,

Lista aktualności

Niepokonany KSSSE AZS PWSZ

Nieoczekiwane zwroty akcji, rzuty mogące być ozdobą pojedynków decydujących o medalach największych imprez i walka o każdy centymetr parkietu – takich spotkań jak sobotnie pomiędzy CCC Polkowice a KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. chciałby się oglądać jak najwięcej.

,

- Gdyby wszystkie spotkania koszykarskie wyglądały jak to dzisiejsze, to hale pękałyby w szwach - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec akademiczek. Miał stuprocentową rację. Sobotni mecz był doskonałą reklamą basketu. Zaczęło się od mocnego wejścia CCC. Co prawda wynik otworzyła Agnieszka Kaczmarczyk z Gorzowa, ale w ciągu następnych trzech minut podopieczne Krzysztofa Koziorowicza trzykrotnie przedziurawiły kosz rywalek zza linii 6,25 m, a do tego dołożyły jeszcze celny rzut spod kosza Darii Mieloszyńskiej i zrobiło się 11:2 dla gospodyń. Mniej więcej w połowie otwierającej kwarty akademiczki wzmocniły defensywę, co sprawiło, że "pomarańczowe" zatraciły skuteczność. KSSSE grał głównie przez środek, gdzie Justyna Żurowska oraz Izabela Piekarska wykorzystywały przewagę wzrostu. W efekcie tuż przed końcem kwarty numer jeden gorzowianki zniwelowały rozmiary porażki do ledwie jednego "oczka", a kilka sekund przed syreną Samantha Richards wyprowadziła swój zespół na jednopunktowe prowadzenie – 18:17. W kwarcie numer dwa "pomarańczowe" nadal próbowały szczęścia głównie z obwodu, a podopieczne trenera Maciejewskiego stosowały szersze spektrum rozwiązań ofensywnych. Mimo to, wynik cały czas oscylował wokół remisu, a kilkanaście sekund przed końcem pierwszej połowy po rzucie Małgorzaty Babickiej CCC wyszło nawet na dwupunktowe - 38:36 - prowadzenie. Wówczas kunsztem błysnęła Sidney Spencer, która trafiła niemal równo z syreną i do szatni zespoły schodziły przy stanie remisowym. Po zmianie stron, przez pierwsze trzy minuty żadnemu zespołowi nie udało się objąć prowadzenia na dłużej niż chwilę. Każda skuteczna akcja jednych znajdowała natychmiast odpowiedź po stronie przeciwnej. W 24 minucie meczu najpierw trafiła Richards, potem Piekarska oraz Julia Dureika i zrobiło się 44:51. Potem było 46:53. Gorzowianki ewidentnie zaczęły przejmować kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Gospodynie w tym okresie raziły nieskutecznością. Oddawały rzuty z nieprzygotowanych pozycji, zbyt szybko kończyły akcje, a ich rozgrywającej – Czeszce Veronice Bortelovej wyraźnie gotowała się głowa. Wyrazem bezradności CCC był rzut Mieloszyńskiej za "trzy", po którym piłka nie dotknęła nawet obręczy. W końcówce kwarty gorzowianki kilka razy chybiły, a gospodyniom nadzieję dała celna "trójka" Babickiej, po której przewaga KSSSE zmalała do pięciu punktów. Ostatnią odsłonę sobotniego spektaklu rozpoczęła kapitalnie Mieloszyńska, która trafiając czwartą i piątą "trójkę" sprawiła, że przewaga KSSSE zmalała do dwóch, a potem jednego punktu. Odpowiedzią wicemistrzyń Polski były genialne akcje Richards, które dały czteropunktowe prowadzenie – 65:61. Wówczas los CCC znalazł się w rękach Nataliyi Trafimavej. Gdyby Białorusinka trafiła z linii rzutów wolnych wynik byłby otwarty. Chybiła dwukrotnie i w końcówce celna "trójka" Ani Pietrzak pozwoliła gospodyniom jedynie na zniwelowanie rozmiarów porażki.