21.11.2009 19:44, Adam Wall
INEA wygrywa, bo ma Skobel i Idczak
Pierwsze zwycięstwo w sezonie poza Poznaniem zanotowały koszykarki INEI. Podopieczne Katarzyny Dydek pokonały Blachy Pruszyński Lider Pruszków. Najwięcej punktów w historii występów w PLKK rzuciła rozgrywająca Weronika Idczak.
21.11.2009 19:44, Adam Wall
20-letnia Idczak w PLKK występuje już od sześciu sezonów, ale obecne rozgrywki są dla niej najlepsze w historii. Jej statystyki wyraźnie poszły w górę, a wskaźnik evaluation nawet się podwoił. W Pruszkowie młoda zawodniczka ustanowiła nowy rekord kariery w ilości rzuconych punktów w jednym meczu. Do tej pory najlepszym wynikiem Idczak był dorobek 22 punktów, w meczu z SMS PZKosz Łomianki w połowie listopada 2007 roku. Drużynie Lidera rzuciła jednak o dwa więcej. - Byłam mile zaskoczona moją postawą na boisku. Od pięciu dni z powodu wysokiej gorączki i przeziębienia jestem na antybiotyku. W meczu z Liderem miałem dzień konia, chyba najlepszy w całym moim życiu - przyznała z uśmiechem Idczak.
INEA, po celnym rzucie z dystansu Ashley Shields, przegrywała w Pruszkowie tylko na początku spotkania. Seria trafień z obwodu sprawiła, że po 12 minutach gry poznanianki wyszły jednak na prowadzenie 35:25. Doskonałe zawody rozgrywały wówczas Idczak - 16 punktów do przerwy (w tym 4/5 za 3) oraz Ewelina Skobel. Reprezentantka Polski była niemal wszędzie, rzucała (10 pkt), walczyła na tablicach (5 zbiórek), a także podawała (6 asyst). Do przerwy zawodniczki Katarzyny Dydek prowadziły 49:45, trafiając aż 7 z 10 rzutów z dystansu. - Kilka dziewczyn na rozgrzewce narzekało na te kosze, ale jak widać nasza skuteczność w meczu była bardzo dobra - cieszyła się Skobel.
Skuteczną bronią przyjezdnych było szybkie przejście z obrony do ataku. Wkrótce po zbiórce na bronionej tablicy, zawodniczki INEI często uruchamiały kontratak skutecznym przerzutem na drugą stronę boiska. Wolno powracające do defensywny miejscowe miały z tym wyraźny problem. - To jest nasze założenie na każdy mecz. Tym razem udało się je jednak zrealizować - wyjaśniła Skobel.
Lider kilkukrotnie zbliżał się do rywalek, ale zazwyczaj wkrótce po odrobieniu straty seryjnie tracił punkty. Nieporadna w ataku była LaToya Bond - 5 punktów (1/7 z gry) i 3 straty oraz po przerwie Shields - 4 punkty. Po złych akcjach w ataku Amerykanki popełniały błędy w obronie. - Zagrałyśmy na świeżości, a brak środowego meczu w Pucharze Polski na pewno nam pomógł. Dzięki temu przez ostatni tydzień mogłyśmy przygotowywać się do tych zawodów - przekonywała Idczak.
Na 10 minut przed końcem pruszkowianki przegrywały różnicą ośmiu punktów (60:68), a w ich grę wkradła się nerwowość. Często traciły piłkę - 13 strat po przerwie i popełniały błędy w obronie. Lider, przez pierwsze 6 minut czwartej kwarty, rzucił tylko dwa punkty, tracąc przy tym 12. Wówczas stało się jasne, że INEA tego meczu nie przegra. - Przez te błędy przegrałyśmy tak wysoko - narzekała Mirela Pułtorak.
- Każda zawodniczka dołożyła swoją cegiełkę do tego zwycięstwa, ale kluczową rolę odegrała Weronika Idczak. Bardzo rozsądnie rozgrywała piłkę, rzucała wtedy, kiedy wymagała tego sytuacja, często ściągała również na siebie rywalki, penetrując. Trafiła aż 6 z 7 prób za 3. Jeżeli tak wygląda chora zawodniczka, to chciałabym mieć 12 takich - zdradziła Dydek.
- To co udało się wygrać na początku sezonu stawia nas w nienajgorszej sytuacji, ale jeśli chcemy coś ugrać w tej lidze, to nie możemy tak przegrywać - zakończył Rybczyński.