką, pobudzającą muzykę, czasami relaksuje się przy dobrej książce i Boccellim. O kim mowa?

Z cyklu poznajmy się prezentujemy sylwetkę skrzydłowej Wisły Can-Pack Kraków – Doroty Gburczyk. Imię i nazwisko: Dorota Gburczyk
Wzrost: 186 cm
Wiek: 27 lat
Znak zodiaku: lew
Pozycja: skrzydłowa
Ksywa: „Doris”
Kariera klubowa: ŁKS, University of Missouri at Cansas City, Wisła Kraków, Wisła Can-Pack Kraków.
Sposób na stres: Dobra książka! Czytam przeróżne książki. Przede wszystkim jednak jeśli chcę się zrelaksować, zabieram się za takie o tematyce obyczajowej. Są bardzo dobre na stres.
Ulubiona potrawa: Ogólnie włoskie jedzenie, spaghetti. Makarony i nie tylko, to najlepsze jedzenie!
Ulubiony napój: Kawa rano, w południe, wieczorem, bardzo ją lubię!
Ulubiony rodzaj muzyki: Zależy od nastroju i humoru. Przeważnie rano dobra, szybka, pobudzająca muzyka. Wieczorami lubię słuchać spokojnej, nawet czasami muzyki poważnej.
Na przykład Boccelli. Jedno jest pewne - nie lubię heavy metalu.
Najlepszy film: Hmm ciężko powiedzieć bo naprawdę jest ich dużo. Jeśli miałabym wskazać jeden, będzie to „Człowiek w ogniu” z Denzelem Washingtonem.
Wymarzony samochód: Nie znam się zbytnio na samochodach, ale lubię bardzo duże auta. Uwielbiam zwłaszcza te terenowe i właśnie takie mi się najbardziej podobają.
Najlepsze miejsce na wakacje: Na przykład Wyspa Świętej Jadwigi. Tak generalnie to uważam, że najlepszy jest mały kraj, żeby nie było dużo osób. Wcale nie muszą być luksusy. Wystarczy ładna przyroda. Wspomniałam wcześniej o Wyspie Świętej Jadwigi ale nie tylko to miejsce jest urokliwe. Takich wysp jest w końcu pełno, ot chociażby Wyspa Świętej Anny, czy Karaiby.
Gdy mam wolny czas: Czytam książkę, idę z chłopakiem do kina, na spacer. Jak mam więcej wolnego czasu odwiedzam rodzinę w Łodzi.
Najważniejsze wydarzenie w życiu: W życiu sportowym – chwile, które prowadziły do mistrzostwa Polski, zarówno w ŁKS-ie jak i w Wiśle. A prywatnym – wiele ich było. Sama już nie wiem! Bardzo trudne pytanie.
Najsłynniejsza postać, którą spotkałam: Jan Paweł II. Byłam na prywatnej audiencji u papieża.
Człowiek, którego chciałabym spotkać: Nie miałam nigdy takiego marzenia, czy takiej potrzeby. Lubię poznawać ludzi i przyznam szczerze że w swoim życiu dużo takich osób poznałam, ale nie wskażę jednak jednej, konkretnej osoby.
Najwięcej zawdzięczam: Moim rodzicom, którzy wychowali mnie, nauczyli jak mam żyć, postępować. Ukształtowali mój charakter i wydaje mi się, że pokierowali mnie na dobrą drogę życiową, którą kontynuuję sama.
Sportowy idol: Moja mama. Teresa Strumiłło-Gburczyk – chciałabym osiągnąć tyle, ile ona osiągnęła.
Najtrudniejszy rywal: Odkąd pamiętam, gdy grałam jeszcze w ŁKS-ie mając 15-16 lat był to klub z Gdyni. Niezależnie jak się nazywał, zawsze był to obecny Lotos, z którym grałam w finale i rywalizowałam.
Najbardziej niesamowity mecz, w którym grałam: Ciężko powiedzieć. Bardzo trudnym meczem był ten w Eurolidze z Dynamo Moskwa. Bardzo przeżywałam to spotkanie. W tym sezonie nie przychodzi mi namyśl jakiś szczególny. Zawsze są jakieś emocje, kiedy mecz jest bardzo wyrównany. Ciężko wskazać mi jeden mecz taki bardzo niesamowity, w którym grałam ostatnio.
Trener, który najsilniej wpłynął na twoją karierę: Trenerką, która rozwinęła mój talent, odziedziczony po rodzicach, była Lucyna Smaczna. Ona rozbudowała mnie koszykarsko, jej najwięcej zawdzięczam.