24.01.2010 19:51, Łukasz Klin
Wisła Can-Pack wygrywa z INEĄ
Niedzielny pojedynek, który kończył 18. kolejkę Ford Germaz Ekstraklasy, nie dostarczył nielicznie zgromadzonym w Krzesinach kibicom zbyt wielu emocji. A szkoda, bo zmęczeni oraz okropnie zmarznięci oczekiwaniem na specjalny autobus (spóźnił się ponad godzinę!) fani liczyli, że wszelkie niedogodności i niedociągnięcia organizacyjne, choć trochę zrekompensują im ich pupilki.
24.01.2010 19:51, Łukasz Klin
Zaczęło się całkiem obiecująco. Celnym rzutem z półdystansu popisała się bowiem Agnieszka Skobel. Reprezentantka Polski dała zarazem swojej drużynie pierwsze i nie ostatnie prowadzenie w meczu. W miarę upływu czasu do głosu zaczęły jednak dochodzić przyjezdne. Sygnał do walki dała Paulina Pawlak. Akademiczki jednak cały czas trzymały się dzielnie. Głównie za sprawą wspomnianej wcześniej Skobel (w całym mecz u 13 "oczek", 5 zbiórek), którą starały się wspierać Adrianne Ross (9 punktów, 2 zbiórki) oraz Joanna Kędzia (9 punktów, 1 zbiórka). Dzielnie "na desce" walczyła także Chinyere Ukoh (9 punktów, 9 zbiórek). Na niewiele się to jednak zadało, bo po akcji Janell Burse (14 "oczek", 7 zbiórek), Marta Fernandez (14 punktów) pewnie umieściła piłkę w koszu przeciwniczek. Hiszpanka kilkukrotnie w tej części gry popisywała się ładnymi, a przede wszystkim skutecznymi zagraniami. Głównie po błyskawicznych kontratakach. Z kolei wspomniane kontry brały się z licznych błędów AZS-u. Ostatecznie premierowa odsłona jeszcze, dzięki determinacji, ambicji i zaangażowaniu, dla gospodyń 20:19.
Determinacja, ambicja i zaangażowanie, to jednak zedecydowanie za mało na bardzo doświadczony, ograny zespół spod Wawelu. Drugie dziesięć minut gry efektownie otworzyła Agnieszka Majewska. Była reprezentantka Polski popisała się skuteczną akcją "2+1", dając jednocześnie wyraźnie do zrozumienia, że żarty się skończyły. Swoje punkty z dystansu dołożyła też Liron Cohen. Z minuty na minutę krakowianki powiększały dystans punktowy. Do przerwy ekipa ze stolicy Małopolski spokojnie prowadziła 47:34.
Gospodarzy oraz włodarzy klubu tego dnia nie martwiła z pewnością tylko postawa koszykarek, ale niestety także problemy techniczne z halą. Co chwilę dochodziło bowiem do problemów nie tylko z tablicą świetlną, ale i aparaturą do pomiaru czasu umieszczoną nad oboma koszami.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Pojedyncze, przeważnie indywidualne zagrania miejscowych, nie były w stanie przynieść nawet iskierki nadziei na nawiązanie jeszcze walki z faworyzowanym przeciwnikiem. Dostrzegł to chyba też trener Roman Haber, który co prawda szukał jeszcze jakieś rozwiązań taktycznych, rotacji w składzie, ale niestety bez większego powodzenia. Szkoleniowiec akademiczek myślami był już chyba, tak jak i cały sztab szkoleniowy, przy najbliższej potyczce z UTEX-em ROW Rybnik dlatego też na parkiecie pojawiły się wszystkie zawodniczki rezerwowe wpisane do protokołu meczowego. Nastąpił więc swoisty przegląd stanu posiadania w drużynie. Wszystko chyba także po to, by jak najlepiej przygotować się do wspomnianej już, bardzo ważnej czwartkowej konfrontacji z drużyną z Rybnika. Aby tylko ze zdecydowanie lepszym, może wreszcie zwycięskim skutkiem...
W szeregach Wisły w ostatniej odsłonie trener Jose Ignacio Hernandez także dał szansę zaprezentowania swoich umiejętności koszykarkom drugiego planu. Na boisku pojawiły się m.in. Maja Vucurović i Agnieszka Kułaga. Chwilę później dołączyła do koleżanek również Aneta Kotnis. Rezerwowe "Białej Gwizdy" grały bardzo spokojnie, i "na dużym luzie". Wiślaczki odniosły w Poznaniu wysokie, i w pełni zasłużone zwycięstwo 84:65.
Warto zauważyć, że do stolicy Wielkopolski podopiecznie hiszpańskiego szkoleniowca przyjechały bez kilku swoich koleżanek. W klubowym autokarze zabrakło m.in. Magdaleny Skorek oraz brazylijskiej skrzydłowej Iziane Castro Marques.