Lista aktualności

Być w dołku

Zgodziłam się pisać tego bloga z kilku względów. Przede wszystkim by móc przedstawić swoje zdanie, ponieważ nie każdy nas o to pyta, lecz od razu ocenia (kłopot w tym, że często negatywnie). Aby kibice KS Cukierki Odra Brzeg byli bliżej nas i wiedzieli o nas/o mnie coś więcej. Postaram się robić dla Was relacje z naszych/moich perypetii tak, aby wszyscy byli zadowoleni… Oczywiście mam tu też swój profit… :)

Pisanie tutaj będzie małym krokiem w kierunku mojego przyszłego zawodu, a mianowicie bycia panią redaktor ;). Pozdrawiam i życzę miłej lektury. Być w dołku To zjawisko jest zapewne znane każdemu sportowcowi. Może jeśli o tym napisze coś się w nas przełamie, zmieni na lepsze? Bo na razie nie ma koncepcji. Jest tylko wiele pretensji i żalu. W sumie nie będę oryginalna, bo jak każdy uważam, że mamy mocną drużynę. Pomieszanie młodości z rutyną. Może trochę za niską, ale za to dzięki temu szybszą, a przynajmniej takie powinnyśmy być. Miałyśmy bardzo mocne przygotowania, myślę jedne z cięższych wśród zespołów w FGE - o czym świadczą kontuzje w trakcie nich (patrz Magda Rzeźnik, Martyna Koc). Cztery turnieje we wrześniu też nie należały do „spacerków”, szczególnie, że w każdym grałyśmy na 2 wysokie i jedną rozgrywającą. No i przyszła liga, dziewczyny po kontuzjach wróciły do zespołu, doszła przecież Angela. Ale coś tu nadal nie gra… Przede wszystkim powinnam przeprosić wszystkich tych, którzy to czytają, czyli kibiców. Wiem, że są z nami całym sercem, bo słychać to na meczach i widać na wszystkich forach internetowych, że bardzo się angażują i przeżywają wszystko z nami. Wiem, że zawodzimy. Wiem też, jak to wygląda z trybun czy też z relacji z meczy wyjazdowych po 20-punktowych przegranych. Otóż uważacie, że nam się nie chce. To nie jest tak. Chociaż w tym jednym chciałabym nas usprawiedliwić, nas - zawodniczki i trenerów. Koszykówka to nasz zawód, robimy to z pasji do sportu i nie oszukujmy się dla pieniędzy. Jest to praca jak każda inna, a my jesteśmy ludźmi, jak inni. Wychodzimy na parkiet po to żeby wygrać, bo właśnie wygrana jest naszym zawodowym sukcesem. Jednak jak w każdej pracy i w naszej nie zawsze wiedzie się dobrze. Nie zawsze lekarz uratuje swojego pacjenta, prawnik wygra swoją sprawę i tak jest też z nami. Tak u nas jak i u nich wszystko zależy od kondycji psychicznej jak i fizycznej. Nie sądzę, że po tak ciężkich przygotowaniach brakuje nam kondycji fizycznej - co najwyżej możemy być zmęczone. Nie znam się jednak na fizjologii człowieka, nie skończyłam studiów trenerskich i zawsze to ja byłam trenowana, a nie trenowałam kogoś, dlatego w tym temacie nie zajmę stanowiska. Jednak wiem, że w meczu gdzie nic nie wychodzi, gdzie brakuje zrozumienia, a przeciwnik „dobija” kolejnymi celnymi rzutami - czasem w końcówce akcji (patrz mecz z Pabianicami), psychika płata figle i jest coraz ciężej grać i wygrywać, choć naprawdę bardzo się chce. Myślę, że brak nam zgrania, czyli zrozumienia w ataku i rotacji w obronie. Na parkiecie jest za dużo chaosu, a za mało przemyślanych akcji. Stąd bierze się mnóstwo strat przerodzonych w kontrataki, które zawodnika szczególnie bolą. Teraz mamy dwa tygodnie na refleksje, odbudowanie psychiki właśnie i pokazanie na co nas stać. Ja ze swojej strony obiecuję, że zrobimy co w naszej mocy aby poprawić swój wizerunek w oczach kibiców, a kibiców proszę o cierpliwość, wyrozumiałość i pamięć o tym, że jesteśmy tylko ludźmi… Pozdrawiam i do następnego! PS. Dołączam fotosa z prześliczną kicią Szopena, czyż nie? :) (Pozdro Szopi)