09.04.2010 22:55, Rozmawiał: (P.)
Elmedin Omanić: Nie odpuścimy!
- Bardzo ważne jest dla sportu, samego Torunia, żebyśmy wszyscy dbali razem o sportowy rozwój młodzieży w tym mieście. Ja w końcu tego nie robię dla siebie. Sądzę, że prezydent miasta, nasz klub, wszyscy miłośnicy koszykówki powinni powalczyć, by Toruń był sportową miejscowością - mówi w rozmowie z nami Elmedin Omanić, trener Energi Toruń.
09.04.2010 22:55, Rozmawiał: (P.)
W weekend pana drużynę czeka ciężkie zadanie. Jadąc do Gdyni, mało kto dawał wam szanse na zwycięstwo, a wy sprawiliście nie lada niespodziankę i pokonaliście faworyzowane gdynianki w pierwszym meczu. Czy Energa jest w stanie pokusić się o awans do finału, albo chociaż o jedno zwycięstwo w Toruniu?
- Jeśli będzie tylko cień szansy, to nie odpuścimy i będziemy chcieli awansować. Będzie ciężko. Gramy z mistrzem Polski. Jest to bardzo dobry zespół, ale na pewno podejmiemy z nim walkę. Dla nas, ale też i dla Gdyni, bardzo ważny będzie pierwszy mecz w sobotę. Musimy się skoncentrować na to spotkanie w stu procentach i wygrać. Jak przegramy nasze szanse na końcowy sukces w potyczce z Lotosem spadną. Poza tym, jeśli wygramy pierwszy mecz, to myślę, że na drugie, niedzielne starcie przyjdzie jeszcze więcej kibiców, co także dla nas jest bardzo ważne.
Phillips, Matovic czy może Leciejewska? Która zawodniczka jest najgroźniejsza dla torunianek?
- Gdynianki mają wyrównany skład. Hodges, Wright, czy Phillips. To są trzy zawodniczki, które grały w WNBA. Matović myślę, że jest jedną z trzech najlepszych środkowych w Europie. Jujka też dała bardzo dobrą zmianę. Dlatego uważam, że nie można tutaj postawić obrony na jedną, dwie, trzy zawodniczki. Musimy zagrać bardzo twardo w defensywie i spróbować je powstrzymać.
Egenti i Krawiec pokazały, że potrafią rozegrać bardzo dobre zawody przeciwko mistrzyniom Polski. Czy to właśnie te zawodniczki będą grały pierwsze skrzypce w kolejnych dwóch meczach?
- Zależeć będzie od dnia. Egenti pierwszy mecz zagrała super, a drugi fatalnie! Nie było różnicy, jeśli chodzi o zadanie dla niej w obu tych spotkaniach. Jak wszystkie zawodniczki powalczą, zagrają kolektywnie, będą skoncentrowane w obronie, to można w kontrataku starać się coś pograć. W grze "pięć na pięć" Lotos gra mocną, twardą obronę. Musimy wykorzystać każdą możliwość do kontrataku.
Czy jak przychodził pan do Torunia, myślał pan, że zrobi tak duży postęp z Energą w tak krótkim czasie?
- Nie myślałem w ogóle o postępie. Nie powiem, że się boję, że awansujemy do finału. Choć z drugiej strony, jak jesteś trenerem Wisły Kraków i przychodzisz do klubu, gdzie każdy ma swoją halę, który ma wysoki budżet, wszystko poustawiane, to wiadomo ze musisz spróbować walczyć o najwyższe cele. Ale jak przyjdziesz do zespołu, który był niedawno w pierwszej lidze, który gra w szkolnej sali, gdzie nie ma rano treningów, bo szkoła jest zajęta, który ma średni albo mały budżet. Wtedy ciężko zrobić szybki postęp.
Myślę, że ubiegły sezon mieliśmy dobry. Celem było 8. miejsce, a "zrobiliśmy" 5. pozycję. To był największy sukces. Ten sezon walczymy o medal, także nic nie jest za szybko, ale nie wiem jak to będzie. Jak osiągniemy sukces to wszyscy będą chcieli więcej. A my potrzebujemy nie tylko budżetu, ale i infrastruktury. Nie może być tak, że będziemy się prosić o to, żeby zrobić rano trening. Ja jeszcze nigdy tak nie miałem w karierze trenerskiej. Prezes i pani dyrektor walczą o jak najlepsze warunki, ale napotykają na trudności. Nie wygląda to tak, jak powinno i z pewnością trzeba nad tymi rzeczami jeszcze popracować, by nadal można było robić postępy (w tym roku rozpocznie się budowa nowej hali w Toruniu – przyp.red.).
Czy uważa Pan, że dobre wyniki i coraz większa popularność Katarzynek w Toruniu przełożą się na zwiększenie zainteresowania młodzieży koszykówką w Toruniu?
- Myślę, że to jest ważne dla Torunia. Zapewne niezbyt często się zdarza, że jakiś zagraniczny trener w Toruniu interesuje się młodzieżą. Dla mnie było to pierwsze pytanie, przychodząc do Torunia. Nie powiem, że to ja zrobiłem większy postęp, ale wcześniej było fatalnie, a teraz troszeczkę się ruszyło. Ta miejscowość ma 200 tysięcy mieszkańców, a nie jest najlepiej, biorąc pod uwagę, że Energa to jest jedyny żeński zespół, gdzie nie ma 300-500 młodych dziewczyn, grających w koszykówkę w tym mieście. Mam nadzieję, że rodzice zauważą, że warto bawić się koszykówką. Jest to doskonała alternatywa dla młodych ludzi. Często widzę w końcu jeszcze młode osoby z alkoholem, czy papierosami, a myślę, że koszykówka byłaby dla nich doskonałą formą na spędzenie czasu, wtedy tych innych rzeczy byłoby dużo mniej.
Bardzo ważne jest dla sportu, samego Torunia, żebyśmy wszyscy dbali o to razem. Ja w końcu tego nie robię dla siebie. Sądzę, że prezydent miasta, nasz klub, wszyscy miłośnicy koszykówki powinni powalczyć, by Toruń był sportową miejscowością. Nie wiem jak jest choćby w Gorzowie Wlkp. czy Bydgoszczy, ale szkoła sportowa byłaby idealnym rozwiązaniem. Nie wiem jednak jak to zrealizować. Chciałbym także dodać, że miło słyszeć o tym, że codziennie przychodzą do nas młode dziewczyny, które chcą zapisać się na koszykówkę, że rośnie zainteresowanie nią w Toruniu.