,

Lista aktualności

Euroliga: Druga porażka Wisły Can-Pack Kraków

Drugi mecz i druga porażka - taki bilans w rozgrywkach Euroligi Kobiet notują koszykarki Wisły Can-Pack Kraków. W dzisiejszym meczu ze Spartakiem Moskwa podopieczne Elmedina Omanicia nie potrafiły powstrzymać Tiny Thompson, która w zasadzie w pojedynkę rozstrzygnęła losy meczu. 28 punktów i 18 zbiórek mówi samo za siebie. Ostatecznie mistrzynie Polski uległy drużnie z Rosji 58:72.

,

Rosjanki do zwycięstwa poprowadziła gwiazda Houston Comets Tina Thompson, która w samej pierwszej połowie zdobyła 21 z 28 swoich punktów. Wespół z koleżanką klubową Małgorzaty Dydek z Connecticut Sun Taj McWilliams Franklin zebrały ponadto z tablic aż 28 piłek. Wiślaczki nie dysponowały wystarczającą siłą pod koszem by przeciwstawić się parze doskonałych Amerykanek. Spartak prowadził od pierwszej do ostatniej minuty. Wynik meczu otworzyła Thompson celnym rzutem zza łuku. W pierwszej kwarcie trio McWilliams Franklin – Thompson – Bibrzycka zdobyło 21 z 23 punktów dla gości co pozwoliło odskoczyć zespołowi Natalii Hejkovej na dystans ośmiu punktów. Wisła odpowiedziała dobrą grą Anny DeForge (7 punktów w pierwszej ćwiartce), ale było to za mało na dobrze grające zawodniczki z Moskwy. O pierwszych sześciu minutach drugiej kwarty wiślaczki będą chciały jak najszybciej zapomnieć. Podobnie jak pierwszą odsłonę również i tą celnym rzutem z dystansu rozpoczęła Tina Thompson . Od stanu 18:28 Spartak dzięki kapitalnemu rozgrywaniu Tichy Penicheiro i koncertowej grzę Thompson zdobył 15 punktów pod rząd nie tracąc ani jednego. Przy stanie 18:43 wreszcie obudziły się miejscowe. Sygnał do ataku dała skuteczną "trójką" znakomita dziś w obozie krakowianek (17 punktów, 5 zbiórek) Anna Wielebnowska. Swoje punkty dołożyła DeForge i Wisła zakończyła pierwszą połowę serią 10:0, dzięki czemu zmniejszyła stratę do rywalek do 15 punktów. Po przerwie zobaczyliśmy odmienioną Wisłę. Mistrzynie Polski najwyraźniej uwierzyły we własne możliwości i w to, że nawet z gwiazdami rodem z WNBA można nawiązać wyrównaną walkę. Po kolejnym udanym zagraniu Wielebnowskiej wiślaczki zmniejszyły dystans do Spartaka do dziewięciu "oczek". Kilka prostych strat (nie pierwszy w meczu błąd kroków Anny DeForge, łatwe podanie Dominique Canty w poprzek boiska ułatwiające przechwyt piłki) przeszkodziło zespołowi Elmedina Omanicia w dalszej Pogoni za Rosjankami. – W meczu z tak dobrym rywalem nie można sobie pozwolić na takie straty – kręciła głową Anna Wielebnowska. Nadzieje na zwycięstwo wybiły wiślaczkom z głowy również rywalki. Spod kosza dwa razy trafiła mierząca 198 cm Ekaterina Lisina, kolejne punkty dołożyły Marina Karpunina oraz Penicheiro i Spartak odzyskał kilkunastopunktową przewagę. W czwartej kwarcie doszło do przykrego wypadku. Walcząc o piłkę z Jeleną Skerović rozpędzona Francesca Zara z pełnym impetem wpadła na swoją trenerkę Natalie Hejkovą. Hejkovej, która straciła przytomność pośpieszył na ratunek lekarz Wisły Jerzy Zając. Parę minut później ze zdrowiem trenerki Rosjanek było już wszystko w porządku i Hejkova z dawną energią dyrygowała z ławki poczynaniami swojego zespołu. Tymczasem na parkiecie trwała wyrównana walka kosz za kosz. Ostatnią kwartę Wisła przechyliła nawet na swoją korzyść (16:15), ale było to za mało na skutecznie grający zarówno w ataku jak i w obronie Spartak. W zespole Wisły martwi dyspozycja środkowej Daliborki Vilipić, która na tle Amerykanek wypadła słabo. Dość wspomnieć, że jedyne punkty (1 z 6 celnych rzutów z gry) zdobyła w 36 minucie meczu, a kiedy wreszcie zebrała piłkę nad McWilliams Franklin, ta odpłaciła się efektownym blokiem przy próbie rzutu Vilipić. Po meczu powiedzieli:
Natalia Hejkova (trener Spartaka Moskwa): - To był ciężki mecz. Zaczęliśmy dobrze, zwłaszcza w drugiej kwarcie zespół zagrał bardzo dobrze tak w obronie jak i w ataku. Po przerwie lepiej zagrała Wisła, u nas zabrakło zespołowości. Widać jednak postęp w grze zespołu. Zagraliśmy lepiej niż przed tygodniem w Wilnie. Elmedin Omanić (trener Wisły Can-Pack Kraków): - Po pierwszej połowie wszystko było jasne. To bardzo mocny zespół, który ma w swoich szeregach wiele gwiazd z ligi WNBA – dokładnie pięć zawodniczek. Bardzo źle zagraliśmy w pierwszej połowie, a Spartak tak jak mówiła trener Hejkova grał fajnie w obronie, z czego brało się wiele kontrataków. Największy problem mieliśmy z Tiną Thompson. Gratuluję i mam nadzieje, że ze zdrowiem trener Hejkovej będzie dobrze i wróci szczęśliwie do domu. Agnieszka Bibrzycka (Spartak Moskwa): - Wisła wyszła trochę przestraszona. Ustaliłyśmy wynik po pierwszej połowie, druga była już kontrolowana, grałyśmy na remisie. Świetne zawody zagrała nasza liderka Tina Thompson. Jesteśmy zespołem równorzędnym, cele mamy wysokie i mam nadzieje, że je osiągniemy. Anna Wielebnowska (Wisła Can-Pack Kraków): - Wszystko zostało już powiedziane. Wiadomo jaką siłą dysponuje Spartak, to były dla nas ciężkie zawody. W pierwszej połowie było trochę tremy. Nie udało nam się przykryć ich najlepszej zawodniczki Tiny Thompson. Jestem optymistką, myślę, że będzie dobrze i nadal mam nadzieje na final four. Statystyki