,

Lista aktualności

Damian Juszczyk: "Biała Gwiazda" błyszczy w Eurolidze!

Koszykarki krakowskiej Wisły Can-Pack nadal pozostają niepokonane w Eurolidze. Co prawda, tym razem we własnej hali okazały się zaledwie o dwa punkty lepsze niż ostatnia drużyna grupy B, ale zwycięzców się przecież nie rozlicza. Zwłaszcza, że krakowski zespół pozostaje jedną z trzech niepokonanych drużyn w rozgrywkach, a apetyty fanów z Grodu Kraka rosną z każdym meczem...

,

Po końcowej syrenie większość kibiców opuszczała halę przy ulicy Reymonta z uśmiechem na ustach, ale wcale nie musiało się tak skończyć. Z jednej strony, kiedy w drugiej kwarcie krakowski zespół wypracował sobie dwunastopunktową przewagę, wydawało się, że wystarczy obronić jeszcze jedną czy dwie akcje, by dobić przeciwniczki i sprawić, że pozostałe dwie kwarty będą po prostu nudne. I trudno uwierzyć w to, że taka perspektywa przeraziła krakowianki. O ile niełatwo to racjonalnie wytłumaczyć współczuciem dla ostatnich w tabeli przeciwniczek czy brakiem emocji wśród kibiców, o tyle nie sposób zaprzeczyć, że dwanaście punktów przewagi prysło niczym bańka mydlana - do tego stopnia, że w późniejszej fazie spotkania Chorwatkom udało się nawet wyjść na prowadzenie. Jak się bawić to na całego! Więc może inaczej rozwinęłaby się sytuacja, gdyby dynamiczne podanie Marty Fernandez zza pleców wpadło w ręce koleżanki lub też kilka innych efektownych akcji zakończyłoby się umieszczeniem piłki w koszu rywalek. Okazało się jednak, że radosna zabawa zamieniła się w - co najmniej - delikatny dreszczyk emocji (chyba nie tylko wśród kibiców). Wygląda więc na to, że specyfiką Euroligi są po prostu wyrównane końcówki, niezależnie od klasy przeciwnika (a przynajmniej jego miejsca w tabeli). To na pewno świetny magnes dla kibiców, którzy coraz liczniej wypełniają krakowską halę (swoją drogą, to chyba ostatni wiślacki element nie będący na poziomie europejskim, bo zawodniczki, trenerzy, a nawet kibice spokojnie mogą zgłaszać aspiracje na ten "international level"). Zresztą, dopóki zwycięska passa Wisły trwa, zastrzeżenia związane z rozwojem wydarzeń na parkiecie możemy zachować dla siebie. Jeżeli wiślaczki planują wygrywać rzutami oddawanymi równo z końcową syreną, tym ciekawiej i tym większa radość z wygranej. Oby ta mistrzowska seria trwała jak najdłużej. Łatwo nie będzie, bo teraz do Krakowa przyjeżdża zawsze groźny Halcon Avenida. Czy kunszt i doświadczenia trenerskie Jose Ignacio Hernandeza zbierane przez lata w Hiszpanii pozwolą wiślaczkom ograć jego były klub po raz kolejny? Awans już jest. Teraz może rozpocząć się etap potwierdzania aspiracji Wisły Can-Pack do sukcesu w Eurolidze. I po raz pierwszy można zaryzykować twierdzenie, że "Biała Gwiazda" jest na najlepszej drodze do tego, by jej przygoda na europejskich parkietach w tym sezonie nie zakończyła się na awansie do drugiej fazy rozgrywek. Jeśli tylko Wiśle uda się ustabilizować formę, by grać równo przez chociaż trzydzieści parę z czterdziestu minut spotkania, na pewno ze zwycięskiego szlaku zepchnąć się nie da.