,

Lista aktualności

Octavia Blue: Jeszcze pokażę na co mnie stać!

Amerykanka pojawiła się w Pabianicach 19. października. Od tego czasu wystąpiła w trzech spotkaniach, w których zdobyła łącznie 35 punktów. Widać, że z meczu na mecz gra co raz lepiej. Oficjalny serwis Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet postanowił dowiedzieć się czegoś więcej o koszykarce zza Oceanu.

,

POLSKA - Prawie nic nie wiedziałam przed przylotem tutaj. Jedynie to, że dwie Polki grają w WNBA. Natomiast z Joanną Cupryś (polskim managerem Octavii – przyp. red) grałam w izraelskiej drużynie i trochę mi opowiedziała o Polsce. Mówiła, że jest zimno o tej porze roku, ale nie myślałam, że aż tak. Niedługo wybieram się na zakupy po cieplejsze rzeczy, po rękawiczki, czapkę. Na święta będę w domu, to także przywiozę sobie parę swetrów. Poza tym w Miami słońce świeci, a tutaj pada śnieg, którego nie widziałam przez parę lat. Ostatni raz jak grałam we Francji. Muszę się przyzwyczaić do tej pogody. Natomiast już polubiłam Polaków. Są naprawdę sympatyczni i mili. Gorzej z waszym językiem. (śmiech) Staram się coś tam nauczyć, ale ciężko mi to idzie. KOSZYKÓWKA - Zaczęłam grać w wieku 13 lat. Wypatrzył mnie nauczyciel wychowania fizycznego i tak trafiłam na treningi. Grałam w wielu zespołach, w kilku krajach. Oczywiście, wszystkie ligi bardzo się od siebie różnią. W WNBA gra jest dużo szybsza, zawodniczki są silniejsze. Akcje opierają się głównie na indywidualnościach, penetracji. Budżety wszystkich klubów są na podobnym wysokim poziomie, bo regulują to przepisy ligi. W Polsce natomiast gra opiera się na rzucie, ataku pozycyjnym. Ale i tak jest tu dobry poziom ligowy. Mamy dobry zespół. A w Izraelu z kolei liga jest o tyle silna, że tam mogą grać jednocześnie cztery Amerykanki. W Polsce jedynie Jelenia Góra ma trzy amerykańskie zawodniczki, reszta po jednej, góra dwóch. Co do treningów. Tak samo ciężko trzeba pracować, niezależnie od tego, gdzie się gra. Z tym, że w Ameryce w trakcie sezonu jest mniej czasu na normalny trening. Jest bardzo dużo meczów, co zmusza do wielu, często długich podróży i po prostu nie ma na to czasu. Jedynie przed meczem wieczorem jest jakaś taktyka, rozegranie. JA (o sobie) - Mam starsze rodzeństwo, siostrę i brata, ale tylko ja w rodzinie jestem sportowcem. Poza tym mam psa, yorkę Mimi, który tutaj ze mną przyleciał. Nie mam męża, ani chłopaka. Jest więc szansa dla polskich facetów. (śmiech) Koszykówka zajmuje bardzo wiele miejsca w moim życiu, ale gdy tylko mam wolny czas to gotuję. Uwielbiam wręcz stać „przy garach” w kuchni. Nie mam koronnej potrawy. Wszystko mi wychodzi. (śmiech) O swojej przyszłości nie myślałam jeszcze tak poważnie, ale z pewnością zostanę w baskecie. Nie ukrywam, że marzy mi się bycie trenerką. Uważam, że jestem silną koszykarką, dobrą w zbiórkach, czuję się nieźle także w obronie. Niestety, jeszcze nie udało mi się w pełni pokazać moich umiejętności. Muszę dojść do siebie, złapać rytm i wtedy będę naaaprawdę dobra.