,

Lista aktualności

Energa wygrywa w Poznaniu

Koszykarki Energi Toruń zwyciężając pierwszą kwartę 26:13 "ustawiły" losy rywalizacji z INEĄ AZS Poznań i już do końca spotkania utrzymywały bezpieczną przewagę. Ostatecznie podopieczne Elmedina Omanicia wygrały 82:70.

,

Akademiczki mecz rozpoczęły delikatnie mówiąc niemrawo. Mnożyły się proste straty oraz inne podstawowe błędy koszykarskiego rzemiosła. W dodatku obrona gospodyń w pewnych momentach meczu prezentowała się jak szwajcarski ser. Skrzętnie wykorzystały zaistniałą sytuację przyjezdne, szybko obejmując sześciopunktowe prowadzenie (8:2). Prowadzenie, którego jak się później okazało nie oddały już do końcowej syreny. W pierwszych połowie spotkania wiodącymi postaciami w szeregach torunianek były Alicia Gladden (10 punktów) oraz Patrycja Gulak-Lipka (9 "oczek"). Wspomniany duet dzielnie wspomagały również Agata Gajda i Monika Krawiec. Obie w swoich statystykach zapisały po 6 punktów. W pierwszej części meczu ekipa z Torunia dominowała praktycznie w każdym elemencie gry. Począwszy od skuteczności (56% (14/25), przy zaledwie 19% miejscowych (5/26)) a skończywszy chociażby na statystyce asyst - 9 po stronie gości, a zaledwie 3 po stronie tutejszych. Po pierwszych dwudziestu minutach w oczy rzucała się również statystyka strat po stronie akademiczek było ich aż 13! W szeregach gospodyń w pierwszej połowie pojedynku dwoiła się i troiła Natalia Mrozińska (8 punktów). Popularnego "Mrozia" starały się wspierać także Adrianne Ross oraz Weronika Idczak, które solidarnie zanotowały w swoim dorobku po 5 punktów. Głównie dzięki wspomnianym zawodniczkom oraz przyzwoitej postawie "na desce" Joanny Kędzi, w pierwszych dwóch odsłonach nie doszło do pogromu INEI (29:42). W trzeciej kwarcie poznanianki wreszcie wzięły się do roboty i pokazały, że jak się chce, to można grać. Nawet z bardziej wymagającym i faworyzowanym przeciwnikiem. Drużyna ze stolicy Wielkopolski poprawiła nieznacznie grę w obronie. Z kolei zespół z Torunia chwilami popełniał proste, niewymuszone błędy. Nadal kapitalnie grała Mrozińska, swoje starała się dorzucić także Ross wraz z Idczak. Do swoich koleżanek dołączyła również Agnieszka Skobel. Taki przebieg wydarzeń na parkiecie spowodował, że kibice oglądali bardziej zacięte i wyrównane widowisko, w którym chwilami nie brakowało emocji. O losach rywalizacji w tym starciu rozstrzygnęła jednak fatalna pierwsza połowa meczu. Pomimo ambitnej postawy w trzeciej i czwartej odsłonie wcześniej poniesionych strat nie udało się już niestety odrobić. Zabrakło czasu, strzelca z prawdziwego zdarzenia, ale przede wszystkim głównie doświadczenia i spokoju. Doświadczenia oraz spokoju, którym z kolei w ważnych chwilach mogły imponować popularne "Katarzynki". Koszykarki trenera Omanicia wykorzystały bowiem wszystkie błędy swoich przeciwniczek, wypracowały dość sporą przewagę, którą w dodatku w trudnych chwilach potrafiły utrzymać.