,

Lista aktualności

KSSSE wygrywa po rzucie w ostatniej sekundzie

UTEX ROW Rybnik prowadził przez większą część meczu, by ostatecznie ulec na finiszu. Decydujące punkty zdobyła równo z końcową syreną Liudmiła Sapova, dając tym samym KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. wygraną 70:69. Wicemistrzynie wciąż niepokonane.

,

Rybniczanki rozpoczęły mecz celnym rzutem za trzy Nikity Bell. Kolejne akcje należały jednak do gorzowianek. Trafiały za dwa: Izabela Piekarska, Ludmiła Sapova i Justyna Żurowska. Kiedy z dystansu rzuciła Sidney Spencer i na tablicy było 9:3 wydawało się, że gospodynie łatwo wygrają. Nic bardziej mylnego. Gorzowianki zaczęły popełniać błędy, a zawodniczki UTEX-u ROW bezbłędnie rzucały za trzy punkty. Rozpoczęła przy stanie 11:5 Monika Sibora. KSSSE odpowiedział jeszcze rzutem Jely Vidacić, jednak przy stanie 13:10 przyjezdne rzuciły z rzędu cztery trójki (w tym trzy razy trafiała Katarzyna Krężel!) i objęły prowadzenie 22:13! Przed końcem pierwszej kwarty udało się jeszcze gospodyniom zniwelować straty do trzech oczek. Równo z końcem czasu za trzy trafiła Żurowska. Drugą odsłonę znów celnym rzutem z dystansu rozpoczyna Krężel i było 19:25. Przewaga 6-9 punktów utrzymywała się przez całą kwartę, w której podopieczne Dariusza Maciejewskiego popełniały masę błędów. Nie stwarzały sobie pozycji do oddania celnych rzutów. Za to rybniczanki punktowały. Trzy minuty przed końcem pierwszej połowy gorzowianki przegrywały 27:36. Rzuty osobiste miała Vidacić. Nie trafia jednak ani jednego. Sytuację próbowała ratować celnym rzutem za dwa Żurowska. Było 29:36 i 1,29 do końca kwarty, w której gospodynie trafiają już tylko raz z rzutu osobistego (rzucała Samantha Richards). Rybniczanki zdobywają za to pięć punktów (spod kosza i za chwilę jeden osobisty rzuca celnie Devanei Hampton, dwa osobiste na sekundę przed końcem wykorzystuje Sibora) i schodzą na przerwę z rekordowym prowadzeniem 41:30. Gorzowianki wychodzą na trzecią kwartę bardzo zmotywowane i to szybko przekłada się na wynik. Najpierw punkt z osobistych zdobywa Sapova, za chwilę zza lini 6,25 trafia Żurowska. Kolejne dwa oczka dorzuca Sapova i na tablicy widnieje wynik 36:41. Przyjezdne jednak nie odpuszczają. Kolejne półtorej minuty wicemistrzynie Polski przegrywają 2:6 i strata do rybniczanek znów niebezpiecznie wzrosła do dziewięciu punktów. Na boisku pojawia się Agnieszka Kaczmarczyk i trafia najpierw za dwa punkty przy stanie 46:54, za chwilę ponownie spod kosza z faulem (nie trafia osobistego) i jest 50:57. Ostatnie trzydzieści sekund gospodynie wygrywają 4:0. Trafia Żurowska i Richards. Na ostatnie dziesięć minut plan jest prosty. Trzeba odrobić trzy punkty straty (na tablicy widniał wynik 56:59). Z rzutu osobistego trafia Bell. KSSSE odpowiada rzutami Piekarskiej za dwa i Spencer z dystansu! Dzięki tym trafieniom gorzowianki wychodzą na prowadzenie 61:60! Przez kolejne dwie minuty oglądamy festiwal błędów, strat i niecelnych rzutów obu zespołów. Wreszcie za trzy trafia Sibora (za chwilę schodzi za piąty faul) i zawodniczki UTEX-u ROW znów w hali wicemistrzyń Polski wychodzą na prowadzenie. W kolejnych akcjach trafiają Spencer i Kaczmarczyk. KSSSE prowadzi 65:63 i wydaje się, że kontroluje przebieg rywalizacji. Trafia jednak Bell i znów na tablicy wyników pojawia się remis. Sapova trafia za chwilę tylko jeden rzut osobisty. W odpowiedzi rzuca celnie Whitney Boddie i przyjezdne znów obejmują prowadzenie. Na 1,47 przed końcem meczu trafia spod kosza Sapova i jest 68:67. Gorzowioanki dobrze bronią następne akcje, ale w ataku popełniają proste błędy. Do końca meczu zostaje 11 sekund (przy piłce rywalki) i trener Dariusz Maciejewski prosi o czas. Trener Mirosław Orczyk wprowadza na parkiet Hampton i to właśnie ta zawodniczka zbiera piłkę pod koszem po niecelnym rzucie koleżanki! Trafia i wyprowadza kolejny raz rybniczanki na prowadzenie! Tym razem na cztery sekundy przed końcem meczu! O czas ponownie prosi Dariusz Maciejewski. Rozrysowuje akcję. Spencer podaje pod kosz do Sapovej, która równo z końcową syreną trafia za dwa punkty i zapewnia ósme z rzędu zwycięstwo w lidze wicemistrzyniom Polski! Ogromne pretensję po meczu miał do swoich zawodniczek trener Orczyk. Rybniczanki, mogły faulem zatrzymać akcję gorzowianek (miały w tym momencie trzy faule w czwartej kwarcie). Nic nie zrobiły i zaprzepaściły szansę na sensacyjne zwycięstwo. - Chciałem pogratulować trenerowi Maciejewskiemu. Jestem tutaj któryś rok z rzędu. Fantastyczna robota. Idziecie do przodu. My mogliśmy wygrać taki mecz raz w życiu. Strategia była bardzo dobra, zawodniczki grały dobrze. Ostatnie cztery sekundy zagraliśmy jednak jak dzieciaki z przedszkola. Na czasie wszyscy wiedzą, że Sapova pójdzie w prawo, że trzeba ją sfaulować. I co z tego... Po co graliśmy 39 minut i 56 sekund?! Oczywiście mogliśmy wygrać bardzo szczęśliwie. Gorzów gra w Eurolidze i był faworytem. Muszę się zastanowić co dalej, bo przegrywamy drugi raz taki mecz. Była bardzo duża nagonka na moją osobę w tygodniu. Bardzo się ciesze, że udało się wykonać, to co zaplanowaliśmy. Gorzów grał dziś słabiej. Nam wszystko wychodziło. Ale co z tego. Skoro tak zachowały się moje zawodniczki w końcówce. Nie mamy sali, nie mamy gdzie trenować. Jeszcze raz gratuluję gospodarzom, bo wiem, jak trudno gra się w Eurolidze - powiedział po meczu Mirosław Orczyk. - Po obejrzeniu kaset wiedziałem, że ten zespół ma ogromny potencjał. W Toruniu powinien wygrać. Mieliśmy dziś prostą strategię. Chcieliśmy ograniczyć zawodniczki amerykańskie, bo wiedzieliśmy, że grają bardzo dużo indywidualnie i między sobą. Wiedzieliśmy, jak dobrze rzuca Kasia Krężel. Chcieliśmy też ograniczyć rzuty spod kosza i to się odbiło tym, że nie nadążaliśmy z obroną przy rzutach za trzy. Nie było wyjścia przy tak dysponowanym rywalu. Musieliśmy bronić każdy swego. W tym momencie rozhulały się Amerykanki. Bardzo się cieszę, że wyszliśmy z tak wielkich tarapatów. To świadczy, że mamy charakter, mamy zespół. W ostatnich sekundach rozrysowałem akcję, którą Ludmiła wykończyła wspaniale - powiedział na konferencji prasowej Dariusz Maciejewski.