23.01.2010 18:34, Dariusz Witkowski
Horror z happy endem
W 18. kolejce Ford Germaz Ekstraklasy spotkały się dwie drużyny z dolnej części tabeli, które walczą o być albo nie być w najwyższej klasie rozgrywkowej. Obronną ręką wyszły z tej rywalizacji bydgoszczanki, wygrywając 63:60.
23.01.2010 18:34, Dariusz Witkowski
Jeśli koszykarki Artego grają w hali Chemika to zawsze zapewniają kibicom nie lada emocje, nie inaczej było dzisiaj. Szkoleniowiec Adam Ziemiński wyszedł wysokim składem z Chomać, Payne i Crisman. Sprowadzona z Torunia, Aleksandra Chomać zagrała bardzo dobrze w ofensywie i po jej sześciu zdobytych punktach Artego prowadziło 8:6. Dobrą pracę wykonała Lori Crisman, jej słabe zawody w Gdyni były tylko wypadkiem przy pracy. Tego wieczora pokazała swoją wartość, to właśnie po jej zagraniu 2+1 gospodynie wyszły na najwyższe prowadzenie w tym meczu 29:19. Przyjezdne miały olbrzymie problemy ze skutecznością, mogły jednak liczyć na niezawodną tego dnia Leonę Jankowską, która tylko w pierwszej połowie zdobyła 13 z 28 pkt całej drużyny uzyskując 71% skuteczności rzutów za dwa. Trener Mirosław Trześniewski widząc w jakiej dyspozycji jest Czeszka, eksploatował ją przez 40 minut, a ta odwdzięczyła się 21. pkt, 10. zbiórkami i 3. blokami (eval 31). Pierwsza połowa zakończyła się 5-punktowym prowadzeniem Artego 33:28.
W drugiej odsłonie łodzianki zagrały obronę strefową, która przy słabej dyspozycji rzutowej liderek Artego zdała egzamin. - Trener zamęczał nas strefą, mieliśmy z nią duże problemy, kompletnie się gubiliśmy i nie realizowaliśmy założeń taktycznych - mówił Adam Ziemiński. Oha i Novikava w drugiej połowie rzuciły po 9 oczek, ale szczególnie ta pierwsza zostanie bydgoszczankom w pamięci. - Ugochukwu Oha sprawiała nam sporo problemów, była trudna do krycia pod koszem, sporo zbierała i troszkę też rzuciła - mówiła po meczu kapitan Artego Lori Crisman. Dwa faule i strata, ŁKS wie co z tym zrobić. Wykorzystał prezent, który dały podopieczne Adama Ziemińskiego, odskakując na 6 punktów.
Gospodynie do gry wróciły po akcji Chomać i trójce Thomas, która w ten właśnie sposób zdobyła wszystkie swoje punkty (12). Na zegarze 46:46 i niespełna 8 minut do końca. Wspierana przez sporą grupkę kibiców drużyna ŁKS-u Siemens AGD mała za mało atutów. Chociaż łodzianki z wyniku 52:48 potrafiły zrobić 57:60 to meczu wygrać już nie zdołały. Szczęście było z Artego, rzut za 3 Oli Kaji nie doszedł celu, wpadł prosto w ręce Marity Payne, a ta wiedziała co z tym zrobić. Kolejna akcja w wykonaniu środkowej (2+1), a na tablicy 62:60. Tego meczu beniaminek przegrać już nie mógł, wynik z linii rzutów osobistych ustaliła najlepiej punktująca w zespole gospodyń Lori Crisman.
- Horror zakończony happy endem dla beniaminka. To był bardzo dobry mecz w wykonaniu obu drużyn. Dwa fatalne błędy w końcówce kosztowały nas wygraną. Końcówka potoczyła się po myśli zespołu przeciwnego. Więcej szczęścia miało Artego, gratuluję zwycięstwa - tak podsumował cały mecz szkoleniowiec ŁKS Siemens AGD Łódź, Mirosław Trześniewski.