04.10.2009 17:56, Konrad Kaptur
CCC lepsze od Lotosu!
Po niespodziewanym zwycięstwie nad typowaną do mistrzostwa Wisłą Can-Pack Kraków dziś podopieczne trenera Krzysztofa Koziorowicza pokonały kolejnego z tuzów ekstraklasy - Lotos Gdynia.
04.10.2009 17:56, Konrad Kaptur
Przed tym meczem wydawało się, że jedyna pozycja, na której teoretycznie przewagę powinny mieć zawodniczki z Gdyni to środkowa. Ivana Matovic dysponuje bowiem warunkami, o których zarówno Amisha Carter, jak i Nadia Parker mogą jedynie pomarzyć. Kibice w Polkowicach liczyli jednak, że obie Amerykanki wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności. Byli też przekonani, że jeżeli tak się stanie to Lotos jest do ogrania, bo to zespół, który potencjałem znacznie odstaje od ekipy, która w poprzednim sezonie wywalczyła tytuł mistrzowski. Okazało się, że Carter bez problemu radziła sobie z wyższą od niej o dobrych kilka centymetrów Ivaną Matovic. W całym meczu Amisha zanotowała aż 12 zbiórek, najwięcej na parkiecie, o 4 więcej od Matovic. Jednak to nie skuteczność spod kosza była kluczem do wygranej. Zdecydowała o niej doskonała defensywa oraz skuteczny obwód.
- Nie raz podkreślałem, że w baskecie kluczowe znaczenie ma obrona. Od niej się wszystko zaczyna i na niej się kończy. Dziś moje słowa znalazły potwierdzenie na parkiecie. Wygrana z Lotosem cieszy, bo to jest zespół, z którym zawsze się gra trudno. To ważne dla morale moich dziewczyn - powiedział po meczu Krzysztof Koziorowicz, trener CCC.
Przez większą część pojedynku na parkiecie toczyła się zacięta walka. Żaden z zespołów nie potrafił wypracować przewagi większej niż kilkupunktowa. Defensywna konsekwencja górowała nad ofensywną wirtuozerią. Zwłaszcza gospodynie broniły bardzo mocno, nie odpuszczały absolutnie żadnej piłki. Efekt? Gdynianki popełniły aż 21 strat, o dziewięć więcej od CCC. Szczytem niemocy Lotosu była kwarta numer trzy, w której gdynianki pierwsze punkty rzuciły po ponad ośmiu minutach! W ciągu dziesięciu uzbierały zaledwie cztery "oczka". CCC szło znacznie lepiej i zaliczyły ich 11. Na pięć minut przed końcową syreną, przy stanie 47:39 dla podopiecznych Krzysztofa Koziorowicza stało się jasne, że wielki Lotos wyjedzie z Polkowic na tarczy. Tuż po końcowej syrenie kibice dziękowali zawodniczkom owacją na stojąco. Takiego otwarcia sezonu mało kto się w Polkowicach spodziewał. Po meczach z Wisłą i Lotosem "pomarańczowe" mają komplet punktów.