31.03.2010 19:39, Konrad Kaptur
Twierdza Gorzów niezdobyta
Już tylko jednej wygranej brakuje koszykarkom KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. aby awansować do finału rozgrywek. W drugim meczu ćwierćfinału wicemistrzynie Polski pokonały po emocjonującym meczu drużynę CCC Polkowice 84:72.
31.03.2010 19:39, Konrad Kaptur
Pierwsza batalia pomiędzy zespołami, które za każdym razem tworzą widowiska ociekające emocjami, kosztowała wiele sił. Stąd też przed starciem numer dwa drużyny były mocno zmęczone. Ambicji, determinacji i woli walki nie zabrakło, tradycyjnie zresztą, ani jednym ani drugim. Dlatego od pierwszej syreny oglądaliśmy spektakl, który był wspaniałą reklamą koszykówki. Efektowne wejścia pod kosz, asysty, po których ręce same składały się do oklasków, rzuty z dystansu, przechwyty - wszystko to, za co kibice kochają basket było nam dane podziwiać na parkiecie w Gorzowie.
Otwarcie należało do gospodyń. Co prawda jako pierwsza w meczowym protokole zapisała się Amisha Carter, która zaczęła od udanej akcji "2+1", ale kolejne fragmenty to popis gospodyń, które rzuciły 12 punktów z rzędu nie tracąc żadnego. Wówczas wydawało się, że mecz może się zakończyć zanim się na dobre zaczął. Nic z tych rzeczy. Sygnał do natarcia dała swoim koleżankom Natalija Trofimowa, która odpaliła dwie trójki i w głównej mierze przyczyniła się do tego, że tuż przed końcem pierwszej kwarty była remis po 18. Niestety w końcówce gorzowianki odpowiedziały "trójką" Sidney Spencer i tym samym pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 21:18.
W drugiej po stronie akademiczek koncertowo spisywały się Ludmiła Sapova oraz wspomniana wcześniej Spencer. Polkowiczanki jednak również nie spuszczały z tonu. Trofimowa nadal punktowała regularnie, piłki na tablicach padały łupem Amishy Carter, a Shannon Bobbitt zaliczyła efektowny przechwyt. Gospodynie prowadziły cały czas, ale tylko nieznacznie. Polkowiczanki nie pozwoliły im na wypracowanie przewagi większej niż trzy, cztery punkty. Po zmianie stron szala przechyliła się na korzyść CCC. Jak w transie grała niewidoczna przed przerwą Daria Mieloszyńska, która w ciągu pierwszych pięciu minut rzuciła rywalkom dziewięć punktów. "Pomaranczowe" regularnie trafiały zza linii 6,25, a umiejętne wybijanie z rytmu gorzowianek sprawiło, że te stawały się coraz bardziej nerwowe i przestały być tak zabójczo skuteczne. Kilkadziesiąt sekund przed końcem tej kwarty podopieczne trenera Krzysztofa Koziorowicza prowadziły już 58:50 i wiele wskazywało na to, że twierdza Gorzów w końcu padnie.
Niestety i tym razem akademiczki odparły natarcie. Początek czwartej kwarty to prawdziwy popis gospodyń, które w ciągu niespełna czterech minut nie tylko odrobiły straty, ale potrafiły ponownie objąć prowadzenie. W końcówce dziewczynom z CCC zabrakło sił i pomimo olbrzymiej determinacji oraz ambicji nie były w stanie dotrzymać kroku gorzowiankom, których regularność zwłaszcza w rzutach osobistych (25 celnych na 26 prób) musiała robić wrażenie. Trener Maciejewski miał znacznie większą możliwość rotacji stąd też zasób sił na końcówkę jego dziewczyny zachowały większy i w końcówce odjechały polkowiczankom. W rywalizacji do trzech zwycięstw KSSSE prowadzi już 2:0, ale CCC na pewno nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Kolejny mecz, 10 kwietnia, w Polkowicach.